Ultralowe: Anna Dymna
i
Z filmu „Sekret” Romana Załuskiego, fot. Jerzy Troszczyński / Filmoteka Narodowa
Przemyślenia

Ultralowe: Anna Dymna

Maciej Stroiński
Czyta się 3 minuty

Szanowni Państwo,

dwunasty odcinek Lowe, to znaczy ostatni! No to o kim by miał być, no o kim? Wbrew pozorom to nie będzie trudne akurat o Niej napisać. Mógłbym wystukać po prostu: Anna Dymna, a resztę każdy sobie sam dopowie, bo każdy ma wobec tej aktorki swoją własną lowe. Tu przedstawiam własną.

Na hardcorowym bankiecie po premce Wesela Jan Klata powiedział o niej, że nie jest aktorką Starego Teatru, tylko jest Starym Teatrem. Chociaż dziwny i w stanie wzburzenia, lecz jednak komplement. Dołączyła do zespołu w pierwszej połowie lat 70., więc za Swinarskiego, i już została na zawsze. Anna Dymna jest częścią naszej wrażliwości narodowej i to też jest komplement, bo ona odpowiada za tę część wrażliwą, jest zodiakalnym Rakiem, czyli nie ma wyjścia.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Urodziny od lat obchodzę w środku wakacyjnego bezrybia, gdy wszyscy są gdzie indziej, i już przywykłem, że jeśli chcę party, to trzeba wcześniej lub później. Ale lubię tę datę i się jej nie wstydzę, bo Anna Dymna ma taką samą!

Mnie zamieszała w głowie, oprócz Kochaj albo rzuć, rolą Klitajmestry w przedstawieniu Klaty (Oresteja). Dotarło do mnie, że to nie jest tylko twarz z telewizora, ale po prostu artystka. Potężna, mocarna i zarazem delikatna. Wielka baba Klitajmestra, a zarazem panna młoda w sukni panny młodej. To, że czekała na męża, ale po to, by go zabić, też się nie kłóciło. A jeszcze przysposobiła młodszego kochanka, no bo jak inaczej. Anna Dymna w zakrwawionej białej sukni to jeden z tych obrazów, które wyszły Klacie i się stały ikoniczne. On ma szczęście do białego, bo Hamlet na biało to też strzał w dziesiątkę oraz najnowsza, biało-czerwona Panna Młoda w Weselu. Myślę, że z białego w Klacie można by spokojnie wycisnąć doktorat.

Dymna jest obdarzona czymś lepszym niż charyzmą, bo aurą. Wszyscy wiecie, o czym mówię. Ale jeśli czyta to ktoś z Marsa, kto jeszcze nic nie widział i nic nie kojarzy, wyjaśniam: Anna Dymna jest aktorem z czasów, kiedy aktor miał być nośnikiem piękna. Zewnętrznego i wewnętrznego. Liczył się głos, look, tak zwane warunki, no i właśnie aura. Jest to niesprawiedliwe, niedemokratyczne, ale kto Wam powiedział, że w sztuce jest demokracja?

Płatonowie pod radziecką reżyserią gra, jak wszystkie panie, pana. Wciela się w jeden z tych czechowowskich typów: lekarza pijaka, Nikołaja Tryleckiego. Ogólnie jest zabawna, bo po to jest ta postać, ale w interpretacji Anny Dymnej ma swoje pięć minut w miarę trzeźwej melancholii. Bo też o to chodzi, żeby ci ludzie, „z których nic nie pozostanie”, byli jednak wzruszający w swojej nieważności. Więc pomimo bycia sobą, czyli różnymi wersjami niczego, mogą powiedzieć bez zapowiedzi jakieś „żurawie słychać” i wycisnąć łezkę widza. Żeby tą krótką, dwuwyrazową wypowiedzią wywołać ten efekt, trzeba mieć ten, nie inny głos i tę wrażliwość, i tę otwartość na widza.

Dymną najłatwiej zlokalizować na scenie albo w twej gazecie po promieniowaniu dobra. Gdzie jest go najwięcej, tam siedzi lub stoi ona. Jest tak zwaną społecznicą, osobą wielkiego serca, symbolem pomocy innym. Artystycznie mogłoby jej to szkodzić, bo bycie dobrym najczęściej kończy się kiczem, sztuka wymaga jednak porcji mroku. Ale ona nie miesza życia zawodowego z życiem zawodowym i święta Anna od ludzi potrzebujących to inna pani niż ten demon sceny. To jest w niej najbardziej fascynujące: boskie niespójności. Kiedyś, jak wiemy, wyglądała inaczej, i wcale bym nie szedł w szukanie ciągłości, by komplementować; nie: ona jest najlepszym przykładem, że kobieta jest zmienną. „I’m a woman. I can be as contrary as I choose!” (Maggie Smith w Downton Abbey). Tylko właśnie: kobieta. Jakakolwiek by była w tej lub innej roli, scenicznej albo społecznej, zawsze jest kobieca w stylu dzisiaj zarzucanym, bo instynktownym, sprzed tej całej ideologii. Anna Dymna jest archetypową Matką Polką i możecie jej skoczyć!

A wracając do tematu, Dymna jest artystką czynną, która pozostała w pionie artystycznym Starego Teatru i za Klaty, i po Klacie. Teraz zagra u reżyserki, u której wszyscy chcieliby zagrać, u Moniki Strzępki, a następnie w Królestwie według serialu von Triera.

Czytaj również:

Stary teatr
Przemyślenia

Stary teatr

Maciej Stroiński

Może najpierw coś zaśpiewam: „You’re giving me a million reasons to let you gooo,/You’re giving me a million reasons to quit the shooow./I’ve got a hundred million reasons to walk awaaay,/But baby, I just need one good, one to stay”. Ten cover Lady Gagi dedykuję teatrowi polskiemu, który daje nam dużo powodów, byśmy poszli sobie, a my czekamy jednego jedynego, by jednak wysiedzieć.

Polski teatr artystyczny, mimo wrażenia różnorodności, jest nieróżnorodny, ciągle mówi o tym samym (wykluczenie) i na jeden sposób (przekroczenie). Ja to cenię, lubię, kocham, ale nawet panierka z KFC już mi się dawno przejadła. Może zróbmy tak, że kto się jeszcze czuje niewkluczony, niech się zgłosi mailem, ale co mu pozostanie, by sobie przekroczył, to ja już naprawdę nie wiem.

Czytaj dalej