Zapewnia ludziom zdrowie i długie życie, obdarza miłością i współczuciem. Potężna Biała Tara zajmuje w buddyjskiej religii szczególne miejsce. To czuła bogini matka, której miłość okazuje się silniejsza niż śmierć.
Czasem nazywa się ją kobiecym Buddą. W Tybecie znana jest jako Drolma, lecz w Indiach oraz Japonii nosi imię Tara. Bogini pojawia się w 21 wcieleniach, ale szczególnym kultem otacza się dwa z nich: Tarę Zieloną i Białą. Jak rozpoznać tę drugą wśród dziesiątek postaci zdobiących wielobarwne thanki, czyli buddyjskie malowidła religijne? Właśnie dzięki charakterystycznej bieli symbolizującej współczucie, mądrość, a także brak dwóch zasłon umysłu, które są przeszkodami na drodze do oświecenia, czyli – w dużym uproszczeniu – stanu wyzwolenia od cierpienia. Pierwszą z zasłon są negatywne emocje, drugą – dualistyczna wiedza, podział na podmiot i przedmiot (dla oświeconego wszystko jest jednością).
Dłonie Białej Tary ułożone są w symboliczne gesty (mudry): lewa w mudrze ochronnej, prawa w mudrze spełniającej życzenia. Ponadto bogini w lewej dłoni trzyma łodygę lotosu, z której wyrastają kwiaty – jedne pozostają w formie pąków, drugie już się rozwijają, a trzecie są w pełnym rozkwicie. Oczywiście kwiaty te mają też znaczenie symboliczne – reprezentują Buddę przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Bogini siedzi w pozycji lotosu. To kolejny element odróżniający ją od Zielonej Tary, która ma jedną nogę lekko wyciągniętą do przodu, aby w każdej chwili móc wstać i ruszyć z pomocą (zieleń w symbolice buddyjskiej jest kolorem przebudzonej aktywności i działania).
Najważniejszym elementem wizerunku Białej Tary są jednak oczy, ma ich bowiem aż siedmioro: dwoje w oczodołach, kolejne na czole oraz po jednym na wnętrzach dłoni i podeszwach stóp. Dzięki nim może dostrzec cierpienie nas wszystkich. My, istoty uwięzione w sansarze, czyli kołowrocie wcieleń, skazane na nieustanną wędrówkę i ciągłą reinkarnację, nie zaznamy spokoju, dopóki nie wyzwolimy się z cyklu narodzin i śmierci. W tym właśnie mogą nam pomóc bodhisattwowie, do których należy również Biała Tara. Odłożyli oni w czasie własne oświecenie, żeby pomóc innym w jego osiągnięciu. Odczuwają cierpienie istot tkwiących w sansarze w sposób tak dotkliwy, że można przyrównać to do bólu oka, do którego wpadł włos, podczas gdy nieoświeconym istotom cierpienie innych przeszkadza zwykle tak jak ten sam włos, który sfrunął im na dłoń. Oko na dłoni symbolizuje zatem współczucie absolutne, całkowite zanurzenie się w cierpieniu innych. Oczy Białej Tary dostrzegają zresztą nie tylko cierpienie, lecz także pustkę wszystkich zjawisk. Buddyjska pustka (czy też pustość) nie oznacza nicości, ale wyzwolenie z niewiedzy, odrzucenie błędnych przekonań, które tworzy umysł. Właśnie umiejętność dostrzeżenia tej pustki umożliwia Tarze pomaganie wszystkim, którzy tego potrzebują.
Łza współczucia
Historii o pochodzeniu Białej Tary jest wiele. Bokar Tulku Rinpoche (1940–2004) – nauczyciel buddyzmu na Zachodzie, głównie we Francji – opisał kilka z nich w książce Tara: The Feminine Divine (Tara. Kobieca boskość). Według przywoływanego przez niego XVI-wiecznego lamy Tāranāthy, jednego z najwybitniejszych uczonych buddyzmu tybetańskiego, zanim Tara otrzymała to imię – oznaczające Wyzwolicielkę – nazywała się Księżyc Mądrości i była córką króla panującego wieki temu w Krainie Wielobarwnego Światła. Któregoś dnia złożyła przysięgę, że osiągnie oświecenie, by pomagać innym istotom. Mnisi poradzili jej, by pomodliła się o odrodzenie w ciele mężczyzny, co miało znacznie ułatwiać jej misję, ale ona nie zgodziła się z nimi. Odpowiedziała: „Tak długo, jak sansara nie opustoszeje, będę pomagać innym istotom, ukazując się w kobiecej postaci”. W ten właśnie sposób została Wyzwolicielką, która – jak pisze Bokar Rinpoche – wyzwalała nieskończoną liczbę istot rano i nieskończoną liczbę wieczorem. W kolejnej kalpie, czyli epoce odpowiadającej 4320 mln ziemskich lat, nazywanej kalpą Doskonałego Zwycięstwa, Tara zyskała przydomek Szybka i Odważna, wkroczyła bowiem w stan pozwalający jej chronić inne istoty przed strachem, niebezpieczeństwem oraz demonami.
Inna historia opowiadająca o jej pochodzeniu dzieje się w kalpie Bez Początku. Żył wówczas mnich zwany Nieskalanym, który dzięki praktyce dharmy osiągnął stan bodhisattwy. Od tej pory znany był pod imieniem Awalokiteśwara, co oznacza „Pan patrzący w dół”. Awalokiteśwara spoglądał na świat przede wszystkim ze współczuciem dla istot uwięzionych w sansarze, a widok ten sprawił, że uronił dwie łzy. Z nich wyrosły dwa kwiaty lotosu, na których narodziły się dwie Tary. Jedną z nich była Biała.
Dziesięć tysięcy modlitw
Biała Tara zawdzięcza sławę swojej roli opiekunki zapewniającej zdrowie i długie życie. Gdy ofiarujemy w czyjejś, również własnej, intencji jej posąg (czyli np. finansujemy jego budowę) albo thankę z wizerunkiem bogini, ona podaruje tej osobie dodatkowe lata ziemskiej wędrówki.
Bokar Rinpoche przytacza opowieść, w której pewien mnich śnił o słońcu wstającym na zachodzie i zachodzącym na wschodzie. Gdy udał się do wróżbity, dowiedział się, że ów sen oznacza, iż zostały mu tylko trzy lata życia. Wówczas nieszczęsny mnich zwrócił się do lamy, który zalecił mu praktykę Białej Tary, zawierającą m.in. takie elementy, jak modlitwa, medytacja, powtarzanie mantry, wizualizacja. Tara ukazała się ponownie i obiecała, że jeśli ten postawi jej pomnik, wydłuży mu życie o 10 lat. Tak też się stało. Dekadę później ponowiła swoją prośbę. Sytuacja powtarzała się co 10 lat, a mnich dożył 95. roku życia.
Tarze zdarzyło się interweniować także w sytuacjach nagłych, od tych mniej groźnych (takich jak ból zęba nauczyciela Bokara – Kalu Rinpoche – kiedy to dla poprawy sytuacji wystarczyło wyrecytować mantrę Białej Tary 10 tys. razy) aż po pomoc Tybetańczykom uciekającym przed chińskimi wojskami.
Mantra Białej Tary brzmi: Oṃ Tāre Tuttāre Ture Mama Ayuḥ Punya Jñānā Puśtiṃ Kuru Svāhā. Zaczyna się tak samo jak mantra Zielonej Tary, słowami: „Klęczę przed Wyzwolicielką, Matką wszystkich Zwycięskich”, później jednak padają słowa charakterystyczne tylko dla Białej Tary. Przyjrzyjmy się im:
Mama – oznacza „mnie, moje”; sugeruje, że osoba to wypowiadająca życzy sobie długiego życia, mądrości, szczęścia itd. Mantrę można jednak zadedykować komuś innemu, zastępując słowo mama imieniem.
Ayuh – „długie życie”.
Punya – „zasługi”, które biorą się z etycznego życia według nauk buddyjskich oraz medytacji.
Jñānā – „mądrość”, razem z punyą tworzy Dwa Nagromadzenia. Aby osiągnąć oświecenie, trzeba zgromadzić zasługi. Są to wszelkie działania, które tworzą dobrą karmę. Podstawowym zbiorem wskazówek jest tu Ośmioraka Ścieżka. Jednak same zasługi nie wystarczą, musi im towarzyszyć mądrość.
Puśtiṃ – „przyrost, wzrost”.
Kuru – oznacza „spraw to”; zwrot do Tary, by pomogła nam w drodze do oświecenia.
Svāhā – końcowe wykrzyknienie, które często wieńczy buddyjskie mantry.
Wszystkie aspekty jedności
Jeśli zadamy pytanie, kim tak naprawdę jest Biała Tara – żyjącą miliony lat temu księżniczką, bóstwem czy bodhisattwą współczucia – wszystkie odpowiedzi będą prawidłowe. Tara jest naturą naszego umysłu, w przypadku Białej związaną z matczynym współczuciem i leczeniem. Bokar Rinpoche wyjaśnia, że bóstwa nie są czymś oddzielnym od nas; możemy ich doświadczyć poprzez medytację, która ma wyzwolić w nas uśpione właściwości, nasz potencjał na drodze do oświecenia. Formy Tary to zatem ikonograficzne przedstawienia reprezentujące pewne cechy umysłu, takie jak bezwarunkowa miłość i bezwarunkowe współczucie, które może potencjalnie rozwinąć każdy. Ktoś, kto je urzeczywistnia i przejawia, może być nazwany Tarą lub jej emanacją.
W trakcie swojej przysięgi Buddzie Tara zdecydowała się pomagać, pozostając w postaci kobiecej, chociaż jej to odradzano. Czy to wyraz tego, że kobiecość jest mniej doceniana w buddyzmie? Wręcz przeciwnie. Podczas gdy aspekt męski (upaya – zręczne środki) kojarzy się z aktywnością i działaniem, żeński (prajñā) symbolizuje świadomość i mądrość. Aktywność pozbawiona mądrości nie miałaby sensu, dlatego w buddyzmie u podstaw męskiej aktywności znajduje się zawsze mądrość żeńska. Dzięki kobiecej wnikliwej znajomości natury rzeczy można podjąć działania, które prowadzą do oświecenia. Tara jest zwłaszcza mądrością współczującą, zapewniającą zdrowie i długie życie. Wystarczy recytować mantrę – 100 tys. razy pomnożone przez zawartą w niej liczbę sylab. Ów milion powtórzeń mantry nie wydaje się Tybetańczykom wygórowaną ceną za to, co dostaje się w zamian.
Korzystałam m.in. z książki Bokara Rinpoche Tara: The Feminine Divine, ClearPoint Press, San Francisco 1999.