Znowu w biegu. Jeszcze dwa spotkania, odpowiedzieć na e-maile, oddzwonić do księgowej, kupić mazurek, ugotować żurek. I jeszcze się uspokoić, zatrzymać, wyciszyć. Dam radę? Zdążę?
Specjaliści przekonują, że im więcej mamy pracy, tym bardziej potrzebujemy chwili wyciszenia. Radzą:
– znaleźć rano kwadrans na medytację,
– wygospodarować 5 min w samotności (bez komórki) między spotkaniami,
– popołudniami odciąć się na godzinę od newsów,
– raz w tygodniu zrobić sobie dzień postu od mediów (też społecznościowych).
Łatwo radzić. Dla sfrustrowanych tym, że mimo dobrych rad nie radzą sobie, lista słów opisujących stany niepokoju.
Torschlusspanik – to, jak pisze w Księdze ludzkich uczuć Tiffany Watt-Smith, „uczucie rozemocjonowania, rozdrażnienia, które odczuwamy, zauważywszy, że kończy nam się czas […] Termin Torschlusspanik, w dosłownym tłumaczeniu z niemieckiego oznaczający »panikę wzbudzaną przez zamykającą się bramę«, powstał w średniowieczu. Na widok zbliżającej się wrogiej armii podróżni i pasterze rzucali wszystko i pędzili przez most zwodzony ku bezpiecznemu wnętrzu zamku, wiedząc, że bramy zostaną lada chwila zamknięte. W dzisiejszych czasach pędzimy już tylko w stronę metaforycznych bram. Tyle że towarzyszy temu niekiedy nie mniej realna panika”.
Ringxiety – termin ukuty przez Davida Laramie. Chodzi o „uczucie delikatnego lęku (anxiety), które wzbudza w nas przekonanie, że słyszeliśmy dzwonek (ring) naszego telefonu, nawet jeśli nic takiego się nie działo”.
Nginyiwarrarringu – australijskie plemię Pintupi ma kilkanaście słów na określenie różnych odmian strachu. Nginyiwarrarringu „to nagły przypływ trwogi, pod którego wpływem podrywamy się na nogi i rozglądamy dokoła w poszukiwaniu przyczyny”.