Gdzie lepiej być stoikiem: w małym mieście czy w wielkim? Co powiedzą nam stoicy o wielkomiejskości i przeciwnie – o doświadczeniu „małego miastka”?
Figury „wielkiego miasta” i „małego miasteczka” przewijają się w polskiej kulturze – to napięcie jest niezmiennie istotne w społeczeństwie, które w tak wielkim stopniu zostało ukształtowane przez powojenną migrację ze wsi do miast. Te małe miasteczka ciągle rezonują i nie dają o sobie zapomnieć: od ręki można przecież wymienić sławną deklarację Bursy o perspektywach rozwoju małych miasteczek, Małomiasteczkowego Dawida Podsiadły czy „ohydną wszawość małego miastka” z wiersza Witkacego o Kielcach. Z jednej więc strony Zbawix czy inny krakówek, a z drugiej małe miasteczka, z których wszyscy pochodzimy, a których ciągle – zupełnie niepotrzebnie – wstydzimy się. Między nimi rozpięta jest figura słoika z książki Szarejko czy bohaterowie miast średnich z książek Anny Cieplak. A jak to wygląda z perspektywy stoika?