
Kiedyś przednówek był ważnym okresem w życiu ludzi. Oznaczał porę, w której zaczynało brakować jedzenia przed nowymi zbiorami, więc sięgano po to, co dziko rosło wokół. To, kiedy zaczynał się przednówek, zależało od urodzaju w poprzednim roku, zamożności gospodarza czy regionu. Niekiedy nadchodził już w środku zimy, innym razem dopiero latem, przed samymi zbiorami.

Przednówkową dietę opiszę na przykładzie terenów dawnej Galicji. Jeśli jedzenia zaczynało brakować wcześnie (w lutym, marcu), najpierw sięgano po męskie kwiatostany leszczyny – nazywane w Galicji rzęsami (bo wiszą na krzewach jak rzęsy). Mielono je i mieszano z mąką. Gdy nastał głód, sięgano też po trociny drzewne, które również mieszano z mąką. Wybierano trociny o przyjemnym smaku – np. bukowe lub brzozowe, unikano zaś olchy, która jest gorzka, i iglaków o silnym żywicznym posmaku.
Gdy robiło się cieplej, drzewa puszczały soki. Ten pożywny napój zawiera sporo cukru: 3–4% w przypadku klonu, a 0,5–2%, jeśli pochodzi z brzozy. Czasem zdzierano też wilgotne i słodkie podkorze sosen i brzóz. Okres wypływania soków przypada w Polsce zwykle na marzec i kwiecień. Kilka