Rozmaitości

Demokratyczny Savoir Vivre

Czyta się 4 minuty

Rubryka gwiazdorska i legendarna. Zaproponowana przez Jerzego Waldorffa, prowadzona najpierw przez Janinę Ipohorską (pod pseudonimem Jan Kamyczek), później m.in. przez Jana Kalkowskiego, Agnieszkę Osiecką i Marię Sapieżynę, miejsce porad w sprawach szeroko pojętego dobrego wychowania. Szeroko pojętego, ponieważ nie traktował wyłącznie o sprawach tak drażliwych, jak używanie sztućców czy kolejność przepuszczania w drzwiach, ale i o międzyludzkiej życzliwości.

Bon-ton w podróży (1947)

nie jest gentlemanem ten, kto zabiera w podróż wielką ilość ręcznych pakunków, które zajmują całą półkę na 8 osób i co raz spadają pasażerom na łeb…

 

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

STRAPIONE w Szczecinie (przejazdem): „Czy wypada siedzieć kilka godzin w kawiarni przy herbacie, jeśli się jest w podróży, a pada silny deszcz?” – Podróż usprawiedliwia. Ale można też milej i pożytecznej spędzić czas, zwiedzając miejscowe muzeum (w Szczecinie jest wspaniałe muzeum morskie), czemu deszcz idealnie sprzyja. (1953)

 

STROSKANY w radości: „Na znak przeprosin ucałowałem żonę bez słowa. Czy słusznie żona wymaga jeszcze przeproszenia?” – Żony zawsze wymagają jeszcze przeproszenia. Twierdzą, że pocałunek to dla męża przyjemność, a gdzie pokuta za przewinienie? Ponieważ trudno odmówić pewnej racji temu rozumowaniu, nie uchylajmy się od słownego „przepraszam”. (1953)

 

KUJAWIANKA: „Jestem u znajomych na herbatce. Gospodyni, mimo że ode mnie starsza, mnie pierwszej podaje cukier. Co robić?” – Osłodzić. (1954)

 

DOTKNIĘTY w Podłężu: „Znajomy nazwał mnie osłem. Czy powinienem poczuć się obrażony?” – Raczej nie, tym bardziej, że, jak pan twierdzi, znajomy nie miał racji. Najlepiej będzie, jeśli pan pośle kwiaty i wyjaśni niewłaściwość nazywania osłem bez powodu. (1954)

 

ILONKA: „Czy obciąć kok? Większość znajomych namawia, sympatia też zachęca do modnej fryzury. Co robić?” – Można by się namyślać, co zrobić, gdyby sympatia obstawała za fryzurą konserwatywną. Gdy namawia do modnej fryzury, z mety się ostrzyc. Niech ci chryzantema lekką będzie. (1959)

 

JADWIGA H. W Opolu: „Narzeczony często do mnie dzwoni na międzymiastowej i żąda tkliwych zapewnień, nie zważając na to, że rozmawiam z biura. Już i tak koledzy mnie nabierają, nie mówić o tym, że treść dociera do uszu szefa, bo muszę te rzeczy wrzeszczeć. Co robić?”– Wrzeszczeć, trudno. Ale tylko ogólne zapewnienia. Szczegóły listo-wnie. (1959)

 

K.P. w W.: „Jestem uczniem X klasy. W klasie VIII zakochałem się w koleżance. Powiecie „co tam za miłość w tak młodym wieku”, lecz będzie to świadczyło, że mnie nie znacie […] Rzecz w tym, że sympatia sprawia wrażenie kochającej, gdy jesteśmy ze sobą, lecz jej zachowanie za plecami nie świadczy o tym. Lubi towarzystwo chłopców, a gdy pytam „czy mnie kochasz?”, nie odpowiada wyraźnie. Po drugie, sądzę, że gdyby kochała, powinna by zaprosić mnie do domu. Co myśleć? Jak przekonać się, czy naprawdę kocha?” – Nie ma na to testu, ani bezwzględnego kryterium. Pospolitym sprawdzianem są gadki o wspólnej przyszłości, ale w X klasie raczej trochę za wcześnie na to. Moja rada: mniej filozofowania, więcej zaufania. (1960)

 

WIKTOR w M.: „Dostałem w prezencie starą, krótką płytę z piosenką „Idź, nie wracaj”, czy to mam poczytać za aluzję? Wprawdzie na odwrocie jest: „Dwa serca jedno mają tętno”, ale na to sytuacja nie wskazuje. Co robić?” – Grać dla przyjemności, bo to melodyjne tanga. Jeśli jest aluzja, to żartobliwa, nawet sam Włast nie myślał tego tak na serio. (1961)

 

Savoir vivre po przejściach (Agnieszka Osiecka i Maria Sapieżyna, 1993)

 

GRAŻYNA: „ …i odszedł bez słowa. To znaczy pewnego dnia po prostu przestał dzwonić. Mama mówi, że powinien powiedzieć, o co chodzi. Ojciec, że nie musiał. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Beczę” – Są dwa style: odbyć zasadniczą rozmowę i… wprost przeciwnie. Za czasów Jesienina było takie powiedzonko: Najgorsze ze wszystkiego jest wyjaśnianie stosunków”. Tyś chyba wybrała najlepszą metodę: beczeć. Któregoś dnia samo przejdzie. Kup różową wstążkę i zapakuj listy.

 

KOCIARA (17): „Moja kotka ma cztery małe, już podrosły, teraz chyba znowu będzie miała dzieci. Jestem zachwycona, ale mój chłopak mówi, że koty są brudne i niemądre i że kiedy on (ten chłopak) się ożeni, to u nich w domu «wszystko będzie lśniło.* Co panie na to?” Że chłopak nie bierze Ciebie zbyt poważnie. Nie krytykuje się kotów osoby, którą się kocha. Who loves me, loves my cat (ang.).

Czytaj również:

Humor z zeszytów greckich Humor z zeszytów greckich
i
Giuseppe Maria Crespi, „The Wedding at Cana”, 1686 r., Wirt D. Walker Fund (domena publiczna)
Dobra strawa

Humor z zeszytów greckich

Łukasz Modelski

Wytrawne wino to w wielu językach wino „suche”. Dania ostre są „hot”, czyli gorące, rybę skrapiamy cytryną, powolnych nazywamy flegmatycznymi, a gwałtownych – cholerykami. Te przekonania, nazwy i obyczaje zawdzięczamy greckim dietetykom, którzy definiując właściwości pokarmów, ustalili kulturowe kody.

Piąte i czwarte stulecie przed Chrystusem było w Grecji okresem szczególnego intelektualnego fermentu i myślowym skokiem w nowoczesność. Podczas gdy jońscy filozofowie przyrody mieli nadzieję na odkrycie uniwersalnej zasady rządzącej rzeczywistością dzięki obserwacji świata zmysłowego, Sokrates – uznając te poszukiwania za jałowe – skoncentrował się na badaniu ludzkiej duszy (psyche). Niemal równolatkiem Ateńczyka był Demokryt, pochodzący z niezbyt wówczas popularnej trackiej Abdery. Według niego świat składał się z niepodzielnych atomów, a struktura przedmiotów oraz ich cechy – w tym smak – miały zależeć od ich kształtu i ułożenia. Słodycz na przykład zapewniały atomy gładkie, gorycz zaś chropawe. Niezależnie od słuszności ich teorii wiedza wynikała już z rozumowania, a nie doświadczenia, co stanowiło zapowiedź nowych czasów.

Czytaj dalej