Oto autorka, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Gorzkie chwile to bowiem (kapitalna) kontynuacja słynnych Dołujących chwil.
Powieść od pierwszej strony zalewa nas, czytelników, gęstą falą niemocy. Kolejne rozdziały to ciąg dalszy perypetii udręczonej bohaterki, jej następne spadki nastrojów czy też upadki w nicość. Zmagania z niedającą się domyć patelnią, z powszechną drożyzną, brakiem odpowiedniej pracy, pozbawionymi znaczenia więziami międzyosobowymi, pustką, która przenika każdy najdrobniejszy element bytu.
Gorzkie chwile pełne są świetnych aforyzmów („Lepiej by było, gdyby było inaczej”), spostrzeżeń egzystencjalnych („W życiu nie jest lekko”), spostrzeżeń socjologicznych („Ludzie to świnie”) czy pogłębionych uwag o charakterze nihilistycznym („Świat jest do kitu”).
Wart podkreślenia autentyzm bije od głównej postaci, studentki Agnieszki, która nigdy nie zdradziła siebie wiarą w istnienie pozytywnych faktów egzystencji.
Gorzkie chwile to również znakomita lekcja fabularnego rytmu, skuteczne wciąganie czytelnika w sam dół psychicznego nie wiadomo czego, gdzie zanika jakakolwiek chęć działania. Efekt jest taki, że ledwo docieramy do ostatniej strony książki; po jej końcowych wersach wzrok już tylko się ślizga, bez najmniejszego zrozumienia.
Krótko mówiąc, powieść Lampowskiej to bardzo ważna i potrzebna książka.