Gry i zabawy z kotem Gry i zabawy z kotem
i
"Kot i kociaki", autor nieznany, ok. 1872-1883 r., National Gallery of Art (domena publiczna)
Rozmaitości

Gry i zabawy z kotem

Wszystko Będzie Dobrze
Czyta się 2 minuty

Na kocią łapę

Gracze łączą się w pary i nie wziąwszy ślubu, próbują razem usiąść na łapie jakiegoś kota. Wygrywa para, która zostanie najmniej podrapana.

Kocia muzyka

Gracze rozchodzą się po Polsce i nagrywają płyty z gatunku field recording: dźwięki zboża poruszanego przez wiatr, skrzypienie desek i – przede wszystkim – przeróżne odgłosy kotów. Wygrywa gracz, którego płyta będzie miała ponad pięć odsłuchań w muzycznych serwisach streamingowych.

Pierwsze koty za płoty

Gracze przynoszą na ogrodzony płotem plac swoje koty. Ustawiają je w szeregu i odliczają po kolei, przypisując niektórym z nich liczby pierwsze (2, 3, 5, 7, 11, 13 itd.). Koty „pierwsze” zostają umieszczone poza polem gry. Wśród pozostałych kotów znów przeprowadzamy odliczanie – i tak do końca, aż na placu zostanie kot, który nie jest pierwszy. Nagroda dla zwycięzcy to mysz.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Wlazł kotek na płotek

Gracze kupują domy na terenie Polski i grodzą je płotami. Właściciel płotu, na który najszybciej wlezie kot, wygrywa. Ważne: nie liczy się wskoczenie, zgodnie z regulaminem kot musi wleźć!

Czarny kot

Kiedy gracze idą drogą, przebiega przed nimi czarny kot. Wygrywa osoba, której przydarzy się coś złego.

Kocur w Ur

W ruinach starożytnego miasta Ur chowamy pluszowego kota zabawkę. Zapraszamy znajomych. Wygrywa ten, kto pierwszy odnajdzie 10 glinianych tabliczek z pismem klinowym.

Czytaj również:

Koci punkt widzenia Koci punkt widzenia
i
zdjęcie: Bogdan Farca/Unsplash
Ziemia

Koci punkt widzenia

Szymon Drobniak

Natura dała nam umiejętność odróżniania czerwonych owoców od zielonych, za to pozbawiła nas nocnego widzenia. Z kolei koty nie dostrzegają koloru czerwonego, ale w ciemności ich świecące oczy widzą perfekcyjnie.

Człowiek o słabych nerwach nie wybiera się po zmroku do środkowoamerykańskiej dżungli. W naszej umiarkowanej strefie klimatycznej, zwłaszcza z dala od świateł miasta, łatwo zatopić się w ciep­łym, pachnącym wiciokrzewem i schnącym sianem mroku lipcowych nocy. Choć ciemne, są one pełne życia, wibrują dźwiękami i ruchem – zapraszają, obiecując chwilę wytchnienia i spokoju. W Hondurasie czy Kostaryce dżungla nocą to środowisko człowiekowi obce. Zabójcze. Atramentowy mrok, w którym nasze nauczone dnia oczy ślepną. Labirynt szeleszczących roślin, w zakamarkach których odbywa się nieustanny taniec śmierci. Po leśnym runie leniwie suną jadowite żararaki, wśród liści kursują wałęsaki, gotowe każdemu intruzowi wstrzyknąć swój toksyczny koktajl. Do tego dochodzi światło. A raczej światła.

Czytaj dalej