Często śmieją się ze mnie ludzie, którzy widzą mnie przez okno, jak chodzę po mieszkaniu w ciemnych okularach. Śmieją się, bo nie znają mojej tajemnicy. Tajemnicy, która polega na tym, że często obieram i kroję cebulę.
Przypomina mi to moje własne doświadczenie niewiedzy. Kiedyś spotkałem człowieka w koszulce z napisem „Nie lubię Led Zeppelin”. I też się z niego śmiałem. Dopiero później mi powiedziano, że człowiek ten został wychowany przez wilczycę i nie zna ludzkiej mowy. Nawiasem mówiąc, kiedy wreszcie, po kilku latach edukacji, poznał sens słów, z którymi się obnosił, popełnił samobójstwo.
Podobnie jest z ludzkimi poglądami. Skąd ten upór w przyjmowaniu stanowiska, że coś jest jakieś i jednocześnie nie jest inne? Laozi słusznie zauważał, że nie ma co się spinać, bo nigdy nie wiadomo, czy czasem nie śnimy.
Z tych krótkich rozważań wynika pewien morał: by nie być pewnym niczego. Ale oczywiście nie można też być pewnym tego, że nie można być pewnym niczego, i nie chciałbym, żeby odbierano to, co piszę, jakoś szczególnie poważnie.