Końskie różności Końskie różności
Rozmaitości

Końskie różności

Czyta się 5 minut

W dzisiejszym świecie koń zdecydowanie zszedł na dalszy plan, choć naszym przodkom trudno było sobie bez niego wyobrazić życie.Wykorzystywany jako siła robocza, środek transportu i wyznacznik pozycji społecznej, tak bardzo spleciony z rozwojem naszej cywilizacji, że niełatwo o jakąś historię, w której nie brałby udziału. „Koń, jaki jest, każdy widzi” – to chyba najsłynniejszy cytat autorstwa ks. Benedykta Chmielowskiego, autora pierwszej polskiej encyklopedii Nowe Ateny wydanej w 1745 r., potwierdzający uznaną pozycję konia w XVIII w.
Z tamtych lat pozostały tylko historie i ryciny, „końskie” wpływy zachowały się jednak bardzo wyraźnie w przysłowiach, cytatach i legendach, które dla czytelników „Przekroju” zebraliśmy w „końskich różnościach”.

Słynne konie

Artemor

Koń, na którym Jan Kowalczyk zdobył  złoty medal olimpijski w indywidualnym konkursie skoków przez przeszkody oraz srebrny medal drużynowo. Wszystko to wydarzyło się na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie w 1980 r.Artemor, pochodzący ze stadniny w Janowie Podlaskim, zanim trafił  do sekcji skoków, nie odnosił na torach wyścigowych większych sukcesów i będąc koniem o niedużym wzroście (163 cm w kłębie), nie był brany pod uwagę jako przyszła nadzieja olimpijska. Jak widać, także wśród koni nie wzrost świadczy o talencie.

Kasztanka

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

W 1914 r. Józef Piłsudski dostał pięknego konia – nazywał się Fantazja. To imię wydawało się jednak na tyle niestosowne, że zmieniono je na Kasztanka. Nie bardzo wiadomo, ile miała wówczas lat – wspomina historyk Stanisław Maria Jankowski.

Kasztanka była niewysoką (około 150 cm w kłębie), szlachetną klaczą o maści jasnokasztanowatej z białą łysiną i czterema nierówno ułożonymi białymi nadpęciami. Nerwowo reagowała na ogień artyleryjski. Była wyjątkowo przywiązana do Piłsudskiego i tylko jego uznawała.

Po śmierci Kasztanka została wypchana i wystawiona w Belwederze. Wojenną  zawieruchę przetrwała w podziemiach Muzeum Wojska Polskiego. Po wojnie, na polecenie marszałka Roli-Żymierskiego, który rozpoznał ją wśród uratowanych eksponatów, została skazana na usunięcie ze zbiorów i zniszczenie. Rola-Żymierski miał wtedy powiedzieć: „Poznaję to bydlę, już mnie raz kiedyś kopnęło, nie ma potrzeby tych szczątków przechowywać”.

Incitatus

O życiu Incitatusa na dworze Kaliguli pisze Swetoniusz w Żywotach cezarów. Według niego Incitatus, ulubiony koń wyścigowy cesarza Kaliguli, miał prawo do spokoju i odpoczynku. Nad tym, by w noc przed wyścigami nikt mu nie przeszkadzał, czuwali pretorianie, uciszając nocne hałasy. Poza tym rumak miał mieszkać w marmurowej stajni, chodzić okryty purpurą i w uprzęży ozdobionej drogimi kamieniami oraz jadać ze żłobu z kości słoniowej. W końcu koń dostał umeblowany dom i służbę, żeby zaproszeni w jego imieniu goście mogli wygodnie ucztować. Źródła podają też, że Kaligula miał zamiar uczynić Incitatusa konsulem. Śmierć cesarza i zmiana na cesarskim tronie zniweczyły te plany.

Bucefał

Z greckiego Bukefalos – „byczogłowy”, był ulubionym ogierem Aleksandra III Wielkiego. Jak podaje Pliniusz Starszy w Historii naturalnej, jego imię pochodziło od znamienia na łopatce w kształcie byczej głowy.

Legenda głosi, że ojciec Aleksandra, Filip II,nie chciał  kupić  Bucefała, twierdząc, iż jest on niebezpieczny i bez szans na ujarzmienie. Aleksander, wówczas 12-letni, oświadczył, że okiełzna konia. Zauważywszy strach ogiera przed własnym cieniem, obrócił zwierzę głową w stronę  słońca i wtedy go dosiadł, a Filip musiał konia kupić.

Aleksander dosiadał Bucefała we wszystkich swych kampaniach. Dotarł na nim aż do Indii, gdzie koń padł w 326 r. p.n.e. w bitwie nad rzeką Hydaspes. Wówczas król kazał zbudować pałac, który nazwał imieniem zwierzęcia: „Nazwę ten pałac Bukefala na cześć mojego wiernego konia”.

Pałasz

Jan III Sobieski swojemu koniowi zawdzięczał życie. W 1683 r. podczas bitwy pod Parkanami, trzymając się  jego grzywy, uciekał przed Turkami. Pałasz wyróżniał się wyjątkową odpornością i wytrzymałością. Sobieski był  jeźdźcem słusznej postury, a na grzbiecie Pałasza w ciągu sześciu dni potrafił stoczyć aż trzy ważne bitwy: pod Niemirowem, Komarnem i Kałuszem, odbijając prawie 90 tys. wziętych do niewoli ludzi.

Końskie cytaty

Największą chwałą nie jest nie spadać, ale wsiadać po upadku.
Konfucjusz

*

Koń ma cztery nogi. Po jednej na każdym rogu.
Julian Tuwim

*

Konia! Konia! Królestwo za konia!
William Shakespeare

*

Jeśli diabeł chce kopnąć, nie uczyni tego swym końskim kopytem, lecz swą ludzką nogą.
Stanisław Jerzy Lec

*

Koniom i zakochanym inaczej pachnie siano.
Stanisław Jerzy Lec

*

Pasza dla złego konia kosztuje tyle samo co dla dobrego.
Andre Norton

*

Żadna godzina nie jest zmarnowana, gdy się ją spędziło w siodle.
Winston Churchill

 

Końskie przysłowia:

Wczorajszego dnia i w sześć koni nie dogoni.

*

Jakość żelaza poznaje się w czasie kucia, jakość konia w czasie jazdy.

*

Kto nie jeździ na koniu, z niego nie spadnie.

*

Kopnięcie konia spokojnego bywa straszne.

*

Pierwej konia zrozumieć, niźli na nim jeździć.

*

Dobremu koniowi obroku dosypują, a złemu ujmują.

*

Koń ma cztery nogi, a też się potknie.

*

By koń o swej sile wiedział, żaden by na nim nie siedział.

*

Największe szczęście na świecie na końskim leży grzbiecie.

*

I szlachetny koń niekiedy się potknie.

*

Koniem możesz się pochwalić, nawet chudym, ale nie osłem, choćby tłustym.

*

Jeździć konno może się nauczyć każdy, ale jazda w harmonii z koniem to sztuka.

*

Koń stworzon ku bieganiu, jak ptak ku lataniu.

Czytaj również:

Wierzchem po grzbietach Wierzchem po grzbietach
Pogoda ducha

Wierzchem po grzbietach

Anna Warso

Zamiast narzekać na korki w mieście, tysiąc e-maili, na które trzeba odpowiedzieć, czy fabułę ostatniego odcinka Gry o tron, pakuj lepiej kask, wygodne spodnie i jedź w Bieszczady. Jest szansa, że zasięgu po prostu nie będzie, a widoki z Przełęczy Orłowicza najlepiej ogląda się z siodła.

Konie jedzą śniadanie o siódmej. Sypiemy owies do wiader i ruszamy w stronę pastwiska – towarzystwo za ogrodzeniem już czeka, uszy postawione, wzrok skupiony. Karmienie to też pora na pierwsze oględziny, czy nikt w nocy nie zgubił podkowy, czy nic nikogo nie boli. Szemkel podchodził jakby trochę sztywno, ale okazuje się, że to tylko zakwasy. Santana ma zadrapanie na zadzie – pewnie od kopyta, jest nowa i stado jeszcze nie całkiem ją zaakceptowało. Olza właśnie skończyła jeść i zaczyna wędrować – a może inny koń dostał coś lepszego? Pilnujemy, żeby każdy zjadł swoją porcję. Sio, Olza.

Czytaj dalej