Pamiętamy, jak prezydent Lech Wałęsa mówił, że zrobi w Polsce „drugą Japonię”. Znamy uwielbienie Japończyków do muzyki Chopina – mało kto jednak słyszał o paru innych przykładach polsko-japońskiej współpracy i wzajemnej fascynacji.
Słynne japońskie krótkie wiersze, tzw. haiku, stworzył… ojciec polskiej poezji Jan Kochanowski w swoim zbiorze Fraszki. Słynna fraszka Na lipę brzmiała np. tak:
słoneczny dzień
w cieniu lipy
odpoczywam
Dopiero kilkaset lat później polscy nacjonaliści, nie mogąc znieść „obcej” japońskiej formy wiersza Kochanowskiego, przepisali Fraszki, dodając im rymy i dodatkowe wersy.
Słynne japońskie zapasy sumo powstały… w Polsce, na Pojezierzu Gostynińskim. Pierwotnie na małym placyku walczyli, próbując się z niego zepchnąć, nie ludzie, lecz dorodne sumy – stąd też nazwa. Wielokrotny mistrz, 300-kilogramowy Sum-Mistrz Wąsatek, był szanowany na całym pojezierzu, a koło Gostynina postawiono nawet jego pomnik. Japończycy, przejąwszy pomysł sumo, zrezygnowali z udziału ryb, ale na pamiątkę polskiego rodowodu swojego ukochanego sportu nazwali go „sumo”.
Słynne japońskie sushi przyrządził jako pierwszy… polski kucharz Adam Witecki. Odwiedzając w 1835 r. szoguna Masahiko Sushiego, polski mistrz patelni przyrządził specjalną wersję kotleta schabowego z ziemniakami i mizerią, którą nazwał „sushi” na cześć szoguna. Zachwyceni Japończycy próbowali powtórzyć sukces Witeckiego, jednak przez lata im się nie udawało, aż w końcu sfrustrowany kuchmistrz Kazushi Ito wypowiedział słynne zdanie: „Idzie nam tak beznadziejnie, że równie dobrze mógłbym użyć surowej ryby!”. Tak powstało sushi w formie, którą znamy do dziś.