Historyjka na dobry początek: Czy Wiedźmin może się zaszczepić? Historyjka na dobry początek: Czy Wiedźmin może się zaszczepić?
i
"O Grave, where is thy Victory?", Jan Toorop, 1892 r./Rijksmuseum (domena publiczna)
Rozmaitości

Historyjka na dobry początek: Czy Wiedźmin może się zaszczepić?

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

Zgodnie z moimi najgorszymi przewidywaniami w punkcie szczepień wybuchła paskudna afera. Wypełniłem formularz i przeszedłem do kolejnego pomieszczenia. Już przygotowywałem się do zabiegu, gdy nagle z jakiegoś powodu zmierzono mi tętno; oczywiście pielęgniarka zaczęła głoś­no się dziwić, że mam je cztery razy wolniejsze od normalnego człowieka.

– To niemożliwe – powiedziała.

Westchnąłem. Najwidoczniej znów czekał mnie trud wyjaśniania czegoś, co już w swoim życiu tłumaczyłem innym setki razy. W tym momencie weszła lekarka, która wcześniej pomogła mi wypełnić papiery. Chciała się upewnić, czy wszystko się w nich zgadza.

– A więc twierdzi pan, że mieszka w… Kaer Morhen?

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Po tych słowach pielęgniarka odsunęła się ode mnie z mieszaniną lęku i wstrętu. Milczałem, a kobiety długo mi się przypatrywały. Mój medalion z głową wilka zaczął delikatnie wibrować.

– Nie powinno tu pana być.

– Dlaczego? – zapytałem.

– Jako mutant nie potrzebuje pan szczepień.

Poczułem złość, rozszerzyły mi się źrenice. Byłem już wielokrotnie wykluczany ze świata ludzi, do czego zdążyłem przywyknąć, ale to, co wydarzyło się teraz, było jednak czymś szczególnym. Chciałem przecież wzmocnić swoją odporność nie tylko dla siebie, lecz także ze względu na innych.

– Ryzykuję dla was życie, by zabijać mantikory, przerazy i wampiry. Po bagnach ścigam kikimory i mglaki, a po ruinach zamków strzygi i gigaskorpiony, a wy żałujecie mi jednej dawki szczepionki?

Zanim uzyskałem jakąkolwiek odpowiedź, mój medalion znów zawibrował. W drzwiach pojawiła się policja.

– Wynoś się stąd, pokrzywniku – powiedzieli, celując we mnie.

Przez chwilę zamierzałem chwycić za miecz i wykonać jakiś efektowny piruet, by w ten sposób, nikogo nie krzywdząc, wymusić dawkę szczepionki. Zdałem sobie jednak sprawę, że nic nie mogę zrobić. Nie powinienem potwierdzać swoim zachowaniem, że ludzie słusznie się mnie boją.

Dałem się więc złapać. Funkcjonariusze szarpnęli mnie za ubranie i wypchnęli z budynku. Zrezygnowany, wróciłem na trakt, aby dalej zabijać potwory.

Czytaj również:

Mały reportaż – 3/2022 Mały reportaż – 3/2022
i
Ilustracja z "The astrologer of the nineteenth century", 1825 r., Internet Archive Book Images/Flickr (domena publiczna)
Rozmaitości

Mały reportaż – 3/2022

Tomasz Wiśniewski

Pojechałem na Mazury, bo musiałem już odpocząć. Gdy jednak sołtys wsi, w której przebywałem, zwrócił się do mnie o pomoc, nie mogłem mu odmówić. Zgodnie z tym, co mi przekazał, strzyga zabiła już wielu chłopów. Nie pozostało mi nic innego, jak pomóc wieśniakom, którzy słuchali słów sołtysa z przerażeniem, na mnie zaś patrzyli z nadzieją.

Wieczorem zabrałem miecz i udałem się na bag­na. Wypiłem kilka eliksirów, a moje zmysły się wyostrzyły – doskonale widziałem w ciemności. Medalion zawieszony na mojej szyi ciągle wibrował, ale bestia się nie pokazywała.

Czytaj dalej