Dwóch prywatnych detektywów z agencji „Jupiter” oczekiwało inspektora Wernera na miejscu wypadku.
— Nieboszczyk Fenner cieszył się opinią szacownemu obywatela, lecz miał ciemną przeszłość i wielu wrogów wśród dawnych swoich kumpli — opowiadał jeden z nich. – Ostatnio zaczął dostawać listy z zapowiedzią zemsty oraz przesyłki zawierające dziecinne rewolwery sztyleciki i tym podobne przedmioty. Fenner mieszkał sam i prawie nie wychodził z domu. Dom prowadziła staruszka gospodyni. Niedawno Fenner zaangażował nas dla ochrony swej osoby. We dwóch pilnowaliśmy willi. Jeden z nas nie spuszczał z oczu głównego wejścia, drugi pilnował drzwi kuchennych. Na noc zmieniało nas innych dwóch kolegów. Dziś rano, gdy objęliśmy posterunek, Fenner jeszcze żył i rozmawiał z nami przez okno. Następnie, za co możemy zaręczyć, nikt podejrzany nie wchodził do willi. W południe nadeszła gospodyni i po wejściu do willi podniosła alarm: Fenner leżał w saloniku ze sztyletem wbitym w pierś. Nie żył od jakiejś godziny.
Inspektor obszukał pokój i znalazł w szufladzie biurka przedmioty nadsyłane przez mściciela oraz jego listy z pogróżkami. Na biurku leżała paczka, którą jak stwierdził inspektor nadano poprzedniego dnia na poczcie, ale nadawca był zmyślony, w każdym razie podał w swym adresie nieistniejącą ulicę. Inspektor odłożył paczkę, spojrzał na nieboszczyka i drgnął.
— Co to jest? — zawołał zdumiony.
Przy głowie Fennera, na podłodze, znajdował się żółw. Inspektor podniósł go i stwierdził, że jest to zabawka nakręcana sprężynką. Na grzbiecie żółw miał wymalowaną trupią główkę. Inspektor nakręcił żółwia i puścił go na posadzkę. Żółw zaczął wolno posuwać się w stronę drzwi.
— Cała ta historia jest dość tajemnicza — powiedział jeden z detektywów. — Czy to nie dziwne, że gosposia wczoraj wieczorem wyszła z domu, rzekomo do chorej siostry, i wróciła dopiero dziś w południe?
— Sprawdzimy jej zeznanie — powiedział inspektor. — Ale to nie ona zabiła, wiem już gdzie szukać mordercy.
Co miał na myśli? Odpowiedź poniżej.
Mordercą był listonosz, który przyniósł tego dnia Fennerowi poleconą paczkę (którą sam nadał poprzedniego dnia). Detektywi widzieli listonosza, ale nie traktowali go jako kogoś podejrzanego.
Tekst pochodzi z numeru 926/1963 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.