Hengki Lee, The Rhyme of Trust (Rym zaufania), 2020 r.
Lucien Rudaux należy do znanego od niepamiętnych czasów kręgu uwiedzionych przez nocne niebo. Do Francuskiego Towarzystwa Astronomicznego dołączył tuż po jego założeniu – sam miał wtedy 18 lat. Na normandzkiej plaży zbudował własne obserwatorium. Wkrótce zaczął malować: nie to, co widział przez swój teleskop – maleńkie i niewyraźne – ale to, co sobie wyobrażał.
Zdjęcia wykonywane wiele lat później przez kosmiczne sondy Luna, Apollo, Pioneer i Voyager potwierdziły, że wizje Luciena Rudaux – Ziemi z kosmosu, powierzchni Księżyca czy Saturna widzianego z perspektywy jego satelitów – były bardzo bliskie rzeczywistości. Kosmiczny świat astronoma artysty był jednak znacznie bogatszy, zaludniał on planety całymi cywilizacjami. Niemniej na potwierdzenie, czy również te jego pomysły okażą się prorocze, musimy jeszcze poczekać.
Tekst ukazał się pierwotnie pod tytułem „Astroartysta”.
Zaświaty Anny Orłowskiej to wejście w głąb własnej historii i relacja z tej zwodniczej podróży. Światy, o których opowiada wystawa, istnieją równolegle, poza ograniczeniami czasu.
Przeszłość splata się tu z teraźniejszością, a łączy je miejsce – stara śląska wieś Sandowitz, dzisiejsze Żędowice. Wokół niej nieustająco orbituje kilka pokoleń rodziny artystki. Centrum tej mikrogalaktyki stanowi dziewiętnastowieczny młyn, niegdyś napędzany wodami rzeki Małej Panwi i skupiający wokół siebie społeczność wsi. Orłowska przywołuje to mityczne miejsce dzieciństwa, pozostające w posiadaniu jej rodziny od stu dwudziestu lat.
Artystka wysłuchała wielu opowieści o dawnym życiu tej okolicy. W tym świecie człowiek własnoręcznie stwarza rzeczywistość, wykorzystując swoją siłę, kreatywność, a także dostępne, często zupełnie „analogowe” technologie, które rozumie i potrafi dopasować do własnych potrzeb. Rytm życia wyznaczają tu zarówno cykle występujące w przyrodzie, jak i mechanizm wodnego młyna. Ruch jego licznych kół, niczym odwrócone wskazówki zegarów, przeniesie was dziś w tytułowe zaświaty.
Przewodnikiem po tym intymnym terytorium jest głos, który opowiada między innymi o rzeczywistości jeszcze nie całkiem zindustrializowanej, tuż przed upadkiem kultury chłopskiej. Głos zdradza wystarczająco dużo, byśmy poczuli się tu swobodnie. To skrawki wspomnień i zapisków Orłowskiej czytane przez zaproszone kobiety. Możecie ich posłuchać, przemierzając cztery pokoje Zaświatów. W pomieszczeniach znajdziecie dwa portale. Pierwszy przeniesie was do świata, w którym mieszkają tylko dzieci i zwierzęta. Drugi wskaże wam drogę do Ukrytego pokoju, schowanego w starym drewnianym kościółku w Parku Szczytnickim. Budowla ta przed laty została sprowadzona do Breslau z okolic Góry Świętej Anny, skąd pochodzi Orłowska. Ekspozycja rozciąga się zatem na dwie lokalizacje. Są one oddalone od siebie o pięć kilometrów – dokładnie tyle, ile zajmuje przestrzeń rzeczywistego świata, który jest przedstawiony na wystawie.
Surrealistyczną konstrukcję Zaświatów pomoże wam poznać mapa, która ułatwi poruszanie się po przestrzeni wystawy oraz wskaże napięcia i relacje między poszczególnymi pracami. Wiele z nich pokrytych jest charakterystycznym rudym barwnikiem. To osad żelaza przenikający całą okolicę, w tym leśne źródełko i strumyk przepływający nieopodal domu artystki. Już bowiem w epoce żelaza obszar Żędowic był terenem hutniczym, bogatym w rudę darniową, z której wytapiano metal, oraz w lasy dostarczające surowca do wypału węgla drzewnego. Żelazo to nie tylko główny składnik stali, materiału wykorzystanego przez Orłowską podczas tworzenia jej najnowszych prac, to również pierwiastek, który – jako jeden ze składników hemoglobiny transportującej tlen we krwi – odegrał decydującą rolę w rozwoju życia na ziemi. Orłowska barwi zadrukowane fotografiami tkaniny w żelazistej zawiesinie wysycającej wspomniany strumień – w ten sposób artystka „wywołuje” nowe wizualne jakości. Tak stworzone materiały tnie, rozrywa, zestawia, zszywa, zaplata, drapuje, czym po raz kolejny w swej praktyce artystycznej przekształca fotograficzne medium.
Anna Orłowska traktuje przestrzeń wystawy z czułością, jak gdyby dekorowała wnętrze domu. Jej delikatne gesty zdradzają zachwyt nad neogotyckimi wnętrzami dworca i równie dla niej fascynującą, choć tak odmienną, przestrzenią kościółka. W kościółku, pogrążonym w półmroku i przesyconym zapachem starego drewna, można odnaleźć tę samą atmosferę, która panuje w drewnianych wnętrzach rodzinnego młyna, a w szczególności w nieistniejącym już, lecz wyrytym w pamięci artystki pokoiku młynarza. Ów pokoik, do którego prowadziło ledwie widoczne wejście, był miejscem odpoczynku, ale też kryjówką babci artystki podczas wojny. W nim na ciężkich powiekach osadzały się sen i mączny pył, lecz także strach. Teraz, na kilkanaście tygodni, pokój stał się szkatułką na najtrudniejsze wspomnienia z Zaświatów – te związane z przemijaniem i śmiercią. Scenografia wystawy zachęca do zmiany perspektywy i obniżenia punktu widzenia: sugeruje, żeby przykucnąć, położyć się, skupić na detalach. Z niektórych zdjęć spoglądają na was dzieci. Czy potraficie jak one nieskrępowanie korzystać z wyobraźni?
Katarzyna Roj
Anna Orłowska (ur. 1986) – fotografka, artystka wizualna. Wykorzystuje fotografię do odsłaniania niewidocznych warstw historii i ich ideologicznych uwarunkowań, zwykle nieobecnych w oficjalnej narracji. Pracuje z różnymi konwencjami, od dokumentacji po inscenizację, ujawniając ukryte mity, legendy i fantazje na temat przeszłości oraz tworząc nowe konstelacje znaczeń. Jej obiekty, oparte na obrazach fotograficznych, testują granice medium. Orłowska traktuje medium fotografii jako instrument badania samego pojęcia wiedzy i narzędzie pracy z pamięcią, które z natury są fragmentaryczne. Mieszka i pracuje w Warszawie i na Śląsku.
Anna Orłowska – Zaświaty
Kuratorka: Katarzyna Roj BWA Wrocław Główny 30.06 – 8.10. 2023
Wystawę Anny Orłowskiej będzie można także podziwiać w Gunia Nowik Gallery w ramach 13. edycji Warsaw Gallery Weekend.
Ekspozycja ta zostanie otwarta dla publiczności w okresie od 28 września do 18 listopada 2023 roku w przestrzeni Muzeum Ziemi w Willi Pniewskiego, al. Na Skarpie 20/26. Współorganizator: BWA Wrocław – Galerie Sztuki Współczesnej Partnerzy wystawy: Muzeum Ziemi PAN w Warszawie, KGHM W doświadczaniu prac Anny Orłowskiej z pewnością pomoże audioprzewodnik mający charakter słuchowiska. Głos zabiera słuchaczy w podróż po wystawie w galerii BWA Wrocław Główny. Narratorka zdradza skrawki wspomnień i zapisków artystki.
Na fotografiach Ugo Woatziego splatają się przestrzenie prawdziwe i wyobrażone, uwięzione między światami wolności i ograniczeń. Aby zapewnić sobie ochronę i przetrwanie, autor pokazuje, ale jednocześnie się ukrywa, chowa, wtapia i dopasowuje – niczym kameleon.
Kolektywny proces twórczy wyraża pragnienia i zmagania społeczności, do której należy Ugo. Społeczności, która dąży do stworzenia świata bardziej wrażliwego i akceptującego, uciekając przed brutalną rzeczywistością i narzucających podziały struktur heteronormatywnych. Delikatne, a zarazem prowokujące, fotografie na nowo definiują uczucia miłości i konfliktu, a także tęsknoty, z którą łatwo jest się utożsamić i która jest dostępna dla wszystkich. Zmysłowe spojrzenie artysty z aksamitną intymnością wydobywa najbardziej subtelne aspekty ludzkiego pożądania. Ów, z pozoru nieskomplikowany, przekaz emocji szybko zostaje jednak zatrzymany – to, co ma zostać wyrażone, zostaje schowane, tracimy do tego dostęp. Zakrycie twarzy i ukrycie tożsamości wywołują poczucie strachu, cenzury i duchoty, jakiego doświadczają społeczności queerowe na całym świecie. Artysta zaprasza nas do refleksji i do wspólnego świętowania całego wachlarza rozmaitych oblicz męskości, ciał, dusz i doświadczeń performatywnych. Zachęca nas także do odkrywania, jak to jest być „widzianym”, a jednocześnie targanym strachem z jednej i ekscytacją z drugiej strony. To poczucie dwoistości wyraziście i elokwentnie wybrzmiewa w pracach Ugo – mamy tu bowiem zarówno performance, jak i faktycznie przeżywaną rzeczywistość, przekazywanie prawdy i tworzenie fikcji. Podobnie rzecz się ma w przypadku złożonego charakteru fotografii, gdzie nowe światy kreowane są z fragmentów poprzednich. To właśnie w tym nowym świecie, w delikatnej wrażliwości spojrzenia Ugo możemy w końcu dotrzeć do przestrzeni, w której każdy jest przyjęty z akceptacją.
Ugo Woatzi to queerowy artysta wizualny mieszkający w Brukseli. Uzyskał stopień licencjata na wydziale socjologii (2013) Uniwersytetu w Tuluzie (FR) i na Uniwersytecie Galatasaray w Stambule (TR), magistra sztuk wizualnych w dziedzinie fotografii na LUCA School of Arts w Brukseli (2019), a w 2016 roku ukończył kurs Intermediate w Market Photo Workshop w Johannesburgu (SA). Ugo brał udział w wielu wystawach grupowych, jego seria “chameleon” była prezentowana w kilku publikacjach i zdobyła kilka międzynarodowych nagród. Od 2019 roku rozwija swoją twórczość pod opieką Through The Lens Collective (SA). Od 2021 roku Ugo jest także częścią platformy fotograficznej FUTURES, z siedzibą w Europie.
Fotografie Ugo Woatziego prezentowane są podczas 22. edycji Fotofestiwalu, który odbywa się pomiędzy 15 a 25 czerwca w Łodzi. Więcej informacji: www.fotofestiwal.com.
Jeśli chodzi o pytanie o to, jak działają wulkany, praktycznie wszystko jest tajemnicą. Sygnały mogą pojawić się przed erupcją, ale nie ma pewności i prawie niemożliwe jest określenie dokładnego czasu rozpoczęcia erupcji.
Wulkany tworzą ziemię do życia. La Palma istnieje tylko dzięki erupcji wulkanu, która dawno temu ukształtowała tę wyspę, tworząc archipelag znany jako Wyspy Kanaryjskie. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o erupcji wulkanu na La Palmie, wydało mi się to tak niespotykane i odległe, że nie mogłam uwierzyć, że dzieje się na kontynencie, na którym mieszkam. Kiedy dowiedziałam się, co spotkało mieszkańców wyspy, zastanawiałam się, dlaczego żyją na ziemi, która jest jak bomba i może eksplodować w każdej chwili twojego życia. Podczas mojej podróży na La Palmę to co zobaczyłam z daleka wyglądało spektakularnie i było fenomenem natury. W rzeczywistości była to jednak wielka tragedia społeczna. Erupcja wulkanu Cumbre Vieja trwała 85 dni i była najdłuższą erupcją w historii la Palmy. Części wyspy została kompletnie zasypana lawą i popiołem. Natura wkroczyła w życie ludzi nagle i nieoczekiwanie. Nawet mieszkając na wulkanicznej wyspie, nikt nigdy nie może być przygotowany na klęskę żywiołową tej wielkości. Wulkan Cumbre Vieja na La Palmie był najbardziej niszczycielskim wulkanem ostatniego stulecia w całej Europie. Około 85 000 osób nazywa La Palmę swoim domem.
Kinga Wrona jest fotografką dokumentalną pochodzącą z Polski i mieszkającą obecnie w Krakowie. Rodzinnie związana z Hiszpanią, mieszkała tam w latach 2013-2015. W swoich ostatnich i obecnych projektach bada relacje pomiędzy człowiekiem a naturą w aspekcie kryzysu klimatycznego, katastrof naturalnych czy degradacji środowiska. Studiuje w Instytucie Fotografii Twórczej w Opawie (Republika Czeska). Publikowała w magazynie FOTO, The Calvert Journal, Nation Geographic Polska i New York Post. Jej projekty były wystawiane w Galerii Centrala w Poznaniu oraz na wystawach zbiorowych podczas festiwalu OFF w Bratysławie i Fotofestiwalu w Łodzi. Projekt „85” zostanie wystawiony w marcu 2023 roku w ramach festiwalu Circulation(s)w Paryżu.
Fotografie Kingi Wrony prezentowane są podczas 22. edycji Fotofestiwalu, który odbywa się pomiędzy 15 a 25 czerwca w Łodzi. Więcej informacji: www.fotofestiwal.com.
Dla Mofokenga ważny był duchowy wymiar fotografii. Mówił, że istotą jego pracy nie jest to, co widać na tych zdjęciach, tylko to, czego nie widać, ale czuć.
Szanowni Czytelniczko i Czytelniku, co czujecie, patrząc na te kadry?
Oto projekt, który zabiera nas w podróż na inną planetę. TiàWùK znajduje się w całkiem bliskiej nam galaktyce. Jest mała w porównaniu do Ziemi, a panujące na niej warunki środowiskowe, choć ekstremalne, pozwalają człowiekowi przeżyć.
Po latach obserwacji astronomicznych ludzkość po raz pierwszy znajduje inną planetę, na której istnieje życie ludzkie. Mieszkają tu 4 miliony osób, a jedynie 2% jej gruntów stanowią ziemie uprawne. Rodzimi mieszkańcy TiàWùK to tylko 1 milion ludzi, a pozostałą część populacji stanowią przybysze z innych planet, którzy tu pracują. Z tego, co nam wiadomo, Tiàwùk została niedawno skolonizowana. Po wielu latach odkryto tu sekretne źródło energii. W krótkim czasie stało się ono jednym z bogactw istotnych dla całego wszechświata. Ta część populacji, która niedawno odkryła dobrobyt gospodarczy, dziś zmaga się z zaburzeniami psychicznymi, objawiającymi się materialistyczną i dystopijną wizją świata. Według teorii najwybitniejszych ziemskich psychologów, współtworzony przez nas świat zewnętrzny, odzwierciedla świat wewnętrzny każdego z nas. Źródeł cierpienia należy z kolei dopatrywać się w braku wewnętrznej świadomości i więzi. TiàWùK pokazuje nam, jak kapitalizm i materializm mogą wypaczać sposób, w jaki postrzegamy życie i otaczającą nas rzeczywistość. Odkrycie i poznanie tej planety uświadamiają nam uniwersalność problemu, który – wbrew temu, co sądziliśmy dotychczas – nie dotyka tylko nas. Nie jesteśmy sami.
Gabriele Cecconi jest włoskim fotografem dokumentalnym zainteresowanym kwestiami kulturowymi, politycznymi i środowiskowymi. Fotografią zajął się po ukończeniu studiów prawniczych, a w 2015 roku został wybrany przez Camera Torino i Leica na kurs mistrzowski z fotografem Magnum Alexem Webbem. Od tego czasu wykonał kilka reportaży do 2018 roku, kiedy to rozpoczął pracę nad długoterminowymi projektami. Jego projekt dotyczący wpływu migracji Rohingya na środowisko w południowym Bangladeszu otrzymał wiele międzynarodowych nagród, w tym między innymi Yves Rocher Photography Award na Visa pour l’Image, POY, Andrei Stenin Grand Prix, PX3 Photographer of the Year i LUMIX Sustainability Award. Jego prace były wystawiane na całym świecie w muzeach, festiwalach i galeriach, w tym w Państwowym Muzeum Ermitażu, siedzibie ONZ, Photo Vogue Festival, Festival della Fotografia Etica. Jego prace były publikowane we włoskich i międzynarodowych gazetach i magazynach, w tym “National Geographic”, “The Guardian”, “GUP”, “Internazionale”, “L’Espresso”, “Newsweek” i “Courrier International”. Jednocześnie prowadzi badania nad związkami między kulturą, władzą i reprezentacją oraz nad duchowymi i pedagogicznymi aspektami sztuk wizualnych.
Fotografie Gabriele Cecconi zostaną zaprezentowane podczas nadchodzącej 22. edycji Fotofestiwalu, który odbędzie pomiędzy 15 a 25 czerwca w Łodzi. Więcej informacji: www.fotofestiwal.com.
Cały system zbudowany jest na jakiejś pomyłce.
Fundamenty ludzkości są źle wylane. Więc wyprawiam się podróż w poszukiwaniu innych porządków. Spotykam tu cyborgi, bóstwa, anioły i demony. Tworzę utopijną wizja świata opartego na przyjaźni, empatii, miłości i szacunku dla naturalnych rytmów. Świata nieskrępowanej wolności, w którym patriarchalne systemy, utrwalające nierówność płci, dyskryminację i ucisk, są kwestionowane i ostatecznie demontowane. Tutaj cykliczna natura życia, śmierci i odrodzenia, przeplata się z płynnością płci i seksualności. A zmieniające się pory roku, fazy księżyca oraz cykle narodzin i rozpadu są metaforą różnorodności i płynności nowoczesnych tożsamości.
Klasyczna idea mimesis zakłada, że sztuka naśladuje rzeczywistość. Odwracam ten porządek – niech rzeczywistość zacznie naśladować sztukę.
Agnieszka Sejud jest artystką wizualną mieszkającą i pracującą między Polską a Niemcami. Absolwentka fotografii na Uniwersytecie Śląskim w Opawie w Czechach, magister prawa, obecnie na studiach magisterskich na HFBK w Hamburgu. W swojej praktyce wykorzystuje głównie fotografię, kolaż cyfrowy i analogowy, tworzy książki i ziny, prace wideo i instalacje. Sejud wykorzystuje różnorodne media do badania elementów swojej tożsamości, idei indywidualnej wolności i systemów opresji, które ograniczają naszą niezależność. Często używa deformacji i dekonstrukcji obrazu, aby osiągnąć swoje cele miesza fikcję z rzeczywistością. Jej prace mają często charakter performatywny i polityczny. Jest laureatką i finalistką wielu konkursów, m.in. Paris Photo-Aperture Foundation Photobook Award, Kassel Dummy Award, Photographic Publication of the Year, New East Photo Prize. Jej prace były wystawiane na całym świecie.
Fotografie Agnieszki Sejud zostaną zaprezentowane podczas nadchodzącej 22. edycji Fotofestiwalu, który odbędzie pomiędzy 15 a 25 czerwca w Łodzi. Więcej informacji: www.fotofestiwal.com.
Solastalgia to termin zaproponowany w 2010 roku przez australijskiego filozofa Glenna Albrechta. Opisuje stres spowodowany zmianami środowiska naturalnego, nieznajdującą pocieszenia nostalgię, tęsknotę za domem, pomimo, że się go nigdy nie opuściło.
Dom zmienia się wokół nas – krajobraz i naturalne ekosystemy degradują się w tempie, którego nie jesteśmy w stanie emocjonalnie zintegrować. W czasach historycznych chaos i zniszczenie powodowały wojny i katastrofy naturalne, dziś ludzka potrzeba wzrostu, rozwoju i budowania przekształciła się w siłę niszczącą. W wielu miejscach na świecie naturalny krajobraz został całkowicie zniszczony, nie tylko przez wojny i wielkoskalowy przemysł. Zwykłe życie – suma setek tysięcy domów, małych firm, miejsc pracy, sklepów i udogodnień transportowych spowodowała krajobrazową katastrofę. Szymon Rogiński rejestruje przestrzeń polskich miejscowości zarówno przy użyciu teleobiektywu, jak szerokiego kąta kamery umieszczonej na dronie. Widzi intymne emocje, wzruszające starania jego mieszkańców jak i katastrofalny efekt całości. Pyta o naszą obecność, zarówno w świecie materialnym i wirtualnym.
W krajobrazie Polski ślady socjalistycznego centralnego planowania, implementowanego w latach 50. – 80. XX wieku, współistnieją z pozostałościami architektonicznych wykwitów nieskrępowanej choć niskobudżetowej przedsiębiorczości czasów transformacji. Wszystko to wypierane jest przez prawdziwy korporacyjny kapitalizm sprawnie betonujący teren pod autostrady i magazyny hurtowe. Zmiana społeczna dokonuje się także w zakresie materiałów budowlanych. Drewno, cegły i papę w latach 90. zastąpił, plastikowy „saiding” i betonowe ogrodzenia w kształcie arabeski, po nich przyszedł czas na aluminium szkło i azbest, centra spedycyjne i handlowe. Ale czas nie płynie wszędzie z jednakową prędkością. W podmiejskich zaułkach transformacja nigdy się nie kończy i nie prowadzi do sukcesu. Szymon Rogiński zapuszcza się w meandry wernakularnej architektury rejestrując intymne rytuały modernizacji w mikroskali. Internety – kawiarenki internetowe i punkty naprawy komputerów pokazują prowincjonalne oblicze cyfryzacji i wszechobecność sieci. Kryzys migracyjny i zaściankowy nacjonalizm symbolizują Kebaby – przybytki taniej gastronomii prowadzone przez ekonomicznych emigrantów, których klientelę stanowią tubylcy o nierzadko nacjonalistycznych tolerancyjnych poglądach. Seria Nagrobki wskazuje współczesne duchowe zagubienie i skomercjalizowane sacrum. Brzydko, biednie i trochę śmiesznie, a jednak fotografie Rogińskiego są na swój sposób ładne i wzruszające, przesycone sympatią dla ludzkiego nieustannego usiłowania.
Zmiana skali: świat pełen chaotycznej, brzydkiej zabudowy widziany z góry chłodnym okiem kamery umieszczonej na dronie pokazuje swoją przerażającą skalę. Widząc ogrom zniszczeń jaki uczyniliśmy w krajobrazie, trudno już rozczulać się nad naiwną estetyką punktów usługowych. Z danych zarejestrowanych przy pomocy fotogrametrii artysta tworzy środowisko rzeczywistości wirtualnej. Powstaje świat apokaliptyczny przerażający swoją brzydotą a jednocześnie bardzo realistyczny i dobrze nam znany. Świadomie użyta technologia pozwala nam dostrzec, prawdziwe oblicze rzeczywistości w której żyjemy. Coraz częściej mówimy o socjo-psychologicznych aspektach kryzysu klimatycznego, o klinicznych zaburzeniach psychicznych, pojawiających się w relacji na deprywację środowiskową (brak dostępu do środowiska naturalnego) i świadomość nieodwracalnych zmian jakim na naszych oczach podlega krajobraz, klimat i ekosystem planety. Opisuje się, odczuwane głównie przez młodsze generacje, stany lękowe i depresyjne, poczucie dojmującej straty. Izolacja i trudności w podróżowaniu spowodowana pandemią w znaczącym stopniu wzmogła te procesy. Czy mimo ogromnej presji jesteśmy dziś w stanie odnaleźć w sobie wiarę w postęp jaką prezentowali XX- wieczni moderniści? Czy bogatsi w wiedzę w dziedzinie ekologii, ekonomii, psychologii społecznej potrafimy raz jeszcze uwierzyć w stworzenie i implementację meta-projektu urbanistycznego? W Dziś, nie chodzi już o stworzenie lepszych warunków do życia ludzi, dziś stawką jest życie samo w sobie.
W pracach Rogińskiego z trudem wypatrzeć można postać człowieka, a jednak artysta na kilka sposobów dotyka problemu ludzkiej obecności. Pyta czym różni się obecność w sieci od przebywają w realnej przestrzeni miasta? Czy w mieście jesteśmy gotowi na obecności imigrantów? W doświadczeniu VR zwiedzający przeżywa bezcielesny lot nad wyludnionym miastem. Na myśl przychodzą opisy „out of the body experience” – obecność bezcielesna. Fotografie z serii Nagrobki, przypominają, że kiedyś wszyscy staniemy się klientami zakładów pogrzebowych.
Agnieszka Tarasiuk
Szymon Rogiński – Solastalgia
Odsłona w Warszawie:
14.04 – 28.04.2023
Pawilon SARP, ul. Foksal 2 w Warszawie
Odsłona w Krakowie:
maj–czerwiec 2023
Muzeum Fotografii w Krakowie, ul. Rakowicka 22A
Katrīna Ķepule, zdjęcia z serii Sit silently, 2009–2018 r.