„Już wracamy! A jeszcze trwa western! Galopują w nas kare konie” – czytały dzieci w wierszu Teresy Chwastek-Latuszkowej na okładce „Świerszczyka” z 1986 r.
Kare konie i wariację na temat uczniów z plecakami zilustrował Bohdan Butenko. Od tego momentu wiele się zmieniło na rynku prasy dziecięcej, minęło też więcej czasu, niż zostało nam – według ekspertów – na zakup w kiosku prawdziwej, papierowej gazety. Pesymistyczne prognozy mówią o 10 latach, bardziej optymistyczne – o 20. Znawcy globalnego rynku książki i prasy oraz duże agencje, próbując przeniknąć przyszłość, przewidują różne rzeczy: np. to, że e-booki miały stanowić ponad 60% sprzedawanych książek w USA do 2015 r. (PEW Research Center) i że w 2025 r. ostatni raz znajdziemy prasę drukowaną w kioskach (Future Exploration). Jak te prognozy weryfikuje czas? „Zmiany przyjdą na pewno, ale nie wtedy, kiedy się na nie czeka”, twierdzi Stefan Kisielewski. I może mieć rację.
Kiedy media elektroniczne i Internet zaczęły galopować, zupełnie stracono nadzieję na to, że dzieci chętniej niż po telefon sięgną po papier. Tymczasem klasyczne literackie czasopismo dla dzieci ma się coraz lepiej. 75. urodziny „Świerszczyka” są więc dobrą okazją, żeby cofnąć się o parę kroków i prześledzić zmiany, jakie zachodzą w kulturze czytania. Przyzwyczailiśmy się uważać, że książki i nowe technologie stoją do siebie w opozycji, niejako ze sobą rywalizując. Wiele osób przyjęło za pewnik, że zmiany doprowadzą do upadku rynku książki i prasy. Tak się nie stało, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak wieszczono. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Czytanie i nowe technologie coraz mocniej się przeplatają, czyniąc z przekraczania granic jedyną stałą. Czy papierowe wydanie „Świerszczyka” dożyje setki?
Misja papieru
Ponieważ