Bogactwa Rzymu Bogactwa Rzymu
i
ilustracja: Igor Kubik
Wiedza i niewiedza

Bogactwa Rzymu

Adam Węgłowski
Czyta się 5 minut

Wielki skok na kasę Rzymian

Kiedy w V stuleciu zachodnia część Cesarstwa Rzymskiego chyliła się ku upadkowi, Wieczne Miasto stało się łakomym kąskiem dla barbarzyńców. W 410 r. zdobyli je Wizygoci – germańskie plemię, które zawędrowało do Italii przez Bałkany. Zrujnowali miasto i wywieźli bogactwa, w które opływał Rzym. Tylko dokąd?  

Zdobycie Rzymu przez Wizygotów, Joseph-Noël Sylvestre, 1890 r.
Zdobycie Rzymu przez Wizygotów, Joseph-Noël Sylvestre, 1890 r.

Ciężkie problemy Alaryka

Jeszcze dwa lata przed złupieniem Wiecznego Miasta wizygocki król Alaryk zażądał od Rzymian gigantycznego okupu: 2 ton złota, 12 ton srebra, 4000 jedwabnych strojów i ponad tony pieprzu. Kiedy w 410 r. zabrał się za rabowanie, wywiózł z Rzymu 25 ton złota i 150 ton srebra! Nawet dziś po przetopieniu byłyby one warte setki milionów euro. Gdzie jednak podział się ten złoty złom, nie wiadomo.

Poza tym, nie wszystko da się przetopić. Starożytni Rzymianie bardzo lubili kamee, czyli kamienie szlachetne zdobione reliefami. Nie przetrwało ich jednak do dzisiejszych czasów zbyt wiele. Co więc się z nimi stało? Przecież się nie rozpadły.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Część skarbów mogła pójść na dno morza razem ze statkami, którymi Wizygoci próbowali ewakuować się z Italii. Zatopił je sztorm w Cieśninie Mesyńskiej. Wraki do dziś czekają na eksploratorów. Po co jednak szukać w mętnej wodzie, skoro Wizygoci na pewno nie stracili na morzu wszystkiego? Wiemy z historycznych relacji, że kiedy zastanawiali się w Italii, co dalej począć bez floty, król Alaryk nagle rozchorował się na malarię i zmarł. I to jest moment kluczowy. Bo można podejrzewać, że – zgodnie z wizygockim obyczajem – pochowano wodza nader godnie. Czyli z częścią łupów z Rzymu! Pytanie zatem brzmi: gdzie jest grób Alaryka?

Pochówek Alaryka na dnie rzeki Busento, Heinrich Leutemann, 1895 r.
Pochówek Alaryka na dnie rzeki Busento, Heinrich Leutemann, 1895 r.

Dorwać się do koryta

Wedle przekazu historyków z V–VI w. wodza pochowano na dnie specjalnie w tym celu osuszonego koryta rzeki Busento. Grobowiec następnie zalano. Za miejsce owego pochówku uchodzi od wieków kalabryjska miejscowość Cosenza. Przynajmniej od XVI stulecia przyciągała ona awanturników marzących o złocie Rzymu, nierzadko dysponujących istnymi armiami kopaczy. Ba, jeśli wierzyć pewnemu manuskryptowi z 1764 r., to skarb już nawet odnaleziono! Miała tego dokonać pewna uboga rodzina z Cosenzy, która nagle stała się niezwykle bogata. Nikt chyba jednak w to nie uwierzył, ponieważ poszukiwania trwały w najlepsze.

Spekulowano, że grób znajduje się pod mostem Świętej Marii, dziś zwanym mostem Alaryka.

Most Alaryka, zdjęcie: Asia, 2017 r., Wikimedia Commons (CC BY-SA 4.0)
Most Alaryka, zdjęcie: Asia, 2017 r., Wikimedia Commons (CC BY-SA 4.0)

W połowie XIX w. włoski podróżnik i gawędziarz Tommaso Aurelio de Felici pierwszy zasugerował, że grobu Alaryka nie należy szukać na dnie Busento, lecz w jednej z nieodkrytych jaskiń, w jakie obfituje brzeg rzeki.

Za czasów Benita Mussoliniego do wyścigu poszukiwaczy dołączyli (a jakże!) hitlerowcy. Skarbem Alaryka, wszak wielkiego germańskiego wodza, zainteresował się szef SS Heinrich Himmler. Ponoć w 1937 r. skierował do tej misji zaufanych ludzi z Ahnenerbe (Dziedzictwa Przodków), czyli nazistowskiej grupy badawczej specjalizującej się w pseudonaukowych teoriach i tropieniu śladów aryjskiej przeszłości od Tybetu po Boliwię. Dowodów na to, że hitlerowskie Niemcy chciały obrabować ze skarbu faszystowskie Włochy, jednak nie ma. Można mimo to przypuszczać, że taka akcja doprowadziłaby do kryzysu w relacjach między Mussolinim a Hitlerem…

Jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie

Mimo niepowodzeń zapał poszukiwaczy wcale nie osłabł. Dziś władze Cosenzy wręcz namawiają fascynatów z całego świata do odwiedzin. Burmistrz tego siedemdziesięciotysięcznego miasta zapewniał, że w zestawieniu z łupem Alaryka blednie nawet legenda polskiego „złotego pociągu”. Pod patronatem władz zorganizowano poszukiwania z użyciem dronów, georadarów, promieni podczerwonych i innych urządzeń, o których mogli tylko pomarzyć eksploratorzy sprzed wieków. W efekcie w 2015 r. badacze pochwalili się, że zidentyfikowali pięć najbardziej „obiecujących” miejsc w Cosenzie i okolicach. Do dziś jednak nic tam nie znaleźli. Może więc ktoś ich ubiegł?

Gorzej, jeżeli opowieść o bogatym pochówku Alaryka jest tylko legendą. A jeśli jego wierni Wizygoci wcale nie chcieli rozstawać się z łupami, lecz zabrali je w kierunku Półwyspu Iberyjskiego, gdzie utworzyli własne państwo? Może część ukryli gdzieś w pobliżu Pirenejów? Takim miejscem mogłoby być langwedockie miasteczko Rennes-le-Château. Tamtejszy ksiądz Berenger Sauniere w 1892 r. przeprowadził remont katolickiej świątyni postawionej na dawnym wizygockim kościele. Podobno odkrył wtedy coś niesamowitego. Nagle zainteresował się historią, szybko się wzbogacił, postawił sobie wystawną wieżę, oranżerię i plebanię, szczególnym kultem otoczył Marię Magdalenę. Zdobył też znajomości wśród wielkich tego świata. Trudno jednak podejrzewać, że ksiądz znalazł pod kościołem tony złota i srebra. Może raczej jakieś wartościowe lub „zakazane” księgi, tajne dokumenty, zabytkowe dzieła sztuki, ezoteryczne tajemnice? Sauniere oczywiście nigdy nic nie ujawnił, co dało pole do popisu autorom powieści sensacyjnych, takich jak Kod Leonarda da Vinci.

Wejście do kościoła Rennes-le-Château, zdjęcie: Adam Węgłowski
Wejście do kościoła Rennes-le-Château, zdjęcie: Adam Węgłowski

Istnieje też teoria, że przezorni Rzymianie ukryli większość swoich bogactw przed Wizygotami. Wtedy padłyby one łupem kolejnych najeźdźców – Wandalów, którzy zdobyli Rzym w 455 r. Co tam nagrabili, musieli oddać Bizantyjczykom, od których dostali łupnia w VI w. Zwycięzcy zabrali skarby do Konstantynopola. Tam przeleżały aż do 1204 r. Wtedy to chciwi uczestnicy IV krucjaty, zamiast kierować się do Ziemi Świętej, zaatakowali właśnie stolicę Bizancjum, metropolię wschodniego chrześcijaństwa. Po czym krzyżowcy rabusie zabrali trofea z Konstantynopola do domu. Jeśli tak było, złota Rzymu nigdy już nie odnajdziemy. Roztopiło się i rozlało po całej Europie.

ilustracja: Igor Kubik
ilustracja: Igor Kubik

Czytaj również:

Złoto hitlerowców Złoto hitlerowców
i
ilustracja: Igor Kubik
Wiedza i niewiedza

Złoto hitlerowców

Adam Węgłowski

W rozgrywającej się podczas drugiej wojny światowej komedii Złoto dla zuchwałych (1970) grupa amerykańskich żołnierzy – w których wcielają się takie gwiazdy, jak Clint Eastwood, Telly Savalas i Donald Sutherland – dowiaduje się przypadkiem o strzeżonym przez niemieckie wojsko skarbie. To kilkanaście tysięcy sztab złota znajdujących się w banku we francuskim miasteczku. Jest rok 1944, koniec wojny wydaje się bliski, a żołnierze czują, że coś im się należy za narażanie życia. Wystarczy przeniknąć przez linię wroga, zniszczyć parę czołgów i wszyscy staną się milionerami…

Czytaj dalej