Czy zwierzęta nam przebaczą? Czy zwierzęta nam przebaczą?
i
"Sklep rzeźnika", 1580, Annibale Carracci; źródło: Kimbell Art Museum
Wiedza i niewiedza

Czy zwierzęta nam przebaczą?

Łukasz Saturczak
Czyta się 11 minut

Warto spojrzeć na Jerzego Nowosielskiego nie tylko jako na malarza, ale również jako na orędownika praw zwierząt. Choć nigdy nie przestał jeść mięsa, to poglądy prawosławnego teologa pozostają dla wielu rewolucyjne (i kontrowersyjne), zarówno dla chrześcijan, jak i ateistów , zwłaszcza że zradykalizował pogląd Isaaca Singera.

Wieczna Treblinka

W 1972 r. Andrzej Wajda wyreżyserował film Piłat i inni (dzieło zrealizowane w RFN nie doczekało się dystrybucji w polskich kinach), swobodną interpretację Mistrza i Małgorzaty. Obraz rozpoczyna się od sceny w ubojni – dziennikarz przeprowadza tam wywiad z barankiem, który prowadzi stado na rzeź. Z jednej strony mamy oczywiste przedstawienie biblijnego zwierzęcia utożsamianego z ofiarą dla Boga (Stary Testament) i męką Jezusa (Nowy Testament), z drugiej natomiast scena ta niesie ze sobą całkiem inny, współcześniejszy przekaz.

Scenę nakręcono we współczesnej, masowej ubojni. Zwierzęta są stłoczone w ciasnych klatkach i wybiegu, a my patrzymy na ich śmierć i ćwiartowanie, patrzymy, jak idą, bez sprzeciwu, prosto do miejsca masowej egzekucji. W końcu na ekranie widzimy tysiące kawałków mięsa wywożonych w kontenerach. Przypomina to – z zachowaniem wszelkich proporcji – scenę z obozu koncentracyjnego, zwłaszcza gdy posłuchamy całego wywiadu dziennikarza (w tej roli Andrzej Wajda) z barankiem w trakcie trwania egzekucji:

– „Wiem, że zajmuje pan tu odpowiedzialne stanowisko. Na czym polega pana zadanie?”.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

– „Moje zadanie? Najpierw staram się pozyskać zaufanie innych, potem staję na ich czele i prowadzę grupę naprzód. Wchodzimy wszyscy razem, ja się wysuwam przez boczne drzwi, a oni idą dalej”.

– „Niełatwe zadanie”.

– „Robota na cały dzień. Bywa, że nie mam czasu na papierosa. Wieczorem jestem wykończony”.

– „Nie sądzi pan, że los tych innych jest jeszcze gorszy?”.

– „Oczywiście, dlatego staram się im ulżyć, jak tylko mogę. Przeszkadza bałagan. Kiedy wszystko idzie zgodnie z planem, im też jest znacznie lżej”.

– „Czy to, co pan robi, nie zastanawia pana i nie budzi żadnych wątpliwości?”.

– „Tak, ale ktoś przecież musi to robić, a ja się do tego najlepiej nadaję”.

– „A co by się stało, gdyby odmówił pan wykonania rozkazu?”.

– „Ktoś inny zająłby moje miejsce, nic innego by się nie stało”.

– „Jest pan tego pewien?”.

– „Całkowicie. A mój następca będzie na pewno gorszy ode mnie”.

– „Uważa pan swoją pracę za moralną?”.

– „W pewnym sensie można mnie uważać za ofiarę systemu, ale tu jest moje miejsce, tu mnie cenią i nie mogę zawieść zaufania”.

– „A więc nie widzi pan żadnych problemów moralnych?”.

– „Całkiem moralny może być tylko człowiek wolny, a ja nie wierzę, że tak wielka sprawa może być niemoralna”.

 "Rzeźnia", 1963, Jerzy Nowosielski
„Rzeźnia”, 1963, Jerzy Nowosielski

A teraz baranka zastąpmy, dajmy na to, członkiem sonderkommando w Auschwitz. Przesada? Co miałoby się nie zgadzać? Prowadzenie do komór gazowych i mówienie współwięźniom, że czeka ich jedynie dezynfekcja i kąpiel? Świadomość tego, że w każdej chwili można zostać zastąpionym? Pozbawienie jednostki podmiotowości i woli czy w końcu wkładanie w system znacznie od nas potężniejszy, na który nie jesteśmy w stanie wpłynąć? „Całkiem moralny może być tylko człowiek wolny” jest oczywistym odwołaniem do Hegla, który pisał, że o podmiotowości decyduje wola podmiotu myślącego. „To wola czyni z nas podmiot, a jeśli świat, w którym żyjemy – pisał Hegel – pozbawiony jest wartości, to podmiotowość woli również jest bezużyteczna”. Ludzie w obozie nie byli wolni, praca nie czyniła ich wolnym, byli skazani na system, w którym o ich losie decydował ten, kto miał władzę i tworzył prawo, prawo moralnie złe, ale prawo wtedy obowiązujące, prawo skazujące cały naród na wymordowanie.

Skąd u Wajdy, który był także scenarzystą Piłata, tak odważny zabieg? Film miał być do szpiku współczesny i odwoływać się wprost do tragedii Zagłady – sceny kręcono w miejscach, gdzie Adolf Hitler przemawiał do członków NSDAP, Jezus miał na głowie koronę zrobioną z drutu kolczastego. A jednak wejście z kamerą do ubojni w początkowej scenie filmu wykracza poza oczywistą interpretację losu Żydów idących do komór gazowych. Jak u Tadeusza Różewicza:

(…)
Czło­wie­ka tak się za­bi­ja jak zwie­rzę
Wi­dzia­łem:
Fur­go­ny po­rą­ba­nych lu­dzi
Któ­rzy nie zo­sta­ną zba­wie­ni.

Tadeusz Różewicz, Ocalony

Pierwsza scena z Piłata to rzeź samych zwierząt, nie metaforyczna, ale jak najbardziej współczesna.

Odpowiedź na pytanie, dlaczego reżyser zdecydował się na tak odważną scenę, wydaje mi się oczywista. Niespełna cztery lata przed filmem wybitny polsko-amerykański pisarz Isaac Bashevis Singer, który kilkanaście lat wcześniej przeszedł na wegetarianizm, opublikował opowiadanie Listy do Pisarza – ta historia chłopca, którego nawiedzają duchy wymordowanych Żydów, weszła do społecznej świadomości przede wszystkim przez jedno zdanie: „Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie to wieczna Treblinka”. Coś, co w ustach ludzi, którzy nie doświadczyli Shoah, brzmiałoby jak bluźnierstwo, wypowiedziane przez Singera nie mogłoby zostać odczytane jedynie jak nośne hasło. Należało zacząć rozmawiać o stosunku ludzi do zwierząt i ich masowej ubojni, należało zacząć pytać o ich podmiotowość i prawo. A przynajmniej nie można było uznać, że tematu nie ma. I Wajda w filmie Piłat i inni zobrazował to krótkie zdanie z opowiadania przyszłego noblisty. Zdanie, które znacznie mocniej wybrzmi u nas dopiero dwie dekady po premierze Listów do Pisarza.

Recycling

(…)
wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne
Zauważył kiedyś Lew Tołstoj
i przestał jeść mięso
(…)

Tadeusz Różewicz, Zawsze fragment. Recycling (fragment części III. Mięso)

W latach 80. Zbigniew Podgórzec przeprowadził z Jerzym Nowosielskim szereg rozmów, w których poruszali tematy teologii prawosławia, pisania i znaczenia ikon czy w końcu kondycji świata. W połowie rozdziału O herezjach i naszych braciach mniejszych (rozmowa ma datę 1988), pada pytanie: „Kim jest zwierzę?”.

Malarz po stwierdzeniu, że „zwierzę jest wielką tajemnicą”, szybko przeszedł do tezy Singera, mówiąc: „Te wszystkie fermy kurze czy jakieś tam inne to przecież nic innego, jak wielkie obozy koncentracyjne. (…) Istoty, które bardzo nas przypominają – posiadają bowiem podobne odruchy emocjonalne, podobne nawyki, podobne sposoby komunikowania się nie tylko ze sobą, ale również z nami – przecież nawiązują prawdziwy kontakt uczuciowy z ludźmi – skazywane są na przebywanie w obozach koncentracyjnych i masowo mordowane. Tak wygląda nasz rzeczywisty stosunek do zwierząt i niczym się właściwie nie różnimy od hitlerowców (…)”.

Zbigniew Podgórzec, ciągnąc temat, zapytał:

– „Uważa Pan więc, że nie ma żadnej różnicy między Oświęcimiem a pegeerowską farmą na przykład kurczaków?”.

– „Uważam, że żadnej”.

– „Absolutnie żadnej?”.

– „Absolutnie żadnej. Sprawa jest trochę nawet na korzyść Oświęcimia, powiedziałbym”.

I tu należy się zatrzymać i wyjaśnić istotną kwestię. Jerzemu Nowosielskiemu jako prawosławnemu teologowi bliski był również manicheizm. Często w wywiadach podkreślał, że ziemia, na której żyjemy, jest skazana na grzech; jest piekłem. Inna rzecz, że przyczyną tego grzechu w rozumieniu Nowosielskiego, idąc za jego przyjacielem Tadeuszem Różewiczem, jest człowiek, który ze względu na swoją naturę skazuje na cierpienie również całą planetę.

Skąd się bierze zło?
jak to skąd
z człowieka
zawsze z człowieka
i tylko z człowieka
(…)

Tadeusz Różewicz, Unde malum

Człowiek z natury jest grzeszny, a każda religia krzywdzi zwierzęta (choć podkreślał, że wyznawcy religii orientalnych mają znacznie bardziej rozwiniętą wyobraźnię w stosunku do braci mniejszych), bo cierpienie jest wszechobecne, tak urządzony jest świat. „Jeśli jesteśmy bezwzględni wobec siebie, to jacy możemy być w stosunku do zwierząt?” – pytał retorycznie Podgórca. Walki kogutów czy korridę nazwał dowodem na istnienie szatana, jakie miał mieć więc podejście do masowych ubojni. Jedyna przewaga człowieka nad zwierzętami to według malarza świadomość grzechu i ewentualna wiara w życie pozagrobowe (zależne od religii), a zwierzę, pozbawione być może tej świadomości, przeznaczone na zabicie, znajduje się w znacznie gorszej sytuacji niż postawiony w takiej sytuacji człowiek, cytując dokładnie, żeby nie być posądzonym o nadużycie:

„Człowiek pędzony na śmierć, na rzeź w Oświęcimiu miał jakąś nadzieję na tak zwane życie pozagrobowe. A takiej iluzji zwierzę może nie mieć. A lęk i przerażenie, żal z powodu rozstawania się z życiem u zwierzęcia jest taki sam jak u człowieka. Zwierzę pozbawione jest wszelkiej nadziei metafizycznej”.

I znów należy się słowo wyjaśnienia, a może dokładniej próby odparcia argumentacji ze strony sceptyków, obrońców zwierząt czy łowców hipokryzji. Tak Nowosielski, który przyznał się Podgórcowi, że sam je mięso, choć czyni to z wyrzutem sumienia (wypowiedź powtórzy w niemal dekadę później w wywiadzie z Dariuszem Suską), może być postrzegany jako niewiarygodny, a opowiadając o cierpieniu przez pryzmat chrześcijańskiego grzechu, sprowadza je na tory dla wielu (głównie ateistów) zwyczajnie nieistotne i niegodne uwagi, bo: 1) sam jest mięsożercą; 2) tłumaczy to grzechem, który może zostać wybaczony; 3) za gdybaniem profesora nie idzie nic konkretnego, poza samym gdybaniem, bo jest to akademicka dyskusja.

Potencjalni adwersarze mogą więc użyć argumentu, że jeśli Nowosielski cały świat uznał za wieczny Oświęcim, na który nie mamy wpływu, to w jaki sposób mamy pomóc zwierzętom, co przecież wydaje się w tym wszystkim najistotniejsze. Sęk w tym, że Nowosielski w swoim manifeście w obronie zwierząt krytykuje zarówno Kościół, jak i hipokryzję Polaków. Wychodzi przy tym z roli prawosławnego myśliciela, który za wszelką cenę próbuje odwrócić się do świata plecami.

Wolność od cierpienia nie w Polsce

„Kościół w Polsce jest zainteresowany tym, żeby wieś dobrze prosperowała. Niech księża zaczną chłopom głosić, że zabijanie zwierząt zawiera w sobie element winy moralnej! Przecież Kościół jest częścią społeczności europejskiej. Co by się stało, gdyby przy tym całym rozkładzie ekonomicznym, jaki teraz istnieje, książka zaczęli chłopom przetrząsać sumienia na temat zabijania zwierząt?”.

(Nowosielski, 1988)

Na początku lat 90. doszło w Europie do ekonomicznych przemian, w których przebiegu część krajów Europy Środkowej i Wschodniej zmieniła system gospodarczy z centralnie planowanego na kapitalistyczny. Wzrosła konsumpcja, a co za tym idzie, znacznie zintensyfikowało się eksploatowanie natury, czego skutki zresztą odczuwamy coraz bardziej. Pojawiły się więc pytania o etykę naszego postępowania, zwłaszcza że przed 1989 r. wpływ społeczeństwa na decyzje władz był przecież znikomy, a teraz pojawiła się szansa, aby to obywatele mieli wpływ m.in. na tworzenie ustaw, również tych dotyczących zwierząt domowych i hodowlanych.

"Portret podwójny", 1956, Jerzy Nowosielski ; źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie
„Portret podwójny”, 1956, Jerzy Nowosielski ; źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

W 1997 r. Nowosielski publikuje list pt. Ślepota chrześcijan [list w obronie zwierząt]. Napisał go do polskiego parlamentu, który odrzucił ustawę zakazującą tuczu drobiu. Pisał tam m.in.:

„Nie wiem, kto w tym Senacie siedzi i co to za ludzie. Ale wiem, że w Polsce istnieje chrześcijaństwo i to właśnie chrześcijaństwo jest ślepe na cierpienie zwierząt (…). Zwierzęta cierpią tak jak my, z mocy okrutnego prawa natury, na co nie mamy wpływu, ale cierpią i to okrutnie, niewyobrażalnie z naszych rąk. (…) Pytam, skąd u tych poczciwych i dobrych ludzi (niektórych hierarchów kościoła [przyp. Ł.S.]) absolutna ślepota na potworną mękę tuczonej gęsi. Czcigodni moi znajomi, szczególnie biskupi. Czy nie wiecie, że wasze milczenie o tym jest wielkim skandalem (zgorszeniem) i że ci ludzie, bardzo wartościowi, z powodu waszego milczenia opuszczają Kościół Chrystusowy”.

List napisał filozof, który jeszcze dekadę wcześniej prowadził dyskusję na temat manichejskiej wizji świata i wiecznej Treblinki, która to dyskusja dla wielu obrońców praw zwierząt nie wnosiła absolutnie żadnych konkretów, uznał, że jego wypowiedź musi przybrać inny charakter. Rok później w wywiadzie udzielonym poecie Dariuszowi Susce mówił: „W Polsce chrześcijaństwo jest, niestety, ślepe na cierpienia zwierząt”.

– „Ludzie uważają, że śmierć świni to nie jest to samo co śmierć człowieka?” – dopytuje Suska.

– „Bo ich tak wciąż wielu księży uczy: całe stworzenie jest nam dane i możemy z nim wyprawiać to, co chcemy. Tylko my jesteśmy ważni na tym świecie”.

Rodzi się jednak pytanie, czy rzeczywiście wyszedł Nowosielski spoza ram prawosławnego teologa i zaczął na sprawę patrzeć bardziej społecznie aniżeli metafizycznie. A może zawsze było to spojrzenie na sprawę cierpienia zwierząt z dwóch stron – religijnej ortodoksji, ale i krytyki polskiego społeczeństwa i rodzimego kościoła? Rozpacz z powodu trwania w grzechu i próba, aby to cierpienie jednak ograniczać.

W Liście czytamy dalej:

„Nie jestem fanatycznym doktrynerem. Psy drapieżne, spreparowane przez człowieka bym usypiał. Jemy mięso, co jest wielką tragedią i poniżeniem naszej ludzkiej kondycji, ale ubój mógłby się odbywać znacznie bardziej miłosiernie. Narkoza? Tylko nam się nie chce (…)”.

Nowosielski oskarża Kościół też o to, że nie uczy wiernych, aby dbali o zwierzęta. Zresztą robił to już w latach 80., w innej rozmowie z Podgórcem pt. Symbolika i ikona na pytanie, jak funkcjonuje zwierzę w chrześcijańskiej świadomości, odpowiada:

„Wyłącznie jako przedmiot użytkowy, z którym można, praktycznie biorąc, zrobić wszystko, co się chce… Jeśli badamy treść rachunków sumienia w katechizmach czy książeczkach do nabożeństwa, to tam właściwie ten element grzechu polegający na nadużywaniu naszego ludzkiego prawa do świata zwierząt praktycznie nie istnieje”.

***

Próba uznania Nowosielskiego za orędownika walki o prawa zwierząt jest problematyczna. Zresztą sam nigdy do takiej roli nie aspirował. Dla wegetarian niewiarygodny, bo jadł mięso, dla katolików niewiarygodny, bo prawosławny (i namiętnie krytykujący polski Kościół), dla prawosławnych niewiarygodny, bo Polak, dla Polaków niewiarygodny, bo Rusin itd., itd. Łatwo w Jerzego Nowosielskiego uderzyć, łatwo przypiąć mu łatkę, jeszcze łatwiej zapomnieć i ograniczyć jego rolę do malarza i niezrozumiałego przez większość teologa. Ale czy nie warto użyć każdego możliwego argumentu, aby urządzić zwierzętom nieco lepszy świat? Czy chrześcijanie, którzy są wegetarianami, nie mają w końcu racji, aby głosić takie poglądy w swoim Kościele, ateiści zaś mają dowód, że chociaż religia z założenia krzywdzi zwierzęta, to są tacy teologowie, którzy się temu sprzeciwiali (i sprzeciwiają), być może wpłynie to chociaż na drobną zmianę w ich wspólnotach?

We wspomnianej rozmowie ze Zbigniewem Podgórcem malarz mówił jeszcze:

„Tylko człowiek, który wie, że jest bardzo zły, może to zło zewnętrznie ograniczać. A człowiek, który myśli, że jest dobry, uważa, że może po dobremu wszystko urządzić, będzie ciągle sprawcą jeszcze większego zła”.

 

Cytaty:

George Hegel, Zasady filozofii prawa, Warszawa 1969.
Jerzy Nowosielski, Sztuka po końcu świata. Rozmowy, Kraków 2012.
Jerzy Nowosielski, Zagubiona bazylika. Refleksje o sztuce i wierze, Kraków 2013.
Zbigniew Podgórzec, Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, Kraków 2014.
Tadeusz Różewicz, Ocalony [w:] Niepokój, Kraków, 1947.
Tadeusz Różewicz, Zawsze fragment. Recycling, Wrocław 1996.

Czytaj również:

Odizolowani od problemów planety Odizolowani od problemów planety
i
zdjęcie: Elizabeth Lies; źródło: Unsplash (domena publiczna)
Ziemia

Odizolowani od problemów planety

Łukasz Saturczak

Procesy klimatyczne mają swoje punkty krytyczne, zza których nie ma powrotu. Gdy krańce lodowców na Antarktydzie cofną się za daleko w głąb lądu, ich topnienia nie da się powstrzymać, nawet jeśli temperatura nie będzie już rosnąć. Ziemia zmieni się wtedy nie do poznania – mówi fizyczka atmosfery, popularyzatorka nauki, autorka Książki o wodzie Aleksandra Kardaś. Rozmawia Łukasz Saturczak.

Łukasz Saturczak: Zastanawiam się, o ile wcześniej ode mnie wiedziałaś, że będzie dziś padać?

Czytaj dalej