Klasyczne dzieło Waltera Otta powstało w wyniku przeświadczenia autora, że religioznawcy patrzą na Greków przez pryzmat kultów bliskowschodnich, głównie chrześcijaństwa, przez co tracą z oczu specyfikę greckiego geniuszu religijnego.
Jedynie to, co w wierzeniach Greków przypomina chrześcijaństwo (orfizm czy kulty misteryjne), jest traktowane jako przejaw nie tylko pobożności par excellence, lecz także tego, co w tych tradycjach rzekomo najgłębsze i najszlachetniejsze. Z tego punktu widzenia treści religijne obecne w eposach homeryckich uznawano za przejaw prymitywizmu czy w najlepszym razie świadectwo bardzo powierzchownych zainteresowań duchowych.
Wszystko to budzi gwałtowny sprzeciw słynnego filologa klasycznego Waltera Otta. Zwraca on uwagę, że religia starogrecka nie była – tak jak judaizm czy chrześcijaństwo – skoncentrowana wokół niesamowitości i cudu; przeciwnie: to, co święte, miało swoje źródło w tym, co naturalne. Dlatego Grekom zawdzięczamy samo pojęcie „natura”. Jeśli postrzegać świat jako serię nieprzewidywalnych, niezwykłych cudów – co według badacza najkonsekwentniej robiono w starożytnych Indiach – nie byłoby w ogóle możliwe wypracowanie pojęcia natury. Ono mogło wykształcić się dopiero dzięki koncentracji kultu na świecie żywiołów, dzięki starogreckiej religii ziemi i krwi.
Z eposów homeryckich nadal można wydobyć to duchowe uniwersum, tak zupełnie odmienne od naszego. Książka Otta zawiera portrety Ateny, Apolla i Artemidy, Afrodyty i Hermesa, ale w przeważającej mierze to próba ogólnego nakreślenia specyfiki religii greckiej – w szczególności odpowiedzi na pytanie o stosunek Greków do śmierci (bogowie nie mieli z nią do czynienia, bo byli tym, co związane z życiem), o samą naturę rozumienia bogów (np. poprzez ukazanie momentów, w których się ujawniali czy też kiedy byli dosłownie doświadczani) oraz o to, co różni ich od ludzi (rzecz wcale nie sprowadza się do śmiertelności i nieśmiertelności). Walter Otto wykpiwa obiekcje dotyczące rzekomej niemoralności bogów (jak gdyby mieli spełniać kryteria „mieszczańskiej moralności”), a także współczesną „świecką” perspektywę, z której nieudolnie próbujemy zrozumieć wzniosłe doświadczenia starożytnych.
Już choćby z tego powodu jest to praca zarówno z zakresu historii oraz religii, jak i filologii. Otto nie ukazuje nam świata „umarłej” religii, przeciwnie: badacz jest pewien, że bogów wciąż można doświadczyć. Trzeba przyznać, że jest to propozycja wyjątkowo interesująca w epoce, w której coraz mniej miejsca pozostaje na niesamowitość i w której wiara w cuda na pewno nie jest powszechna.