O majańskich tradycjach i rytuałach w Gwatemali opowiada Tata Pedro Cruz.
Tomasz Czyba: Ile lat liczy tradycja Majów?
Tata Pedro Cruz: Nie dysponujemy taką wiedzą, nie potrafimy określić, kiedy się rozpoczęła. Wiemy jednak, że duchowość towarzyszy ludzkości, od kiedy możemy mówić o człowieczeństwie.
Wedle tradycji pierwszym słowem wypowiedzianym przez naszych przodków było maltiox – „dziękuję”. Pierwszymi słowami nasi ojcowie wyrazili wdzięczność za to, że istnieją.
Takie są początki duchowości, która według naszych przodków jest zapisana w skałach, w ziemi, w wodzie, w każdym drzewie i kamieniu oraz w pismach – właściwie w całości zniszczonych podczas najazdów na nasze ziemie.
Jak obce religie wpływały na majańskie praktyki? Jak zmieniały się Wasze rytuały? Jaki wreszcie był wpływ już współczesnej, zakończonej 20 lat temu wojny domowej w Gwatemali na plemiona Majów?
Nasi przodkowie nie należeli do delikatnych. Nigdy nie zostali całkowicie zdominowani przez obcych; obcy nie zdołali ich też wyniszczyć. Próbowali nam narzucić swoją religię i gdy nasi przodkowie usłyszeli, że trzeba miłować swego bliźniego, nawet chcieli to zaakceptować. Ale gdy obcy zaczęli wymieniać swoje przykazania: nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż i sami się do nich nie stosowali, nasi ojcowie zorientowali się natychmiast, że oni się mylą, nie potrafią się podporządkować własnym zasadom. Zdecydowali: a więc i my się im nie podporządkujemy. I tak się stało. Majowie nie dali się pokonać i nadal pielęgnowali swoje rytuały i tradycję.
Później, już w moich czasach, próbowano podporządkować sobie Majów przez politykę, edukację i – znów – religię. To wtedy chciano nam zakazać używania naszych języków. Ale i wówczas nie udało się Majów pokonać. Próbowano siłą i dobrym słowem, obiecując miłość, solidarność, braterstwo, ale nigdy nie dotrzymywano obietnic. Nie zdawano sobie sprawy, że Majowie najbardziej cenią wagę słów. Nasi przodkowie mawiali: kiedy ktoś mówi, wiatr go słucha i zbiera te słowa, by się spełniły – nie będą zapomniane.
Przemoc wobec nas objawiała się również w represjach, w polityce rolnej – wypieraniu tradycyjnych upraw na rzecz nowoczesnych. Zanieczyszczono umysły i ziemię, ale nasza duchowość jest silna, odradza się, to widać i czuć.
Co mówią starzy Indianie o zainteresowaniu Zachodu tradycją i duchowością Majów?
Dziś już nie chcemy się konfrontować. Jest nas niewielu, chcemy kultywować nasze rytuały, dbać o święte słońce, święte napoje, święty tytoń, święte zioła i naszą tradycyjną medycynę. Chcemy też przekazać światu nasz szacunek do wszystkich istot żyjących, do ludzi i Matki Natury – dla nas wszystko jest święte: rzeki, lasy, jeziora, morza i góry.
Dlatego przyjechałem do Europy jako emisariusz pokoju, jedności i równości. Tego chcemy dla świata: żeby przez poznanie naszych korzeni ludzkość pojęła esencję życia. Musimy się szanować nawzajem. Na poziomie globalnym chodzi nam o jedność.
Bardzo szanujemy inne religie, w każdej z nich przecież mówi się o jakimś bogu. Dla nas, Majów, bóg jest w nas, nie gdzieś na zewnątrz, nie w żadnym konkretnym miejscu. Jest w naszych sercach i umysłach.
Na czym polega Twoja rola duchowego przewodnika?
Nie otrzymałem wykształcenia uniwersyteckiego. Od małego natomiast uczyłem się wyłącznie o duchowości. Moi dziadkowie przekazali mi szacunek do Matki Natury, nauczyli mnie pozdrowień ojca słońce, które wypowiada się o poranku, wpoili szacunek do starszyzny. Doświadczyłem również negatywnych wpływów: byłem świadkiem zakazów, które uderzały w język i tradycje Majów. Próbowano poddać mnie chrystianizacji. Nie ma nic złego w poznawaniu innych tradycji, ale zachodni porządek etyczny nigdy do mnie nie przemówił. Tym, co trafiało do mojego serca, był rytuał moich przodków. W naszej duchowości nie rozmawia się o Bogu, lecz z Bogiem.
Jakie przesłanie dla współczesnego świata można odnaleźć w tradycji Majów?
Musimy poszukiwać jedności, pokoju i harmonii. Podczas naszej europejskiej podróży niesiemy właśnie przesłanie jedności. Czuję tu dobrą energię, widzę, jak ludzie doświadczają przebudzenia. Naszą misją jest rozbudzanie tej uśpionej świadomości, w której drzemią pokój, miłość, wiara. Uzbrojeni w nie pokazujemy innym, że mogą pozbyć się wątpliwości, codziennych niepokojów.
Dla nas, potomków Majów, wywodzących się z głębokiej tradycji duchowej, podstawą jest szacunek do wszystkiego, co nas otacza. Dzięki takiej postawie nasi przodkowie nie czuli tego, co dziś czują wszyscy – strachu. Nie ma po co żyć w strachu, trzeba żyć w duchowości, czuć ją na każdym kroku. I widzę, jak to się dzieje, jak ci, którzy przychodzą mnie słuchać, zaczynają rozmawiać z Bogiem, bez strachu, bez wątpliwości. Dziękuję za to wielkiemu Stwórcy, Nauczycielowi życia i natury.
Co chciałbyś przekazać czytelnikom „Przekroju”?
Wiele czasopism nie ma innego celu niż komercyjny. W prasie i w mediach rzadko widać duchowość. To ważne, by zajęła ona należne jej miejsce w środkach masowego przekazu; by mówić o pokoju, miłości, braterstwie. Musimy odnaleźć bogactwo, jakie niesie nasze święte ciało, nie czuć zazdrości, pychy, tych namiętności, które prowadzą nas do krzywdzenia innych.
Podobnie z politykami: w centrum ich programów powinna być duchowość naszych przodków. W ten sposób pozbylibyśmy się przestępczości, korupcji i kumoterstwa, konfliktów zbrojnych i nie tylko. Poprowadzilibyśmy ludzkość ku szczęściu i spełnieniu.
To nasze największe pragnienie: pokój, harmonia, miłość, szacunek do życia. Tylko Bóg daje życie i tylko on potrafi nas przeprowadzić dalej, gdy kończy się nasza egzystencja na tej ziemi. Musimy nauczyć się szanować nas samych. Myśleć o sobie i innych jako o kimś dla nas najważniejszym. Kochać się i wspierać. Nie konkurujmy ze sobą. Nasi przodkowie mówili przecież: żadne z was nie znaczy więcej niż inni, jesteśmy jednością. Pochodzimy z tego samego źródła, cała ludzkość, wszystko, co istnieje na ziemi, jesteśmy dziećmi Matki Natury.
Na sam koniec chciałbym Was pozdrowić. Cały naród, wszystkich ludzi, mężczyzn i kobiety, starych i młodych, chłopców i dziewczęta. Będę o Was pamiętał w czasie moich rytuałów, każdego świtu. Przyjmijcie więc to pozdrowienie od 25 wspólnot Majów z Gwatemali.
Tłumaczyła: Katarzyna Tyszkiewicz-Borawska
Tata Pedro Cruz:
Jest przedstawicielem starszyzny Tzutujil znad jeziora Atitlán w Gwatemali, członkiem Gwatemalskiej Rady Starszyzny Majów. Otrzymał majańskie imię K’ux’ya, co oznacza Serce Wody – jeziora Atitlán. Niedawno odwiedził Europę z pokojowym przesłaniem od majańskich plemion.