Eksploracja kosmosu (z ograniczoną odpowiedzialnością) Eksploracja kosmosu (z ograniczoną odpowiedzialnością)
Kosmos

Eksploracja kosmosu (z ograniczoną odpowiedzialnością)

Zuzanna Lewandowska
Czyta się 2 minuty

Amerykańska dziennikarka Julian Guthrie spisała fascynującą historię współczesnych marzycieli – organizatorów pierwszych prywatnych lotów kosmicznych. Dziś rynek komercyjnych wypraw pozaziemskich –  za sprawą Spacex Elona Musca i Virgin Galactic Richarda Bransona – można już powoli nazywać rynkiem – i to wielomiliardowym, ale we wczesnych latach 90., kiedy zaczyna się historia przedstawiona w książce, turystyka kosmiczna należała do gatunku science fiction. How to make a Spaceship… to barwnie napisana opowieść o wielkim osiągnięciu – pierwszym niekomercyjnym locie na orbitę pozaziemską – i o ludziach, którzy do niego doprowadzili. Peter Diamandis, genialny syn greckich imigrantów, zamiast spełnić marzenie rodziców i zostać lekarzem (studia medyczne ukończył na Harvardzie), postanowił podążać za swoim snem o locie w kosmos. Zaprowadziło go to na wydział aeronautyki i astronautyki MIT. Pod koniec lat 80. Diamandis trafił do słynącego z biznesowej fantazji Richarda Bransona, przez współpracowników zwanego „Dr. Yes”, z propozycją ufundowania nagrody w wysokości 10 mln dolarów dla tego, kto pierwszy zorganizuje prywatny lot w kosmos bez udziału NASA. Ku zdziwieniu obu panów Branson odpowiedział „nie”. Na szczęście ta odmowa nie zatopiła pomysłu Diamandisa (znalazł innego fundatora), a sam Branson dwie dekady później stoi na czele firmy przymierzającej się do organizowania turystyki kosmicznej na dużą skalę.

How to Make a Spaceship jest opisem historii „wyścigu szaleńców” – budowniczych pierwszych prywatnych statków kosmicznych, trochę garażowych inżynierów, którzy stają w szranki, by zdobyć nagrodę XPRIZE, wymyśloną przez Petera Diamandisa. Przed oczami czytelnika przesuwają się historyczni i fikcyjni marzyciele oraz eksploratorzy: bracia Wright, Indiana Jones,  Thor Heyerdahl, Denys Finch czy pionierzy odkryć geograficznych.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Budując swoje małe statki kosmiczne, nasi bohaterowie nie wiedzą jeszcze, że zaledwie kilkanaście lat później przyszłość eksploracji kosmosu leżeć będzie w rękach prywatnych korporacji, a nie państwowych agencji kosmicznych. Mając tę perspektywę w pamięci, czytamy tę historię jako początek wielkiej wyprawy ludzkości w kierunku kosmosu. Wyprawy, której smak dopiero powoli poznajemy, o czym w posłowiu do książki przypomina sam Stephen Hawking. 

Czytaj również:

Utajniony raport ze spotkania Towarzystwa Amatorów i Przyjaciół Nauki, Bazylea Utajniony raport ze spotkania Towarzystwa Amatorów i Przyjaciół Nauki, Bazylea
i
zdjęcie: Billy Huynh/Unsplash
Rozmaitości

Utajniony raport ze spotkania Towarzystwa Amatorów i Przyjaciół Nauki, Bazylea

Wszystko Będzie Dobrze

Przewodniczący: Szanowni zebrani! Doszły nas słuchy, że niejaki Albert Einstein, ponoć wybitny naukowiec, odkrył – nie jest jasne jak – że „Bóg nie gra w kości”! Ta wspaniała teoria czeka jednak na naukowe uzupełnienie i nasze towarzystwo nie może pozostać obojętne! Skoro Najwyższy nie gra w kości, to pozostaje pytanie: w co gra?! Jakieś propozycje, szanowni amatorzy fizyki? Najlepsze koncepcje poddamy pod głosowanie. Potem zapraszam na raclette z ziemniakami do stołówki szkolnej na parterze.

Jürgen Oliveira: Ja akurat grać w kości kocham i nie widzę nic złego w tej grze. No ale skoro pan Einstein mówi, że nie, to pozostaje makao. Bóg gra w makao. To też prosta gra.

Czytaj dalej