Historia pięknie zmyślona Historia pięknie zmyślona
i
„Aleksander Wielki”, fragment mozaiki z Domu Fauna w Pompejach, źródło: domena publiczna
Wiedza i niewiedza

Historia pięknie zmyślona

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 12 minut

Historycy naśladują poetów i tragików – głosił Arystoteles w swej Poetyce. Czy i dzisiaj można uznać uprawianie historii za formę literatury? Z przeszłości wycina się pewne atrakcyjne fragmenty i opowiada o nich, by zaspokoić potrzeby naszych czasów.

Wielki filozof przełomu XIX i XX wieku, William James, poddał krytyce ideę nauki „czystej”, niezorientowanej na jakiś ukryty, praktyczny cel. Naukę uznawał za przedłużenie naszych wrodzonych sposobów poznawania i polecał, byśmy bliżej przyjrzeli się temu, jak na co dzień funkcjonuje nasza percepcja. Doświadczając świata, obcujemy z niezliczonymi zjawiskami i wrażeniami zmysłowymi: wzrokowymi, słuchowymi, dotykowymi. Nie jesteśmy w stanie odbierać ich wszystkich naraz ani o wszystkich myśleć, więc je selekcjonujemy: jedne uznajemy za istotne, inne zaś ignorujemy. Najczęściej te istotne są wyznaczone przez nasze interesy i dążenia, które wiążą się z przetrwaniem.

Kiedy chcę sprawdzić, czy w łazience wystarczy miejsca, żeby wstawić pralkę, nie biorę pod uwagę koloru kafelków, dźwięków napływających z ulicy czy zapachu mydła. Po prostu tylko mierzę odległość od ściany do ściany. Wszystkie inne dane są dla mojego celu zbędne. Podobnie i nauka stawia sobie cele, np. doszukując się związków pomiędzy konkretnymi obiektami. Uwagi Jamesa dobrze ilustrują, jak problematyczne jest nasze myślenie o przeszłości.

Na ile historia rzeczywiście jest nauką, która daje wiedzę o przeszłości? Przeszłość jest nieskończona i zawiera nieskończenie wiele informacji. W każdej chwili wydarza się niepoliczalna ilość zjawisk. Informowanie o bieżących wydarzeniach można byłoby rozciągnąć do granic absurdu. Historycy teoretycznie mogliby opisywać każdy szczegół ludzkiej interakcji, poszczególny ruch ręką, mrugnięcie, przełknięcie śliny; przedmioty stanowiące tło wydarzeń, od ich właściwości fizycznych aż po analizę mikroskopową składu chemicznego. Najczęściej jednak książki historyczne nie zawierają takich informacji.

Badacze na ogół milcząco zakładają, że istotne są tylko te fakty, które miały znaczenie dla życia całej wspólnoty.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Szyfry transcendencji Szyfry transcendencji
i
Paul Klee, „Landscape with Yellow Birds”, 1923, źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna
Wiedza i niewiedza

Szyfry transcendencji

Tomasz Wiśniewski

Języka symboli uczymy się tak samo jak tego rodzimego: nieświadomie. I właśnie nieświadomość on opisuje. 

Od czasów oświecenia istnieje tendencja, by traktować wierzenia religijne głównie jako konstrukcje czysto intelektualne, które można krytykować za pomocą racjonalnych argumentów. Przyjmuje się, że przywódcy religijni „wymyślają” ideę jakiegoś boga, a następnie „przekonują” do niej członków swoich społeczności, czyli – według krytyków – osoby naiwne i myślące życzeniowo. Takie podejście przyjęła XIX-wieczna antropologia, której przedstawiciel James G. Frazer w swojej słynnej Złotej gałęzi ukazywał religię jako dziedzinę wadliwą, pełną błędów poznawczych, przeoczeń oraz nonsensów.

Czytaj dalej