Na wolnym powietrzu Na wolnym powietrzu
i
„Możni wypoczywający w wieczornym chłodzie”, 1887, Yōshū (Hashimoto) Chikanobu; źródło: zbiory Met Museum
Wiedza i niewiedza

Na wolnym powietrzu

Katarzyna Sroczyńska
Czyta się 1 minutę

Lubię czytać słowniki. A najbardziej lubię znajdować słowa, których nie da się prosto przetłumaczyć. Żeby je wyjaśnić, trzeba opisać szerszy kontekst, czasem opowiedzieć historię, uruchomić wyobraźnię.

Utepils mówią Norwegowie, żeby opisać przyjemność picia piwa na zewnątrz, pod gołym niebem, w pierwszy ciepły dzień roku. O tej porze bardziej może się przydać słowo peiskos – związane z radością i przyjemnością, jakie daje siedzenie przy ognisku. Oba wyrazy znam dzięki The Positive Lexicography Project, słownikowi tworzonemu przez Tima Lomasa, brytyjskiego psychologa, który zbiera niezwykłe terminy dotyczące dobrostanu. I oba bliskie są kolejnemu wyrazowi, wymyślonemu podobno przez pisarza Henryka Ibsena: friluftsliv. W wierszu „Paa Vidderne” („Na szczytach gór”) pisał: „…jestem wolny!/ W samotnym „pieskim rogu”,/ Mój obfity połów, wezmę/ Tam, gdzie jest ognisko domowe, i stół,/ I friluftsliv w moich myślach”.

Friluftsliv to dosłownie „życie na wolnym powietrzu”. Ale to także życie  w harmonii z naturą, jej rytmem. I tak, używają go Norwegowie, u których bywa znacznie chłodniej niż w naszej szerokości geograficznej (temperatura za moim oknem spadła w ciągu ostatniej doby prawie o dziesięć stopni). Tłumaczą, że nie da się zrozumieć, o co dokładnie chodzi, jeśli się nie wyjdzie z domu, nie pójdzie na długi spacer, nie spędzi przynajmniej kilku godzin pod gołym niebem, nie poczuje na skórze wiatru, słońca i wilgoci.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Do tego, żeby odłożyć telefon i laptop, i ruszyć się z krzesła, zachęcają też lekarze z sąsiedniej Szwecji. Anders Hansen i Carl Johan Sundberg w książce Projekt zdrowie piszą, że każda godzina aktywności fizycznej przedłuża życie o dwie do pięciu godzin. Ale nie zmuszają od razu do wyczynowego sportu i bicia rekordów: „Jak dużo ruchu powinieneś zażywać profilaktycznie, by znacząco zmniejszyć ryzyko zachorowań na różne choroby? Odpowiadamy natychmiast: wystarczy pół godziny szybkiego spaceru dziennie”.

Ci, którzy zdecydują się wyjść z domu na dłużej, mogą poznać smak innego norweskiego trudnego do przetłumaczenia słowa: gjensynsglede. To radość ze spotkania kogoś, kogo się dawno nie widziało.

Czytaj również:

W oku cyklonu W oku cyklonu
i
"Autant en emporte le vent", Autor anonimowy, Francja, XIX wiek
Dobra strawa, Złap oddech

W oku cyklonu

Katarzyna Sroczyńska

Znowu w biegu. Jeszcze dwa spotkania, odpowiedzieć na e-maile, oddzwonić do księgowej, kupić mazurek, ugotować żurek. I jeszcze się uspokoić, zatrzymać, wyciszyć. Dam radę? Zdążę?

Specjaliści przekonują, że im więcej mamy pracy, tym bardziej potrzebujemy chwili wyciszenia. Radzą:

Czytaj dalej