Ziemia

Oddech piżmoszczura

Olga Drenda
Czyta się 8 minut

W okolicy, w której mieszkam, leśnicy wystawili tablicę edukacyjną o ssakach naszego regionu.

Wielu przedstawicieli zdarzyło mi się już widzieć i słyszeć w przeszłości: zimą obserwuję wzorcowych dziczych rodziców opiekujących się malcami w paski jak cukierki kukułki; na spacerze nietrudno wypatrzeć migający sarni ogonek; pewien lis podjadał z miski kotom sąsiadki, a od czasu do czasu słychać, jak ktoś klnie na czym świat stoi, bo kuna przegryzła kabel w samochodzie. Oprócz tych powszechnych zwierząt na tablicy pojawiło się jednak jeszcze kilka, których w moich rejonach nie widziałam nigdy, a przecież siedzę często w mchu i paproci. To na przykład borsuk, który też przypomina cukierki kukułki, tylko większe od warchlaka, oraz piżmak, czyli piżmoszczur. To nazwa mniej precyzyjna, i dlatego już niestosowana przez naukowców, ale dla mnie ładniejsza, jest w niej coś groźnego i budzącego respekt.

„Czy piżmak to ssak?” – takie pytanie sugeruje wyszukiwarka, znaczy to, że wielu się nad tym głowi. Owszem, to ssak. Nie jest natomiast szczurem – skojarzenie powstało przez podobny rozmiar i charakter, bo piżmaki są podobnie jak szczury mało wybredne pod względem warunków życia i diety. Jako gryzoń kulisty i brązowy może kojarzyć się też z bobrem, z którym dzieli zamiłowanie do przebywania w pobliżu wody, ale z punktu widzenia biologii ma więcej wspólnego z prometeuszkiem gruzińskim i ślepuszonką, które również należą do podrodziny karczowników. Gdy pójdziemy piętro wyżej i przyjrzymy się obszerniejszej rodzinie chomikowatych, spotkamy tam tak sympatyczne i niewielkie stworzenia, jak irenka andyjska, szynszylomyszor kąśliwy czy meksykomysz subtelna lub włochata. Praca w dziedzinie taksonomii musi dostarczać równie wiele frajdy co nad wymyślaniem tabloidowych nagłówków w rodzaju „Tak zabija naleśnik”: niejednokrotnie wyobrażałam sobie wysiłek tęgich głów i długie negocjacje, które kończą się ustanowieniem nazwy „szynszylomyszor”. Czy ogłoszenie takiej aktualizacji da się przeprowadzić z katedry z należycie poważną miną?

Wszystkie współcześnie żyjące w Europie piżmaki są potomkami uciekinierów z fermy Dobříš niedaleko Pragi, dokąd sprowadzono je z Ameryki w celu przerobienia na futrzane ubrania. Stało się to w roku 1905, jednak skądinąd znał je już XVIII-wieczny polski przyrodnik ksiądz Jan Krzysztof Kluk. Był to prawdziwy człowiek encyklopedia, który wprowadził polskie nauki biologiczne na dobre w epokę nowoczesności. Pamiętam jego podobiznę z książek dziadka – sądząc po zachowanym popiersiu, z miny i trochę z uczesania przypominał Juliusza Cezara, ale bardziej zatroskanego. Posługiwał się on moją ulubioną, szlachetną nazwą „piżmoszczur”, ale, żeby nie było za łatwo, w swoim pionierskim przewodniku po świecie natury uważał go za rodzay bobra. I tak piżmoszczur wciągnął mnie na dłuższą chwilę w świat staropolskiego przyrodoznawstwa, z którego wyłoniły się na przykład zaiąc maluchny („zaiąc, Lepus, podobno każdemu znajomy jest”), prosięcokrólik, zaięczonóg, a także Morski Pies, Piesek i Pies Kosmaty. Malownicza staropolszczyzna obejmuje nie tylko nazewnictwo, lecz także anegdoty z życia tajemniczych stworów, niejednokrotnie z dalekich krain. Kto na przykład poczęstował duchownego z Ciechanowca, który prawdopodobnie nie opuszczał granic Rzeczypospolitej, daniem z pancernika? Podręcznik Zwierząt domowych i dzikich, osobliwie kraiowych, potrzebnych i pożytecznych, domowych, chowanie, rozmnożenie, chorób leczenie, dzikich łowienie, oswoienie, zażycie, szkodliwych zaś wygubienie głosi bowiem, że pancernik jest smaczny. Albo skąd wiadomo, że „Śmierdziolis rozdrażniony tak smrodliwy z siebie wiatr wydaie, że go ciężko wytrzymać”? Czy to dzięki zasobom biblioteki w Siemiatyczach, z której sławny przyrodnik korzystał? Książki księdza Kluka przez wiele dziesięcioleci służyły badaczom i gospodarzom, ale bardzo chciałabym wiedzieć, jak wpłynęły na wyobraźnię czytelników.

Taksonomia to dziedzina, w której nieustannie coś się zmienia, a ostatnio na polskiej niwie zmieniło się całkiem dużo. W ciągu ponad 250 lat, które upłynęły od czasu ukazania się Zwierząt domowych i dzikich, zajączek maluchny okazał się faktycznie maluchny, ale jednak nie jest to zajączek, a szczekuszka; prosięcokrólik to dzisiaj aguti, zaięczonóg – lis polarny. W ubiegłym roku świnka morska ostatecznie zmieniła oficjalną nazwę na mniej sympatyczną, ale precyzyjniejszą kawię domową. Swoją drogą fascynował mnie upór, z jakim przyrodnicy starali się wykazywać podobieństwo do prawdziwej świnki, z którą kawię łączy przecież chyba tylko mały, różowy nosek (ale przecież moja kotka również ma taki, choć zgryz już jak u krokodyla). Nawet ksiądz Kluk pisze, że cudzoziemskie te świnki są „prosiętom nieco podobne”.

Ale przecież piżmoszczur. Siedziałam w zaroślach nad stawem, bo tam w końcu mieszkał animowany piżmak Serafin z Tajemnic Wiklinowej Zatoki, zaglądałam do leśnych rowów, pozostałych po eksperymentach z melioracją w czasach bardziej przemysłowych, chodziłam nad rzekę, w której lubią taplać się dziki i mój pies, ale nigdzie nie trafiłam na ślady piżmoszczura. Być może łatwiej będzie mi spotkać innego tajemniczego uciekiniera, jakim jest świniodzik – piżmoszczur za to zabrał mnie w podróż w czasie.

 

 

 

Czytaj również:

Wszystko jedność Wszystko jedność
i
Niels Bohr (z lewej) z Albertem Einsteinem (z prawej) w domu Paula Ehrenfesta w Lejdzie, domena publiczna via Wikipedia
Pogoda ducha

Wszystko jedność

Ryszard Kulik

Najnowsze odkrycia fizyki i dawne twierdzenia formułowane przez mędrców Dalekiego Wschodu, choć mówią o naturze świata innymi słowami, to bardzo podobne rzeczy.

Fizyka eksploruje tajemnice materialnego świata. Dzięki niej dowiadujemy się, na jakich filarach oparta jest rzeczywistość, co ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia zarówno biologicznych podstaw życia, jak i psychologicznych oraz społecznych aspektów funkcjonowania człowieka. Cała nasza aktywność, dzięki której tworzymy kulturę, rozwijamy narzędzia cywilizacyjne i wpływamy na procesy naturalne, wpisuje się w uniwersalne schematy rozpatrywane na gruncie fizyki. Obraz, jaki się tutaj wyłania, stanowi ważny punkt odniesienia do myślenia o człowieku, o naszych aspiracjach, wizjach rozwoju i ograniczeniach, które powinniśmy respektować. I choć początków fizyki można szukać już w starożytnej Grecji, to w ciągu ostatnich stu kilkudziesięciu lat przeszła swoistą rewolucję, radykalnie zmieniając nasze rozumienie rzeczywistości. Stało się to możliwe dzięki genialnym matematycznym umysłom badaczy, takich jak Albert Einstein, Niels Bohr czy Werner Heisenberg, jak również dzięki zaawansowanym technologiom, które pozwoliły empirycznie weryfikować śmiałe hipotezy.

Czytaj dalej