Żeby latem zaroiło się w naszym ogrodzie od motyli, dobrze zawczasu przygotować godne przyjęcie dla tych wspaniałych, kolorowych gości.
Jednym z pierwszych zwiastunów przedwiośnia są pojawiające się w naszych lasach motyle latolistka cytrynka. Zimuje on w stadium osobnika dorosłego, podobnie jak np. znajdowana często na strychach rusałka pawik. W przeciwieństwie jednak do rusałek cytrynki zimę spędzają w lesie, w ściółce. Ich gąsienice bytują natomiast na rosnącej w polskich lasach niepozornej kruszynie pospolitej.
Co prawda najwięcej motyli dziennych zaobserwujemy latem, ale już teraz, wiosną, możemy posadzić w ogrodzie rośliny, które będą je przywabiać lub karmić ich gąsienice. Wśród roślin przyciągających motyle są zarówno gatunki rodzime, jak i obce: sucholubne, a także te z miejsc wilgotnych.
Wabiki na każde stanowisko
Do gatunków, które dobrze rosną na żyznej i wilgotnej glebie, należy kwitnący w sierpniu sadziec konopiasty, pochodząca z Karpat Wschodnich smotrawa okazała zakwitająca w lipcu oraz podobny do niej oman wielki. Z kolei z gatunków pozaeuropejskich na takiej glebie świetnie przyjmą się astry nowoangielskie (zwane michałkami lub marcinkami) i jeżówka purpurowa. Na stanowiskach suchych natomiast możemy posadzić naszą rodzimą lebiodkę pospolitą, czyli „oregano” (wbrew nazwie to zupełnie coś innego niż zwykła lebioda), oraz pochodzące z południowej Europy lawendy. Na miejscach żyznych, ale słonecznych, dobrze zdrenowanych, ciepłych i osłoniętych możemy również uprawiać wywodzący się z Chin krzew – kwitnącą przez całe lato budleję Dawida. Wszystkie wymienione gatunki to rośliny uwielbiane przez dorosłe osobniki motyli. Nie oszczędzajmy na ilości tych kwiatów, najlepiej wypełnić nimi długą rabatę.
Spośród krajowych motyli znaczna część ogranicza swoje zauroczenie do jednego lub dwu gatunków roślin. Są też jednak generaliści pokarmowi, którzy mają szersze spektrum roślin, choć czasem tylko z jednej rodziny, np. traw, bobowatych czy kapustowatych.
Te „brzydkie” – dla motyli
Zaskakująco wiele gatunków motyli żeruje na pokrzywie zwyczajnej. Są to np. rusałka pokrzywnik, rusałka kratnik, rusałka pawik i rusałka admirał. Różne gatunki szczawiu przyciągać będą z kolei motyle z rodzaju czerwończyków. Żeby zwabić przepiękne pazie królowej, trzeba na działce posadzić koper. Podobny do nich paź żeglarz żeruje na rozmaitych gatunkach śliwowatych, szczególnie tarninie. Dużo gatunków gąsienic motyli – choćby bielinki i zorzynek rzeżuchowiec – rozwija się na roślinach z rodziny kapustowatych. Ich bazą będą zarówno nieopryskiwane warzywa, jak i dzikie kapustowate rosnące na łąkach i przydrożach.
Często podziwiamy także piękne motyle z rodzaju modraszek. Są małe, o niebieskim zabarwieniu skrzydeł. Bytują na różnych roślinach, np. modraszek alkon na goryczce wąskolistnej, a modraszek telejus i modraszek nausitous na rosnącym na wilgotnych łąkach krwiściągu lekarskim. Dosyć pospolity modraszek ikar żeruje zaś na roślinach z rodziny bobowatych, m.in. na lucernie, komonicy i koniczynie. Przy okazji warto zauważyć, że gąsienice modraszków rozwijają się w mrowiskach. Udają larwy mrówek i pasożytują, karmione przez dorosłe robotnice. Z tego powodu modraszki oprócz roślin żywicielskich muszą mieć w zasięgu odpowiednie kolonie mrówek łąkowych. Nie jest też tak, że wystarczy posadzić daną roślinę, a natychmiast pojawią się na niej gąsienice, gdyż niektóre gatunki, jak modraszki, należą do osiadłych. Tymczasem inne wędrują – tak jak rusałka osetnik – aż z Afryki.
Aby przyciągnąć kolorowe motyle, warto posadzić kwiaty, które są przez nie lubiane (i najlepiej zapewnić ciągłość kwitnienia przez całe lato). Dla motylich populacji ważne są jednak również ich siedliska. Znaczna część motyli jest zależna od roślin z półnaturalnych łąk i pastwisk. Długofalowo należy więc też zapewnić ochronę całej różnorodności flory, także gatunków „brzydkich”, niekolorowych, takich jak szczaw, pokrzywa, osty czy trawy. Karmą dla gąsienic motyli są ponadto zarośla wierzbowe: na pospolitej wierzbie iwie żerują mieniak tęczowiec i rusałka żałobnik. Aby jednak motyle nadleciały do naszego ogrodu i zadomowiły się w nim, konieczny jest jeszcze jeden warunek, najważniejszy: musimy zaprzestać stosowania w ogrodzie chemii – bez wyjątku.