Rozmowa wewnątrzkomórkowa Rozmowa wewnątrzkomórkowa
i
Nasza rozmówczyni. Czarne kropki to jej DNA, a właściwie cząsteczki złota, które przyczepiają się do DNA. Zdjęcie wykonane metodą mikroskopii elektronowej; zdjęcie: Francisco J. Iborra/Hiroshi Kimura/Peter R. Cook/BioMed Central Ltd., https://bmcbiol.biome
Wiedza i niewiedza

Rozmowa wewnątrzkomórkowa

Tomasz Sitarz
Czyta się 9 minut

Biolog i nasz reporter Tomasz Sitarz zatrzaś­nięty przypadkowo na noc w laboratorium naukowym dokonał rzeczy wyjątkowej. Przeprowadził wywiad z mitochondrium, częścią żywej komórki odpowiedzialną za dostarczanie energii. Wywiadu nie zdołaliśmy autoryzować, gdyż komórka z przyczyn od nas niezależnych dokonała apoptozy. Tym cenniejszy jest to dokument i przedstawiamy go tu w całości.

„Przekrój”: Dziś gościem naszych Czytelników jest znane i lubiane organellum, przez wielu nazywane elektrownią komórkową… Chodzi oczywiście o mitochondrium.

Mitochondrium: Dziękuję za serdeczne przywitanie.

Widzę, że jak zwykle tryska Pan energią.

Oczywiście. Ale od razu muszę coś sprostować. Chociaż nie mam chromosomalnie zdefiniowanej płci, to jestem dziedziczona ze strony matki, więc preferuję żeńskie zaimki osobowe.

Z całego mięśnia sercowego błagam Panią o wybaczenie. Ta sy­tuacja obrazuje powszechną ignorancję dotyczącą mitochondriów.

Zrobię, co w mojej mocy, aby to zmienić. Proszę śmiało pytać.

Dziękuję. Może w takim razie pójdziemy tropem dziedziczności, o której Pani wspomniała?

Z przyjemnością! Muszę jednak podkreślić, że będę mówić z perspektywy ludzkiego mitochondrium, więc moje odpowiedzi mogą się nie stosować do innych organizmów.

Nic nie szkodzi, czytają nas głównie ludzie

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Serce z kamienia Serce z kamienia
Wiedza i niewiedza

Serce z kamienia

Łukasz Lamża

Weź do jednej ręki kamień, a do drugiej jakieś małe zwierzątko, np. myszkę. Zaciśnij ostrożnie palce i zamknij oczy. Różnica między materią nieożywioną a ożywioną jest oczywista, prawda? A co, gdybym powiedział, że dalekim przodkiem tej myszki jest żyjący… kamień?

Ziemia, 4 mld lat temu. Na dnie płytkiego bajorka z mulistego dna leniwie unoszą się bąbelki gazu. Przyglądamy się z bliska powierzchni błota, która okazuje się trochę pienista, a trochę włóknista. Gdybyśmy skorzystali z mikroskopu, dojrzelibyśmy splątaną gmatwaninę nitek, płytek, rurek i kuleczek, naprzemiennie ros­nących i malejących, puchnących i więdnących, rozdwajających się i łączących. To pierwszy organizm na naszej planecie. Ożywione błoto. Niewiarygodne? Nie dla dwóch ekscentrycznych panów ze Szkocji, którzy od kilkudziesięciu lat pracowicie wywracają fundamenty biologii do góry nogami.

Czytaj dalej