Seksualność bulionu Seksualność bulionu
i
Wilhelm Reich w 1953 r./ Wikimedia Commons
Wiedza i niewiedza

Seksualność bulionu

Paweł Franczak
Czyta się 10 minut

Psychoanalityk Wilhelm Reich z mozołem wciąga na trawiaste wzgórze wózek ze swoim cloudbusterem (cloudbuster to jego wynalazek -– ma wywoływać deszcz). Zdejmuje z ogromnej maszyny pokrowiec, wcelowuje w niebo rury maszynerii i pociąga kilkoma wajchami. Jego kilkuletni syn, Peter, który pomagał wtaszczyć machinę, patrzy w górę z zachwytem -– zbierają się ciemne chmury. Cloudbuster działa, jego tata to geniusz!

To scena z teledysku Cloudbusting Kate Bush. „Za każdym razem, gdy pada deszcz / Jesteś tu, w mojej głowie / Pojawiasz się jak słońce / Po prostu wiem, że coś dobrego się wydarzy”, śpiewa o Reichu Bush, a jednak w jego życiu nic dobrego od tamtego czasu się nie wydarza.

W maju 1956 roku ten amerykański psychoanalityk, uczeń Zygmunta Freuda, seksuolog, wynalazca cloudbustera i kultowych akumulatorów orgonowych, odkrywca tajemniczej i wyśmiewanej energii orgonowej i równie podejrzanych bionów, pionier rewolucji seksualnej, antyfaszysta i (przejściowo) komunista, trafia za kratki więzienia w Danbury w stanie Connecticut. W czerwcu tego samego roku jego książki zostają komisyjnie spalone, kultowe akumulatory orgonowe zniszczone. Rok później Reich umiera w więzieniu na serce.

Terapia masturbacją

Największy skandalista w historii psychoterapii przyszedł na świat w 1897 roku, nieopodal ukraińskiego dziś, a austro-węgierskiego wtedy, Drohobycza. Jego

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Przeklnij lub pobłogosław Przeklnij lub pobłogosław
i
Paul Klee, „Landscape with Yellow Birds” domena publiczna via WikiArts
Wiedza i niewiedza

Przeklnij lub pobłogosław

Tomasz Wiśniewski

„Niech cię piorun trzaśnie” – mówimy czasem ze złością, nie zdając sobie sprawy, że powtarzamy najstarszą formę magii, czyli klątwę. Od słowiańskich zamów przez procesy czarownic aż po podlaskie szeptuchy – wszędzie powraca to samo przekonanie: słowo nie jest niewinne.

„Magia” trafiła do języków słowiańskich dopiero wraz z chrystianizacją oraz kontaktem z greką i łaciną. Dlatego należy być ostrożnym, gdy w opisie kultury Słowian sięga się po tę w gruncie rzeczy obcą dla niej kategorię. Za najbliższy odpowiednik „magii” mogą uchodzić „czary” – te jednak stosowano głównie wobec działań dla kogoś szkodliwych. 

Czytaj dalej