Książka Davida Farriera jest próbą wyobrażenia sobie naszego świata jako ruin, którym przyglądają się ludzie przyszłości – o ile w ogóle będą istnieć. Albo inaczej: jest próbą spojrzenia na nasz świat nie takim, jakim jest, lecz takim, jakim się staje.
Za milion lat od dzisiaj. O śladach, jakie zostawimy to wyraz głębokiego namysłu nad nienasyconym głodem naszego gatunku, którego przejawem jest eksploatacja planety niosąca za sobą niepokojące konsekwencje. To także opowieść o niewidocznym szkielecie teraźniejszego świata: o betonie i plastiku, o ropie i piasku, o ogromnej sieci asfaltowych dróg oplatającej Ziemię, o zakopanych odpadach promieniotwórczych czy wymagających nieustannego chłodzenia centrach danych, z których korzystamy, choćby czytając ten tekst.
Wyjątkowość tej książki polega głównie na tym, że Farrier nie jest specjalistą w zakresie topnienia lodowców czy stężenia dwutlenku węgla w atmosferze, lecz dobrze zorientowanym w tych sprawach profesorem literatury. Być może właśnie dzięki swoim kompetencjom literackim umiejętnie dobiera informacje, aby oddziaływały na wyobraźnię. Dowiadujemy się na przykład, kiedy znikną pod wodą takie nadbrzeżne megamiasta jak Nowy Jork czy Amsterdam (przy założeniu, że obecne tendencje nie ulegną zmianie), w jaki sposób pod własnym ciężarem zapada się Szanghaj albo że ilość wytworzonego przez człowieka betonu mogłaby otoczyć całą Ziemię warstwą o grubości jednego metra. Właściwie każda strona zawiera równie mocne wiadomości.
Dzieło Farriera opowiada m.in. o przyprawiających o dreszcze miejscach, które pomija się milczeniem, takich jak podziemna sieć tuneli w Finlandii przeznaczona na zużyte paliwo jądrowe. Polskich czytelników mogą z kolei zainteresować informacje o tym, że Bałtyk to największa martwa strefa morska na naszej planecie, do której wyrzucono pojemniki z bronią chemiczną czy radionuklidy z Czarnobyla.
Wymowę tych poruszających faktów wzmacnia trafny dobór cytatów i odniesień do klasyki europejskiej literatury – od greckiej mitologii przez Daniela Defoe po Ursulę K. Le Guin oraz Itala Calvina. Książka umiejętnie łączy elementy eseju, reportażu i autobiografii, a prowadzona jest w szerokiej perspektywie czasu geologicznego, co przydaje jej samej mitycznego znaczenia.
Co najciekawsze, Za milion lat od dzisiaj nie jest dziełem katastroficznym.