
Oliver Laxe to zwycięzca Nagrody Jury podczas zeszłorocznej, a zatem ostatniej do tej pory, sekcji Un Certain Regard, jednej z najbardziej prestiżowych na Festiwalu Filmowym w Cannes. Główną nagrodę przyniósł mu film „Siła ognia”. Roman Gutek mówił o tym filmie jako swoim ulubionym z zeszłorocznego festiwalu na Lazurowym Wybrzeżu, mimo konkurencji ze strony „Parasite”, czy „Bólu i blasku”. Nic dziwnego, że polska premiera „Siły ognia” miała miejsce na wrocławskich Nowych Horyzontach. Udało mi się tam porozmawiać z reżyserem. Ogólnopolska premiera kinowa „Siły ognia” ma miejsce 26 czerwca.
Jan Pelczar: Siła ognia zawdzięcza swój mocny początek scenie upadania potężnych drzew. Zastanawiałem się, czy to archiwalne ujęcia, czy nagrania dokonane przez pańską ekipę filmową. Wystarczyło zobaczyć, jak wyglądają następne sceny filmu, by już nie zadawać tego pytania.
Oliver Laxe: Otwarcie filmu jest jednocześnie jego syntezą. Przywołuje cały sens. Maszyny, na które patrzy widz, są czymś więcej. Padające pod ich działaniem drzewa nie są już tylko drzewami. To scena walki albo sekwencja miłosna, interpretację zostawiam widzom. W pewnym momencie maszyny zatrzymują się przed starym drzewem eukaliptusowym. Ta scena powróci w filmie. Chciałem przywołać energię i duchowość, antyczną siłę, która zamieszkuje las. Chciałem, żeby widzowie poczuli moc nocy i natury.
Jak udało się nakręcić te sceny?
Użyliśmy dronów. To było bardzo niebezpieczne zadanie. Operator byłby zagrożony w takiej bliskości maszyn do wycinki i spadających drzew. Jestem filmowcem, który posługuje się niemal wyłącznie obrazami, lubię je, one mnie zamieszkują. Dużą przyjemność daje mi każda próba przeniesienia tego, co widzę i czuję wewnątrz na język kina. Scena otwarcia jest całkiem symfoniczna.
Konstrukcja całego filmu jest równie mocno przemyślana.
Początek jest