Czytaj szeptem Czytaj szeptem
i
"Pejzaż zimowy z kościołem", 1811 r., Caspar David Friedrich
Doznania

Czytaj szeptem

Anna Arno
Czyta się 15 minut

Tak, leżę w ziemi, ale jeszczem nie oniemiał
I słowa me wykuje każdy uczeń szkolny:

Najokrąglejsza na placu Czerwonym jest ziemia
I coraz twardszy jest tu jej stok dobrowolny

– takie przedwczesne epitafium ułożył dla siebie Osip Mandelsztam na zesłaniu w Woroneżu w 1935 r. Tak brzmią te strofy w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka. Późnego Mandelsztama we wczesnych latach 70. przekładał debiutujący polski poeta. Wówczas autor Podróży do Armenii nie tylko nie figurował na liście lektur, ale też był autorem wręcz zakazanym. Późne wiersze w tłumaczeniu Barańczaka ukazały się w 1977 r. nakładem londyńskiej Oficyny Poetów i Malarzy. Wznawiane w drugim obiegu, należały do „ksiąg zbójeckich” poetów Nowej Fali.

Oddech zmrożony

„Mandelsztam / Znowu ciemności. / Ścisk w pociągu. / I bledną dzienne sny. / Wszystko gdzieś niknie. / Mroźny blask, / Pociąg i sen i my” – tak ostatnie chwile rosyjskiego poety przedstawił Jacek Bierezin. Brak światła, zatłoczone wagony – takie warunki łatwo było sobie wyobrazić w Polsce u progu lat 70. Śmierć Mandelsztama przeszła bez echa: „Już Władywostok. I przerwa w podróży. /A pociąg toczył się dalej”. W tym samym 1970 r., w debiutanckim tomie Komunikat, również Adam Zagajewski przywoływał dojmującą nieobecność autora Zeszytów woroneskich: „W encyklopedii znowu zabrakło miejsca / dla Osipa Mandelsztama”. Poeta, który nie ma grobu, powraca jak duch zimowy. Jego słowa brzmią wśród wiecznej zmarzliny nieludzkiego systemu: „Zamykasz książkę huk wystrzału i biały / papierowy kurz łaskocze w nos jest wieczór / łaciński pada śnieg nikt już nie przyjdzie dziś / pora snu lecz gdy zapuka do twych cienkich drzwi / otwórz mu”.

Rozciągniętą na kilka dekad, najpoważniejszą rozmowę z rosyjskim poetą podjął jednak Stanisław Barańczak. W tomie Późne wiersze zamieszczony jest utwór, za który Stalin ukarał Mandelsztama zesłaniem. Ale jak zauważył młody tłumacz, ta satyra, w której „śmieją się karalusze wąsiska”, była tylko pretekstem. Mandelsztam zawinił „całym sobą, całym swoim światopoglądem i postępowaniem, każdą linijką, którą napisał. […] Był winny przez samo swoje istnienie i przez swoją wewnętrzną wolność, winny aż do końca”. Zachowując proporcje, można nakreślić paralele

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Modlitwa bez słów Modlitwa bez słów
i
Caspar David Friedrich, "Wędrowiec nad morzem mgły", olej na płótnie, ok. 1818 r., Kunsthalle w Hamburgu; zdjęcie: domena publiczna
Doznania

Modlitwa bez słów

Anna Arno

Opowieść o ciszy, ikona ludzkiej samotności w obliczu potęgi natury, a może pomnik wielkiego twórcy? Na wyprawę po gąszczu interpretacji jednego z najsłynniejszych obrazów w historii zaprasza Anna Arno.

Ze szczytów gór przychodzę tu,
W
doliny cień i morza szum,
Wędruję
w ciszy, jest mi źle,
Westchnieniem
wiecznie pytam: gdzie…?
Zawsze:
„Gdzie…?”.

Czytaj dalej