Planując zanurzenie w otwartych wodach, warto przygotować się na wszystko, nawet na spotkanie z niedźwiedziem. Nie zawsze jest łatwo, ale za każdym razem odczuwa się ten sam zachwyt nad przyrodą i radość z obcowania z nią. Przedstawiamy fragment książki Dzikie pływanie Leszka Naziemca.
Jak dobierać wyzwania w dzikiej wodzie? Obowiązuje tutaj całkowita wolność. Każdy może robić, co chce. Być może wstępem do dzikiego pływania mogą być imprezy typu slow swimming. Pomagają one ludziom przełamać się do pływania w ogóle, a niektórzy z nich mogą też przy tej lżejszej formule po prostu pozostać. Tę bardzo prostą ideę podejrzałem na stronie internetowej angielskich pływaków z Colchester. Zachęcają oni do spokojnego pływania, niespiesznego pokonywania pięknej trasy, by na koniec przygotować piknik i częstować się nawzajem ciastem.
Zupełnie innym typem wyzwania jest przemierzanie Lodowej Mili. Ram Barkai, założyciel IISA [organizacja, która zrzesza pływających w lodowatych wodach – przyp. red.], stwierdził, że owszem, pływamy zawodniczo w zimnej wodzie dystans 1 km, ale przydałaby się jakaś indywidualna próba dla pływaków, którzy czują, że ich adaptacja jest naprawdę dobra. I tak powstało wyzwanie Lodowej Mili. Pływa się trasę mili angielskiej, czyli 1609,344 m, w wodzie o temperaturze 5°C lub mniej. Przeprawa musi być dobrze zaplanowana i udokumentowana. Najpierw powinno się przepłynąć na zawodach dystans 1 km w zimnej wodzie. Jeśli