Urodzona w Warszawie, wystawiana m.in. w Kopenhadze. Przyjaciółka Andersena i organizatorka słynnych przyjęć. Ale przede wszystkim – utalentowana artystka. Jak to możliwe, że Elisabeth Jerichau-Baumann na ponad 100 lat zniknęła z historii sztuki?
Ciepłe włoskie popołudnie – złote światło pada na balkon. Przez balustradę, o którą opierają się dwie młode dziewczyny, przewieszona jest żółta chusta w drobne czerwone kwiaty. Drobniejsza z nich wychyla się zza pleców głównej bohaterki obrazu: ciemnowłosej, z zamglonym spojrzeniem. Dziewczyna ta ma podwinięte rękawy białej bluzki, głęboki dekolt eksponuje jej piersi. Jest coś elektryzującego w atmosferze tego obrazu – zmysłowość, napięcie. Podchodzę bliżej i czytam tytuł: L’Aspetta [Ona czeka], data namalowania: 1878 r. Autorką dzieła jest Elisabeth Jerichau-Baumann, urodzona w Warszawie malarka, której krajem z wyboru stała się Dania, ojczyzna jej męża – rzeźbiarza Jensa Adolfa Jerichau. L’Aspetta. Hun venter ham wisi w Statens Museum for Kunst – Państwowym Muzeum Sztuki w Kopenhadze. Obraz ten zakupiono do kolekcji stałej w 2021 r. – w ostatnich latach muzeum pracowało nad poszerzeniem swojego zbioru o kolejne prace wielu utalentowanych, choć pomijanych artystek z XIX stulecia. Tuż obok obrazu Ona czeka wisi portret męża malarki, także jej pędzla. Jens Adolf Jerichau pozuje w swojej pracowni w Rzymie – w mieście, w którym poznał Elisabeth, gdzie wzięli ślub i spędzili dużą część swojego życia.
W kolekcji Statens Museum for Kunst znajduje się więcej obrazów Elisabeth Jerichau-Baumann, w tym dwa spośród jej najsłynniejszych dzieł: Zraniony duński wojownik [En såret dansk kriger, 1865]