
Trwająca jeszcze do 30 stycznia 2022 r. wystawa pracy Mieczysława Cholewy w warszawskim Muzeum Etnograficznym to nie tylko przypomnienie fotografa-etnologa, działacza i popularyzatora Sądecczyzny, ale też ważny głos w dyskusji o naszym dziedzictwie kulturowym.
Na zdjęciu widzimy młodego mężczyznę. Ma góra 30 lat. W jednej ręce ciupaga, druga z gracją podparta na biodrze. Nie dla podparcia, ale raczej okazania pasa, żeby peleryna nie zasłoniła, a malowniczo udrapowała się za ramieniem. Nogi lekko ugięte, jakby szykował się do skoku, jakby w tańcu został złapany na ten ułamek sekundy. Patrzy gdzieś poza kadr. Jasne spojrzenie. W tle rozmyte góry. Coś tanecznego jest w tym zdjęciu, pogodnego. Po chwili dopiero zwracam uwagę na pieniek, na którym ów młodzieniec stoi. Całość robi się nagle pomnikowa. Ustawiona. Wystylizowana. Pozowana. W niczym to zresztą nie ujmuje uroku.

Mężczyzną w stroju podhalańskim i zarazem autorem zdjęcia jest Mieczysław Cholewa. W Muzeum Etnograficznym w Warszawie trwa właśnie jego monograficzna wystawa. Nieduża, ale pełna i gęsta. Mnóstwo zdjęć w ciekawej instalacji, dużo dodatków, artefaktów. Raj dla etnografów i fascynatów fotografii. I dla odkrywców!
Bo cóż to była