
Kiedy myślimy o getcie warszawskim, przed oczami mamy obrazy ludzi umierających z głodu, w straszliwych warunkach, chorobach, wśród przemocy. Nie myślimy o kulturze, życiu towarzyskim, muzyce. Tymczasem Oneg Szabat miało dostęp do obu wymiarów tego życia, pozostawiło po sobie wizję życia niezwykle złożonego. Rozmowa z producentkami filmu Kto napisze naszą historię (reż. Roberta Grossman), Nancy Spielberg i Anną Różalską.
Paulina Małochleb: Czy doktor Ringelblum i zaprojektowane przez niego archiwum znani są na Zachodzie?
Nancy Spielberg: Ależ skąd. Wiedzą o nim ludzie, którzy badają historię Holocaustu albo zajmują się drugą wojną światową w Polsce. Dlatego właśnie powstał ten film – bo uwielbiam opowiadać mało znane historie. I zależało nam, by pokazać postać Emanuela Ringelbluma ludziom innym niż historycy. Na pomysł tej historii wpadła Roberta Grossman. To ona wymyśliła, że na podstawie książki Samuela D. Kassowa o podziemnym Archiwum Getta Warszawskiego powinien powstać film dokumentalny. To ona też zaczęła rozmawiać z historykami i badaczami, szukać materiałów archiwalnych.
Anna Różalska: Spuścizna grupy Oneg Szabat wywoływała zdziwienie i zaskoczenie zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych. Na premierę filmu w Nowym Jorku przyszło wiele osób, które nie słyszały o tej historii, natomiast chciały poznać częściowo zapomniany wątek dziejów Holocaustu.
„Kto napisze naszą historię”, zdjęcie: Anna Włoch, dzięki uprzejmości producentów
„Kto napisze naszą historię”, zdjęcie: Anna Włoch, dzięki uprzejmości producentów
„Kto napisze naszą historię”, zdjęcie: Anna Włoch, dzięki uprzejmości producentów
„Kto napisze naszą historię”, zdjęcie: Anna Włoch, dzięki uprzejmości producentów
Dokument ten można traktować także w kategoriach symbolicznych, jak rodzaj nagrobnego pomnika, którego rodzina Ringelblumów nigdy nie otrzymała.
NS: Dla Pola