Tylko Bona się obecnie liczy, tylko nią się pisze. To znaczy zaraz się zacznie – liczyć, pisać nią. Nic się nie bój: jest za darmo.
To było tak: kupuję Z dziennika berlińskiego Frischa (tłum. Małgorzata Łukasiewicz, wyd. Czarne) i nie mogę uwierzyć, jakie to jest piękne. Jak pięknie wygląda. Złożył Robert Oleś – no tak, no tak. Pewnie jakąś wysuczoną czcionką (zawodowo mówiąc: fontem), na którą mnie nie stać. Jakie było moje zdziwienie, gdy się font okazał, owszem, wysuczony, ale bezkosztowy! Tak, te wszystkie ligatury i kapitaliki, i cyfry nautyczne możesz mieć u siebie w domu zupełnie za zero. Nie myśl, że jak nie kosztuje, to jest mało warte. Nazywa się Bona Nova i jest prodżektem w stu procentach polskim, w stu procentach zawodowym. Krój się wymyślił w sewentisach (by Andrzej Heidrich, dizajner naszych banknotów i poprawek w godle), a w 2017 wziął się rozszerzył i ucyfrowił (by Mateusz Machalski). Mam nadzieję, że teraz się rozejdzie drogą kropelkową, go viral. Bo literki są piękne, sugerują, że masz gust, choć nie ty je wymyśliłeś, są wygięte i czytelne, a to nie zawsze występuje razem. W ogóle przypadek, bo nie ja decydowałem, ale w styczniu moja książka wyjdzie tym druknięta.
Andrzej Heidrich i Mateusz Machalski, projekt „Bona Nova”, więcej na: bonanova.wtf