
Słowacy są coraz bardziej dumni z tego, kim są. Należą do Unii Europejskiej, do NATO, są częścią Europy. Trwa też prawdziwa złota era, jeśli chodzi o słowacką kulturę – mówi Ben Pascoe, Kanadyjczyk, który od 20 lat mieszka na Słowacji. W Bratysławie prowadzi kultową kawiarnię i antykwariat Next Apache.
Łukasz Grzesiczak: Mój kolega z liceum przeprowadził się do Kanady, czego zazdrości mu chyba połowa starej klasy. Dlaczego ty jako Kanadyjczyk wybrałeś Bratysławę?
Ben Pascoe: Na Słowacji znalazłem się trochę przez przypadek. Byłem z wykształcenia nauczycielem, ale w prowincji Ontario, gdzie się kształciłem, sytuacja w szkolnictwie była bardzo trudna – mało miejsc pracy, niskie zarobki, co chwila organizowano strajki. Trafiła się okazja, by wyjechać do Pragi uczyć angielskiego i postanowiłem z niej skorzystać. Ale nie wytrzymałem tam długo
Dlaczego? W Polsce niemal wszyscy są w Pradze zakochani.
To piękne miasto, ale ogromne, przytłaczające wielkością i tempem życia. W dodatku pełne turystów, angielski słyszy się tam na co dzień, chciałem spróbować czegoś innego. Szkoła językowa, w której uczyłem, miała również oddział w Bratysławie i zaproponowała mi, żebym przeniósł się tam na kolejny rok. Zdecydowałem się.
Od razu polubiłem w Bratysławie to, że jest tak mała – praktycznie wszędzie jesteś w stanie dojść pieszo. Mam auto, ale właściwie go nie używam. W pewien sposób prostsze jest też to, że mniej się tu dzieje – w Pradze każdego dnia masz 100 różnych możliwości, a Bratysławie dwie albo trzy. Łatwiej się zdecydować. Początkowo miałem tu spędzić tylko rok, zostałem do dziś.
Świetnie mówisz po słowacku. Nauka była dla ciebie trudna?
Tak, dla mnie