Kiedy idealizm przestanie być luksusem Kiedy idealizm przestanie być luksusem
i
documenta 15, materiały prasowe
Przemyślenia

Kiedy idealizm przestanie być luksusem

Czyli lekcja documenta w Kassel
Stach Szabłowski
Czyta się 20 minut

W Kassel zakończyły się documenta 15 – jedna z najważniejszych imprez poświęconych sztuce współczesnej. Czego świat (i to nie tylko sztuki) może nauczyć się z wystawy, która okazała się inna niż wszystkie? Zastanawia się nad tym indywidualnie, choć jednocześnie odrobinę kolektywnie, Stach Szabłowski.

Nie da się przejść płynnie w sztuce od lata do jesieni, nie zatrzymując się na chwilę refleksji przy dobiegających końca documenta w Kassel. Piętnasta edycja imprezy, która uchodzi za najważniejszą cykliczną wystawę sztuki w Europie, sprawiła pewną niespodziankę i… rzeczywiście okazała się ważna. A jeżeli coś jest ważne, to nieuchronnie staje się też kontrowersyjne. Nie inaczej było w tym wypadku: dymisja szefowej documenta, działania cenzury, dyskusje w Bundestagu – nie mówiąc o dyskusjach w świecie sztuki – to echa tych kontrowersji. Echa gromkie, choć już powoli cichnące. Kurz opada, wystawa niedługo się zwinie – nadchodzi świetny moment na zastanowienie się nad lekcją, którą dają nam documenta.

*

Do Kassel trafiłem kilka tygodni po otwarciu. Jechałem tam podekscytowany – nic jeszcze nie widziałem, ale wiele już słyszałem. Wiedziałem więc, że 15. edycja tej bezkonkurencyjnie prestiżowej i ogromnej wystawy sztuki została oddana w ręce indonezyjskiego kolektywu ruangrupa. A Indonezyjczycy ogłosili, że tym razem na documenta nie będzie artworldowych gwiazd oraz ich popisowych superprodukcji. Wyścig szczurów, w którym stawką jest to, kto pierwszy dobiegnie na targi sztuki i drożej sprzeda pracę, zostanie zastąpiony przez ducha współpracy. Dominacja białych mężczyzn z Zachodu ustąpi globalnej perspektywie, bo świat nie kończy się na Kassel – ani nawet na Europie. Last but not least, nowoczesny indywidualizm, na którym wzniesiono gmach systemu kapitalistycznego, ale też sztuki współczesnej, będzie musiał zrobić duży krok w tył i udać się w cień. Na pierwszy plan i w światła rampy wkraczają bowiem kolektywy.

No to pięknie! – myślałem, jadąc na documenta, które przecież i tak trzeba zobaczyć; w końcu odbywają się raz na pięć lat. Gdy czytałem manifesty ruangrupy, towarzyszyły mi jednak ambiwalentne uczucia. Są idealistyczne, ale czy aby przy okazji nie… naiwne? Przecież Indonezyjczycy nie są pierwszymi, którzy próbują ocalić sztukę przed nią samą i wyzwolić ją z pęt indywidualizmu, korupcji, cynizmu oraz kapitalizmu. Pytanie tylko, czy sztuka naprawdę chce zostać zbawiona? Od dadaizmu przez rok 1968

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Zapuszczam się w obraz Zapuszczam się w obraz
i
Jan Breughel starszy, „Pejzaż z rozbójnikami dzielącymi łup”, 1605 r., Muzeum Narodowe w Warszawie; zdjęcie: domena publiczna
Opowieści

Zapuszczam się w obraz

Michał Książek

Pejzaż z rozbójnikami dzielącymi łup z 1605 r. to jeden ze skarbów Muzeum Narodowego w Warszawie. Jego autorzy, Jan Breughel starszy i Abraham Govaerts, uwiecznili puszczę europejską, której dziś już właściwie nie ma.

Las Jana Breughla starszego i Abrahama Govaertsa tchnie realnością. Drzewa jawią się jako potężne i dostojne. Pośród nich znajdujemy też mniejsze, poskręcane, tak jak to bywa w każdym dzikim lesie. Po latach surowego gotyku i perfekcyjnego renesansu te ogromne rośliny zyskują krzywizny, dziuple, napływy korzeniowe i posusz w koronach. Tym, co uwiarygodnia dzieło, jest uchwycony zgrabnie podmuch wiatru i naturalne źródło światła: nie bierze się ono z metafizycznego fenomenu (Baranek Boży, laska Mojżesza), ale z luk w sklepieniu drzewostanu. Autentyzm udało się osiągnąć artystom także dzięki martwym drzewom, powalonym przez czas, oraz wiernie oddanym dziuplom. Szczególnie dziupla odziomkowa w olbrzymim dębie, przy którym zebrali się maruderzy, wygląda jak wzięta z Puszczy Białowieskiej: jest ogromna, wielkością dorównuje mężczyznom stojącym obok. W takich dziuplach żył piękny chrząszcz pilnicznik fiołkowy, wymierający w całej Europie, a w Polsce prawdopodobnie już wymarły. W takich dziuplach gawrowały nizinne niedźwiedzie, których dziś już nie spotkamy na Starym Kontynencie.

Czytaj dalej