Kobieta na wojnie Kobieta na wojnie
i
Fotos z filmu "Wysoka kobieta"; zdjęcie: materiały promocyjne
Opowieści

Kobieta na wojnie

Rozmowa z Kantemirem Bałagowem
Mateusz Demski
Czyta się 8 minut

Postanowiłem opowiedzieć o zupełnie innej wojnie. O wojnie, której nigdy nie opisano w szkolnych podręcznikach. Opowiedzieć o roli kobiet w tych strasznych czasach. Dać im prawo do zabrania głosu, ukazać ich rany, przelane łzy, co bez wątpienia jest ważną częścią naszej historii. A co przez lata pozostawało nieznane, zapomniane lub ukryte – mówi Kantemir Bałagow, reżyser i scenarzysta filmu „Wysoka dziewczyna”, który zdobył nagrodę za najlepszą reżyserię oraz nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych (FIPRESCI) w prestiżowej sekcji Un Certain Regard w ramach tegorocznego festiwalu w Cannes. Rozmawiał Mateusz Demski.

Mateusz Demski: W Wysokiej dziewczynie nawiązujesz do prawdziwych sytuacji rosyjskich kobiet w czasie i po zakończeniu II wojny światowej. Pamiętasz moment, kiedy zdecydowałeś się o tym opowiedzieć?

Kantemir Bałagow: Zaczęło się od książki Wojna nie ma w sobie nic z kobiety noblistki Swietłany Aleksijewicz. Była to wstrząsająca lektura, bo uświadomiła mi, jak niewiele wiem o losie kobiet, które doświadczyły koszmaru na frontach II wojny światowej. Wydawałoby się, że na ten temat napisano już wszystko, ale Aleksijewicz odkryła przede mną zupełnie nieznane przestrzenie, o jakich moje pokolenie nigdy nie słyszało. Ta książka stanowi ewenement bez precedensu. Postanowiłem więc opowiedzieć o zupełnie innej wojnie. O wojnie, której nigdy nie opisano w szkolnych podręcznikach. Opowiedzieć o roli kobiet w tych strasznych czasach. Dać im prawo do zabrania głosu, ukazać ich przelane łzy, niezabliźnione rany, co bez wątpienia jest ważną częścią naszej historii. A co przez lata pozostawało nieznane, zapomniane lub ukryte.

Każdy, kto dostał się w szpony wojny, jest jej ofiarą, niezależnie od płci i pochodzenia.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Masz rację. To doprowadziło mnie do pytania: co mogło stać się nie tyle z mężczyzną, ile z kobietą, która właśnie opuściła linię frontu i po wojnie wróciła w rodzinne strony? W tamtym czasie dosłownie w każdym człowieku następowały zmiany o sile wstrząsów tektonicznych. Umysły tych ludzi zatruwały okrutnie paraliżujące obrazy, których nie można było tak po prostu wymazać z pamięci. Nie byli na nie przygotowani. Wszyscy próbowali wrócić do normalnego życia i znaleźć swoje miejsce na gruzach świata, jaki dotąd znali. Beztrosko żartować, tańczyć, szukać miłości, ale niestety nie każdy był do tego zdolny. Nie bez powodu oryginalny tytuł naszego filmu to Beanpole (tyczka). W tłumaczeniu rosyjskim sugeruje on pewnego rodzaju niezdarność, niezręczność czy też doświadczanie poważnych trudności w podejmowaniu kolejnych, niekoniecznie właściwych decyzji. My podjęliśmy próbę zrozumienia tego, jak trudno było przepracować to wszystko, co wydarzyło się ledwie w ciągu kilku lat życia tych ludzi.

Wysoka dziewczyna to historia trudnej relacji dwóch dziewczyn, które starają się wrócić do normalności.

A których młodość, dorastanie i pierwsze zauroczenia zbiegły się z okrucieństwem frontu, głodu, strachem, śmiercią, tęsknotą. Potem wojna faktycznie się skończyła, ale odbudowa wewnętrzna ciągnęła się przez następne dziesięciolecia. Zwróć uwagę, że moje bohaterki to dwudziestokilkuletnie dziewczyny, które całe życie mają przed sobą. Jedna z nich decyduje się w tym trudnym czasie – i bardzo młodym wieku – na urodzenie dziecka, bo czuje, że może stać się ono przedłużeniem jej życia oraz antidotum na traumę. Zdaje się, że dla wielu kobiet dzieci były wówczas gwarantem przetrwania oraz ratunkiem przed grozą codzienności.

Czyli przed stalinizmem, który zakończył się wraz z końcem wojny. Ktoś nad tymi ludźmi wciąż sprawował bezlitosną kontrolę.

Oczywiście, ale zauważ, że w moim filmie ani razu nie pojawiają się wizerunki Stalina, Lenina czy jakikolwiek inne symbole mogące budzić oczywiste skojarzenia z ówczesną władzą totalitarną. Od samego początku miał być to film uniwersalny, który zostanie zrozumiany bez względu na położenie geograficzne. Nie pisałem scenariusza o konkretnej wojnie, ale o człowieku i jego uczuciach. Dla mnie ważne było ukazanie konsekwencji wojny nie w otoczeniu zrujnowanego miasta, ale w ich twarzach, oczach i gestach. To jasne, że rekonstrukcja realiów powojennego Leningradu z dbałością o najdrobniejsze szczegóły była istotnym elementem naszej pracy, ale opuszczone, zniszczone budynki stanowiły przede wszystkim formę odzwierciedlenia fizycznego i mentalnego spustoszenia moich bohaterek.

Mówisz o chęci bycia zrozumianym wszędzie i przez wszystkich, ale mimo to zdecydowałeś się umieścić akcję filmu w konkretnym miejscu, w powojennym Leningradzie.

Uniwersalizm to jedno, ale musimy pamiętać o tym, co spotkało nasz kraj. Mam 27 lat, więc wojny nie pamiętam, ale sam dorastałem w okresie konfliktu czeczeńskiego, moją rodzinną wioskę na Kaukazie zaatakowała grupa rebeliantów. Natomiast Leningrad w czasie wojny był miejscem jednego z najbardziej krwawych oblężeń, w którym rozegrał się prawdziwy koszmar. Śmierć głodowa pochłonęła tysiące, a może nawet miliony ofiar. Zachowały się na ten temat wspomnienia, pamiętniki, raporty. Pomyślałem sobie, że chyba nie ma drugiego takiego miejsca w moim kraju, gdzie do dziś można usłyszeć i poczuć echo tamtej wojny. Poza tym Leningrad dla wielu Rosjan pozostaje miejscem symbolicznym, które odegrało ogromną rolę w historii naszego kraju.

Skoro jesteśmy przy symbolizmie, zastanawia mnie coś jeszcze – narzucone przez ciebie rozwiązania formalne. Bliskość opierała się na ciasnych kadrach, wąskich ujęciach, które oddawały duchotę relacji międzyludzkich. Teraz stawiasz na oszałamiające, przygniatające intensywnymi kolorami obrazy. Zakładam, że ten wizualny aspekt jest dla ciebie ważny.

Nie należę do filmowców, którzy ograniczaliby się tylko do narracji. Chcę opowiadać za pomocą każdego narzędzia, jakie mam w kinie do dyspozycji, a więc również poprzez formę. Na początku prac nad scenariuszem rozważaliśmy użycie czerni i bieli. Porzuciliśmy ten pomysł, bo doszliśmy do wniosku, że będzie to najbardziej oczywisty z możliwych wyborów. Poza tym, czytając dzienniki kobiet mieszkających w powojennym Leningradzie, zdałem sobie sprawę, że były one nasycone detalami – barwami oraz zapachami. Te młode dziewczyny miały wrażliwość i spostrzegawczość, które pozwoliły im nie tylko uchwycić, lecz także w plastyczny sposób opisać, co przeżyły. Co ciekawe, w czasach emocjonalnego spustoszenia i dewastacji dostrzegały one pełną paletę barw otaczającego świata, włącznie z ciepłymi kolorami. Ten dziwny, tajemniczy, niepojęty kontrast – to on mnie zafascynował.

Od razu przypomina mi się scena gry w kalambury w szpitalu: grupa rosyjskich żołnierzy w szarych i brudnych piżamach, dookoła ściany pokryte zgniłą zielenią, a pośrodku pokoju stoi chłopczyk w czerwonym sweterku.

Robiąc ten film, starałem się doprowadzić do sytuacji, w której każdy kolor coś znaczy, określa status bohaterów. Tak samo w scenie, w której Masha przymierza zieloną sukienkę i zaczyna kręcić się wokół własnej osi. Dla mnie jest to jeden z najbardziej wstrząsających momentów tego filmu. Zieleń symbolizuje w tym przypadku radość, światło, ale zarazem młodość, którą nasze bohaterki utraciły na zawsze w błocie, zimnie i pośród strzałów. To coś, czego już nigdy nie będą mogły odzyskać. Wyruszyły na wojnę jako niewinne osiemnastolatki, a wróciły o wiele starsze oraz doświadczone przez zły los.

Zdjęcia to jedno, ale ten los widać przede wszystkim w oczach twoich bohaterek. Po raz kolejny podjąłeś ryzyko i postanowiłeś powierzyć główne role początkującym, wręcz debiutującym aktorkom.

Dla mnie jest ważne, by osoba, którą zobaczysz na ekranie, była w pierwszej kolejności człowiekiem. Nie liczy się doświadczenie zawodowe, ale osobowość, charakter, coś nieoczywistego w ramach własnej cielesności. Postawiłem więc na Victorię i Vasilisę, studentki szkół teatralnych, bo czułem, że są one zdolne do współodczuwania ze swoimi postaciami. Że będą w tym autentyczne, że będzie można w nie po prostu uwierzyć. Nie mam w zwyczaju szukać na siłę profesjonalnych aktorów, zamiast tego angażuję naturszczyków, których charakteryzuje jakieś interesujące złamanie. A przy tym najzwyklejsza w świecie uczciwość i szczerość.

 
Na koniec do rozmowy włączają się Victoria Miroshnichenko i Vasilisa Perelygina, odtwórczynie głównych ról w filmie „Wysoka dziewczyna”.

 

O jakich emocjach wy chciałyście opowiedzieć?

Victoria Miroshnichenko: W ramach przygotowań do roli przeczytałyśmy wiele książek Płatonowa i Aleksijewicz, obejrzałyśmy drugie tyle filmów wojennych, ale najbardziej inspirujące stały się rozmowy z kobietą, która przetrwała oblężenie w Leningradzie. Za każdym razem, gdy opowiadała o swoich wyborach, widziałyśmy, jak przeżywa tę sytuację na nowo. Miałyśmy świadomość, że opowiadamy o świecie, który dla niektórych wciąż trwa. Że stajemy się odpowiedzialne za wspomnienia, które miały wpływ na czyjąś wrażliwość. Bez wątpienia przeżyłyśmy szok.

Vasilisa Perelygina: A jednocześnie czułyśmy, że stajemy się częścią uniwersalnej, ponadczasowej debaty na temat sytuacji kobiet w patriarchalnym społeczeństwie. Nasze babki żyły w świecie, gdzie ze względu na podziały płciowe przydzielano im klasyczne role: matki, robotnicy, gospodyni. Nie mogły być równe mężczyznom, ale w czasie wojny zaciągały się do armii, szły do boju, stając się kanonierkami, dywersantkami czy też po prostu wojowniczkami, które strzelały z automatów i rzucały granatami. Potem szybko o nich zapomniano, mimo że zajmowały istotne miejsce na kartach historii. Nie bez powodu ten film pozwolił nam odkryć coś w nas samych i wyciągnąć wnioski. Urodziłyśmy się w czasach względnego pokoju, w których wojna pozostaje poza naszym zasięgiem, ale przecież każda z nas mogłaby kiedyś stanąć na miejscu tych bohaterek. I zrobiłabym to, gdybym tylko musiała, ale chciałabym przy tym, żeby pamięć o nas nie przeminęła.

Kantemir Bałagow; zdjęcie: materiały promocyjne
Kantemir Bałagow; zdjęcie: materiały promocyjne

 

Kantemir Bałagow:

Urodzony w 1991 r. rosyjski reżyser i scenarzysta pochodzący z Nalczyku w Kabardo-Bałkarii. Wychowanek Aleksandra Sokurowa, absolwent kursów, które twórca Cielca prowadził na państwowym uniwersytecie w Nalczyku. Kończąc studia w 2013 r., zrealizował 40-minutowy film Mołodoj jeszczo i 38-minutowy dokument Andriusza opowiadający o młodym mężczyźnie we wczesnym stadium schizofrenii. W 2015 r. nakręcił krótkometrażowy Pierwyj ja, który był pokazywany na festiwalu w Cannes (Short Film Corner). Jego pełnometrażowy debiut Bliskość został premierowo pokazany na MFF w Cannes 2017 w sekcji Un Certain Regard, zdobywając Nagrodę FIPRESCI. Wysoka dziewczyna to drugi pełnometrażowy film tego reżysera.

Film Wysoka dziewczyna w reżyserii Kantemira Bałagowa jest dostępny na platformie Nowe Horyzonty VOD. 

Czytaj również:

10 „Przekrojowych” filmów do obejrzenia na Nowych Horyzontach 10 „Przekrojowych” filmów do obejrzenia na Nowych Horyzontach
i
"Maiden", zdjęcie: materiały promocyjne 19. MFF Nowe Horyzonty
Rozmaitości

10 „Przekrojowych” filmów do obejrzenia na Nowych Horyzontach

Jan Pelczar

Spośród 223 pełnometrażowych filmów tegorocznych Nowych Horyzontów we Wrocławiu wybrałem złotą dziesiątkę doskonale uzupełniającą się z lekturą „Przekroju”. Filmy z poniższej listy powinny dobrze komponować się z letnim numerem, który możecie zabrać ze sobą na festiwal oraz ze stroną przekroj.pl – do podczytywania między seansami. Parafrazując zdanie z okładki kwartalnika: Masz takie piękne oczy! Obejrzyj nimi te filmy.

19. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Nowe Horyzonty potrwa od 25 lipca do 4 sierpnia. Dzisiaj w południe do sprzedaży trafiają bilety na ponad 600 nowohoryzontowych seansów. Macie spore szanse, by zdobyć miejsca na filmy z playlisty „Przekroju”, celowo pominąłem bowiem największe hity – premiery od Tarantino i Almodóvara będą w polskich kinach jeszcze w sierpniu, dzieła innych mistrzów kina też mają zagwarantowaną dystrybucję. Wybrałem filmy, które trudno będzie zobaczyć poza festiwalem. Wyjątek jest jeden, ale uzasadniony.

Czytaj dalej