Kornik ewangelista Kornik ewangelista
Przemyślenia

Kornik ewangelista

albo księgi z dziecięcej skóry
Stach Szabłowski
Czyta się 10 minut

Jak się robi sztukę dla kotów? Dlaczego klasyczne książki oprawia się w dziecięcą skórę? Czy ikony to żywe obrazy? I kto w nich tak naprawdę żyje? Czy mole lubią koloratki? Czy szaty liturgiczne są pożywne? Kto zgubił elegancką torebkę pełną zwierzęcych szczątków?

Na prowadzących na wystawę schodach leży damska torebka. Zguba eleganckiej miłośniczki sztuki? A może dzieło sztuki? To drugie jest bliższe prawdy, ale przede wszystkim mamy do czynienia z dowodem zbrodni – i to takiej, w którą wszyscy jesteśmy zamieszani.

Torebka jest nie byle jaka, wykonano ją ze skóry strusia. Wysypują się z niej rzeczy. Telefon komórkowy – w futerale z cielęcej skóry. Poświęcony różaniec – z pereł (sic!) pozyskanych z hodowlanych małży. Apaszka – utkana z jedwabiu. Pędzelek do makijażu znanej firmy kosmetycznej – z borsuczego włosia. Czerwona szminka z barwnikiem produkowanym z łusek małych owadów, czerwców kaktusowych. Para sztucznych rzęs – z futra norki. Breloczek do kluczy – z futerkiem królika. Lek na odporność – z żelatyną wieprzową i tranem z wątroby rekina.

Struś, królik, norka, jedwabnik, rekin, cielak, borsuk, świnia, pluskwiak – oto lista zwierząt, które zostały poświęcone do wytworzenia zawartości jednej tylko torebki.

Catering dla najdłużej przebywających w galerii gości Tatiana Czekalska, Leszek Golec fot. Agata Witkowska

Stojąc nad tą torebką, człowiek zaczyna grzebać po kies

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Na serio, na żywo i na ostro Na serio, na żywo i na ostro
i
Performans Olega Kulika w Sopocie, fot. PGS
Przemyślenia

Na serio, na żywo i na ostro

Czyli spotkanie z Olegiem Kulikiem, artystą, który kiedyś był psem
Stach Szabłowski

Kim Oleg Kulik był w poprzednim życiu, dlaczego polskim księdzem, i co go za spotkało? Dlaczego gryzł krytyków i czemu już tego nie robi? Dlaczego światem powinny rządzić roboty i artyści? I dlaczego dla Kulika najważniejszym Polakiem jest Paweł Adamowicz?

Pamiętacie człowieka-małpę z filmu Östlunda The Square? Performera, który wcielał się w goryla i miał uświetnić występem elegancki bankiet towarzystwa przyjaciół szwedzkiego muzeum sztuki współczesnej? W filmie performer, owszem, uświetnia, ale wychodzi z roli artysty, wchodząc w rolę małpy, zwierzęcia, które wprowadza element dzikości w spotkanie kulturalnych obywateli pierwszego świata. Występ wymyka się spod kontroli. Człowiek-małpa skacze po stołach, tłucze naczynia, z iście zwierzęcym wigorem zaczepia kobiety i terroryzuje miłośników sztuki. Odnosi sukces – w tym sensie, że ze zblazowanej artworldowej publiki udaje mu się wykrzesać moment prawdy. Zgromadzeni, początkowo przerażeni nieokiełznaną zwierzęcością performera, przekuwają w końcu strach w agresję i też wychodzą ze swojej roli koneserów artystycznych eksperymentów: wściekli, rzucają się jak bestie na artystę i spuszczają mu brutalny łomot.

Czytaj dalej