Książki i wieloryby: Recepta na polarne noce i dnie Książki i wieloryby: Recepta na polarne noce i dnie
i
William Bradford (1871) Arktyczne lato: przeprawa przez krę w Zatoce Melville'a, zbioty Met Museum
Przemyślenia

Książki i wieloryby: Recepta na polarne noce i dnie

Bibliocreatio
Czyta się 13 minut

Arktyki czy Antarktydy doświadczali różnie. Jeden spędził na Północy wiele miesięcy w stacjonarnej centrali naukowców i meteorologów, drugi samotnie lub w duecie przemierzał setki kilometrów po lodzie i śniegu, pieszo i na nartach, trzeci pływał m.in. po arktycznych morzach. Czy wieczny lód i czytanie idą w parze? Czy czytanie pomaga przetrwać na oceanie?

Robert Pogorzelski, informatyk i programista, bibliotekarz z wykształcenia, spędził rok w Polskiej Stacji Polarnej Hornsund na Spistbergenie.

Noc polarna sprzyja myśleniu. No i czytaniu. Chociaż brak światła odbija się niestety na koncentracji. Wciąż jest ciemno i wieje z prędkością do 150 km/h. Ludzie różnie to znoszą.

Cały czas ma się takie wrażenie, że czas nie istnieje. Gdy zapada noc polarna, wyjeżdżają wszyscy ci, którzy wcześniej przewinęli się przez stację. Zostaje tylko dziesięć osób załogi – tak zwani „zimownicy”. Najbliższym osiedlem ludzkim jest miasteczko Longyearbyen, stolica arktycznego norweskiego archipelagu Svalbard. To jednak aż 130 km od stacji.

Noc to jest ten moment, kiedy teoretycznie można by się skupić na czymś konstruktywnym lub kreatywnym. Ale żyje się wtedy w takim stanie zawieszenia, jakiegoś oderwania od rzeczywistości, więc zdobycie się na to, żeby wziąć książkę i ją przeczytać jest sporym wyzwaniem.

Do moich zadań należało

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Efekt Eribona Efekt Eribona
i
Didier Eribon; zdjęcie: Agencja fotograficzna Caro – BEW
Przemyślenia

Efekt Eribona

Paweł Jasnowski

W głośnym Powrocie do Reims Didier Eribon mierzył się z tematem pochodzenia klasowego i związanego z nim wstydu. Nową książkę Życie, starość i śmierć kobiety z ludu poświęca zmarłej w domu opieki matce. Ta osobista historia staje się manifestem w obronie wykluczonych.

Czy esej naukowy może w dzisiejszych czasach osiągnąć status kultowego, a zawarta w nim opowieść stać się przedmiotem identyfikacji dla wielu z nas? Przypadek Didiera Eribona pokazuje, że tak. Powrót do Reims osiągnął we Francji zawrotny (jak na książkę teoretyczną) nakład, ożywiając – także w innych krajach – dyskusje o klasach społecznych. Jak tłumaczyć to, że książka, bądź co bądź wymagająca, napisana przez ucznia Foucaulta i Bourdieu, zaciekawiła tak wielu czytelników? Odpowiedzi jest kilka, ale jedną z nich jest to, że wielu i wiele z nas czytając tę opowieść, miało w pewnym momencie ochotę krzyknąć: „To o mnie!”.

Czytaj dalej