Na zły humor, na nudę, na długie zimowe wieczory… proponujemy remedia na zbyt niską ekspozycję na promienie słoneczne z „Przekrojowej” apteki z książkami.
Szkice piórkiem
Andrzej Bobkowski
Kalejdoskopowy zapis rzeczywistości, trochę nonszalanckich przygód i niekłamany zachwyt światem. Czyta się to naprawdę przyjemnie. Słońce, morze, dzbany pachnącej kawy czy dojrzewające winogrona: „Zsiadłem z roweru i zerwałem ciężką kiść czarnych owoców, pokrytych prześlicznym, sinawym puszkiem. Wgryzłem się w nie spragniony – było mi gorąco i usta miałem wyschnięte (…) Znowu nic nie myślałem – jadłem winogrona. Złapałem życie, na moment, ale wyraźnie. To było wspaniałe”.
Można by pomyśleć, że tak widzi świat ktoś pozbawiony wszelkich trosk. Tymczasem jest rok 1940. Trwa wojna. Hitler zajął pół Europy. Andrzej Bobkowski nie ucieka jednak od rzeczywistości. Wprost przeciwnie. Z bezpiecznego południa Francji przedziera się rowerem do zajętego przez Niemców Paryża. Choć czasy są mroczne, Bobkowski nie zgadza się, by wojna zagarnęła całą jego uwagę. Czytając jego zapiski, mamy poczucie obcowania z człowiekiem absolutnie wolnym, buntownikiem, który chętnie wsiada na rower niezależnie od tego, co wyczynia historia.
Prowadzony do 1944 r. dziennik miał początkowo nosić tytuł Wojna i spokój, ale autor zmienił nazwę na mniej literacką, a bardziej intymną. Chciał odnieść się do codzienności. Doświadczanie świata, jedzenie czy zachwyt nad naturą były dla niego nie mniej ważne niż ruchy wojsk na frontach i reakcje paryskiej ulicy.
Mało jest lektur, które tak bardzo wzmagają apetyt na życie, jak Szkice piórkiem. To książka jak haust świeżego powietrza – elektryzuje słowem, brawurową narracją i bystrym oglądem rzeczywistości. Skoro można cieszyć się życiem nawet w okupowanej przez III Rzeszę Francji, dlaczego rezygnować z tego we współczesnej Polsce?
Jawne tajemnice
Alice Munro
Kanadyjczycy mówią o niej „nasz Czechow”. Może też niejeden psycholog zazdrości Munro przenikliwości i zrozumienia ludzkich słabości. Noblistka w krótkim opowiadaniu potrafi zmieścić często więcej emocji, niż to bywa w wielotomowych powieściach. W Jawnych tajemnicach mówi o miłości i relacjach. O gorzkich sekretach, codziennych kłamstewkach, tajemnicach ukrytych w plotkach i prawdach, których nie chcemy do siebie dopuszczać. Opowieść snuje z prostotą, przenikliwością i elegancją. Nie ocenia. Szanuje wybory swoich bohaterów, jest wyrozumiała. Zdrady, niespełnione miłości, tęsknoty, marzenia i rozterki, uchwycone przez mistrzynię krótkiej formy literackiej, nabierają zupełnie innego wymiaru. Munro rozumie i pociesza. Śledząc losy jej bohaterów, obserwując ich wybory i zachowania, możemy odkryć też coś o sobie. Gdy przeżyjemy ich miłosne zawody i straty, gdy poczujemy z nimi wyrzuty sumienia spowodowane romansem,łatwiej nam będzie uporać się z własnymi kłopotami i smutkami. Empatia Munro udziela się czytelnikowi. Może on nawet poczuć w pewnym momencie, że czyta własną historię. Przy opowiadaniach kanadyjskiej autorki ciężko jest tłumić w sobie emocje, można się natomiast z nimi zmierzyć. Śmiać się i płakać. Historiami innych wzmocnić siebie. Idealna mieszanka dla wielbicieli pięknej prozy, którzy w długie zimowe wieczory czują się nieco samotni.
Tajemnica zaginionej ślicznotki
Eduardo Mendoza
Ludzkość wie to od starożytności. Dobry dowcip jest świetnym lekarstwem na smutek. Spontaniczny śmiech pomaga odreagować stres i rozładować napięcie, a śmiech przez łzy jest czwartym i najskuteczniejszym stopniem terapii, naukowo nazwanej gelotologią (gr. gelos – śmiech). Psychoterapeuci mówią tu o kompensacji, w tym przypadku – zastępczym doświadczaniu czegoś pozytywnego. Literatura podsuwa nam takie terapie.
I z pewnością seria książek Eduarda Mendozy o przygodach damskiego fryzjera ma ten potencjał. Literacki żart, który czyta się ze śmiechem przez łzy, i pełna słońca Barcelona. Ironiczna fraza, pełna absurdu satyra, błyskotliwe dialogi i nieprawdopodobne zwroty akcji pozwalają zapomnieć o zmartwieniach. Ostatnio jeden z ulubionych bohaterów Mendozy powrócił w książce Tajemnica zaginionej ślicznotki, dzięki czemu porządną dawką śmiechu można przegonić smutki i sezonowe obniżenie nastroju. „Jaś Fasola z Barcelony”, kiedyś fryzjer, dziś pracownik chińskiej restauracji, z gracją pakuje się w kłopoty i zadziera z gangsterami. Tym razem mierzy się z zagadką zaginięcia top modelki, Olgi Baxter, o której zabójstwo jest oskarżony. Aby to wyjaśnić, musi opuścić szpital psychiatryczny, uciec policji i, kierując się swoim detektywistycznym zmysłem, rozwiązać zagadkę zniknięcia pewnego czworonoga. Mendoza jest ekspertem od rozśmieszania czytelników, dlatego na zły humor zalecamy chwilę czystej przyjemności w jego towarzystwie.
Dzielnica występku
Mario Vargas Llosa
Zimno? Nic tak nie rozgrzewa, jak seks, skandale i polityka. Zwłaszcza ta egzotyczna, w tym przypadku – południowoamerykańska. Peru w epoce rządów Alberta Fujimoriego, autokraty i gwałtownika, chętnie sięgającego po szwadrony śmierci. Kraj napędzany korupcją i szantażem, gdzie zamachy terrorystyczne i porwania są ponurą codziennością. Wojna domowa z komunistycznymi partyzantami ze „Świetlistego Szlaku” toczy się zarówno w dalekiej dżungli, jak i w sercu stolicy. Czasem tuż za rogiem. Na tym politycznie rozedrganym tle rozgrywa się zmysłowa, erotyczna i zabawna historia, która pochłania nas już od pierwszej sceny.
Oto dwie przyjaciółki, które uwięziła w domu godzina policyjna, przemieniają swoją przyjaźń w romans. W tym samym czasie ich mężowie mierzą się z własną niepokojącą seksualnością i skandalicznym sekretem z niedalekiej przeszłości jednego z nich. Llosa, który stawał niegdyś w wyborcze szranki z Fujimorim i przegrał z nim walkę o fotel prezydenta Peru, mistrzowsko łączy teraz politykę ze zmysłowością. Przeżycia sławnych i bogatych bohaterów pokazuje tak, byśmy mogli z dystansu i w bezpieczny sposób przyjrzeć się własnym namiętnościom i skrywanym uczuciom. Jego uniwersalna historia przenosi nas w rejony, w któremoże sami nie odważylibyśmy się zawędrować…
Książkę polecamy na rozgrzewkę, choć już po pierwszym rozdziale można dostać gorączki. Zalecamy więc łóżko. Przynajmniej na jedną dobę. Może być w towarzystwie przyjaciółki.