Na wiosenne deszcze, mżawki i przejaśnienia proponujemy książki z „Przekrojowej” apteczki.
Pixel
Krisztina Tóth
tłumaczenie: Klara Anna Marciniak
Autorstwo najkrótszego opowiadania świata Na sprzedaż: dziecięce buciki, nigdy nienoszone przypisuje się Ernestowi Hemingwayowi. Do dziś badacze spierają się, czy poruszający wyobraźnię utwór składający się z sześciu słów był oryginalnym pomysłem pisarza, czy może Hemingway inspirował się gazetowymi ogłoszeniami, których w czasach dużej śmiertelności niemowląt było sporo. Jedno jest pewne, gdyby to opowiadanie wyszło spod pióra pisarki Krisztiny Tóth, oprócz zwięzłości pojawiłoby się w nim słowo „stopy”. Węgierska autorka tworzy teksty ciała. Inspiruje się nim, idzie za skojarzeniami, zgłębia jego pamięć. Jej lapidarne opowiadania są wyrwane z całości, a jednak niebywale wciągają i intrygują. Tóth tworzy wiarygodny świat, który jest nam bliski, a bohaterowie zapadają w pamięć, mimo że widzimy tylko krótką chwilę z ich życia – momenty, w których budują oni swoje wyobrażenia o relacjach, miłości i życiu. „Los zaproponował kilka możliwych scenariuszy. Rzeczywistość natomiast, na chybił trafił, wskazała możliwie najgorszy”.
Autorka bawi się formą i treścią, a my dostajemy przejmujące obrazy samotności, lęku i wyobcowania. Fragmentaryczność tej prozy jest jednak pozorna, bo z założenia niewyraźne opowieści są częścią większej, przemyślanej całości. Czytelnik zostaje zaproszony do gry.
W sam raz dla zabieganych i mających trudności z koncentracją (jedno opowiadanie to niekiedy dwie strony). Dla niedopasowanych i osamotnionych. Dla lubiących fotograficzną precyzję oraz intelektualną spójność. Literackie ćwiczenia z ciała to dobry sposób na wyostrzenie widzenia, zwłaszcza w przestrzeni sensów.
Podlega dyskusji
Christopher Hitchens
tłumaczenie: Radosław Madejski
Christopher Hitchens, urodzony jako Brytyjczyk, a zmarły jako Amerykanin, umiarkowany marksista i nieortodoksyjny trockista, wielbiciel George’a Orwella i Thomasa Paine’a, a zagorzały krytyk Billa Clintona i Henry’ego Kissingera, był postacią barwną i nietuzinkową. Ostro wypowiadał się przeciw wszystkim religiom, a jednocześnie zeznawał w procesie beatyfikacyjnym Matki Teresy. Drażnił i konserwatystów, i liberałów, imponując zarazem innym konserwatystom i liberałom. Bez wątpienia jeden z najciekawszych eseistów ostatnich dwóch dekad i autor bardzo głośnej (wydanej niedawno w Polsce) książki Listy do młodego kontestatora.
Warto przyjrzeć się jego esejom zebranym w tomie Podlega dyskusji. To antologia mniej znanych, często bardzo krótkich tekstów. Eseje, recenzje i felietony Hitchensa dialogują między obszarami polityki (także tej międzynarodowej) oraz kultury. I czy pisze on o ojcach amerykańskiej niepodległości, czy zastanawia się nad korzeniami obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie, zawsze stara się głęboko wniknąć w mechanizmy rządzące ludzkością. Kluczem do opisania zbrodniczej partyzanckiej wojny prowadzonej przez krwawą ugandyjską Armię Bożego Oporu może okazać się jedna z powieści Williama Faulknera. Cykl czarodziejskich przygód Harry’ego Pottera można zaś czytać, posługując się skojarzeniami z okresem drugiej wojny światowej.
Dla Hitchensa literatura i globalna polityka nieodzownie podlegają dyskusji i potrzebują dialogu. Warto mieć to na uwadze w sytuacji, kiedy naszą rzeczywistością (i tą krajową, i międzynarodową) znów chcą zawładnąć ludzie, dla których wszelka debata to tylko strata czasu na drodze do wdrażania „jedynej słusznej idei”.
Pegaz zdębiał
Stanisław Barańczak
Jeśli wpadliście ostatnio w przesadną rutynę, a zima wyssała z was życiowe soki, zażyjcie stosowną dawkę alfabetonów (czyli zdań zawierających wszystkie litery polskiego alfabetu, ale każdą tylko jeden raz), sięgnijcie po palindromadery (czyli palindromy, które nie tylko brzmią tak samo czytane od początku i od końca, lecz także przypominają wielbłąda) albo poćwiczcie onanagramy (czyli tak przestawiajcie litery znanych wam imion i nazwisk, aby powstały zupełnie nowe tożsamości). Stanisław Barańczak stworzył ich niezliczone ilości. Samych autoonanagramów (czyli wariacji na temat własnych personaliów) wymyślił prawie 5,5 tys., co – jak sam pisze – pozwoliło mu „przetrwać bez uszczerbku dla zdrowia psychicznego około 650 zebrań, konferencji i posiedzeń”. A gdyby purnonsensowa kuracja wciąż nie przynosiła efektu, w kolejce czekają jeszcze m.in. Barańczakowe turystychy, liberyki czy bezecenzje. Nic tylko sobie trochę na wiosnę „pozdębiać”.
Chociaż doczekaliśmy się nad Wisłą przynajmniej kilku fantastycznych twórców poezji nonsensu, w tej konkurencji niekwestionowanym mistrzem pozostaje Stanisław Barańczak, którego wyśmienita książka Pegaz zdębiał ukazuje się już po raz trzeci, znów poszerzona i wzbogacona o kolejne genialne fragmenty. To swoista odpowiedź na dzieło innego geniusza polskiej poezji – Juliana Tuwima. O ile jednak opublikowana już po drugiej wojnie światowej książka Pegaz dęba to zbiór zarówno perełek, jak i kuriozów polskiej przedwojennej poezji nonsensu, o tyle Barańczak sam bierze się za bary z purnonsensową muzą. Przy czym pojedynek ten wygrywa przez nokaut.
Krótka historia świata
Ernst H. Gombrich
tłumaczenie: Barbara Ostrowska
„Historia świata nie jest, niestety, piękną poezją. Nie dba o urozmaicenia. Wciąż się powtarzają zwłaszcza rzeczy nieprzyjemne”. Gombrich w prostych opowieściach pełnych historycznych faktów – od wynalezienia ognia do skonstruowania bomby jądrowej – uświadamia nam, jak jesteśmy podobni do ludzi żyjących przed wiekami. Postęp i wiedza nie zmieniają nas wcale. Wciąż kierujemy się tymi samymi potrzebami i żądzami – chcemy dominować i zdobywać, bogacić się i nawracać (innych). Zmienia się tylko entourage dziejów.
Nikt nie opowiada o ludzkości ciekawiej niż Gombrich. W Krótkiej historii świata robi to wnikliwie i syntetycznie, bez edukacyjnego zacięcia i naukowego zadufania. Jeśli marzyliście o nauczycielu historii, który zaczaruje was swoją opowieścią i rozbudzi ciekawość świata, jeśli jesteście spragnieni historycznych ciekawostek, to ta książka jest dla was. Erudycyjna interpretacja dziejów świata, powtórka przed maturą z historii i filozoficzna analiza naszych ułomności. Zresztą przyznaje się do nich sam autor w rozdziale dopisanym po latach, kiedy uświadamia sobie subiektywizm własnego oglądu świata, swoje nadużycia i błędy interpretacyjne. Bo czy można opowiedzieć historię świata bezstronnie? Czy każdy nasz ogląd nie jest z założenia subiektywny? Czy można uniknąć dychotomii „my” i „obcy”? Ta książka została napisana z myślą o dzieciach, ale będą się nią delektować także dorośli czytelnicy. Polecamy: na chwilę refleksji, na głód dziejowej wiedzy i na historyczną ignorancję.