Przez zimę do wiosny, czyli pierwszy tom serii komiksów dla dzieci Hotel Dziwny duetu Florian Ferrier i Katherine Ferrier przeczytałem bez towarzystwa mojej czteroletniej córki i byłem pozytywnie zaskoczony jego zabawnym i pomysłowym scenariuszem. Wprawdzie dziwiłem się wręcz skopiowanemu podobieństwu niektórych bohaterów zarówno wizualnie, jak i od strony psychologiczno-behawioralnej do Muminków (Celestyn musi być nieślubnym synem Włóczykija, Gburowaci to kuzyni Buki, a pan Leclair może być ojcem Ryjka…), ale nie zepsuło to dobrego wrażenia.
Mimo to uznałem, że Lonia jest za mała na ten komiks. Córka wypatrzyła go jednak na półce i bardzo jej się spodobał. Główną bohaterką jest mała Marietta, która prowadzi tytułowy Hotel Dziwny z duchem Snarfem, stworkiem Kakim i leniwym nocnym stróżem Leclairem. Cała ekipa zaspała i nie otworzyła gościom hotelu 21 marca, bo nie nadeszła wiosna. Marietta wyrusza więc na poszukiwanie pana Wiosny (we francuskim rzeczowniki wiosna i zima są męskiego rodzaju i w komiksie zostały pokazane jako brodacze w kolorowych strojach przypominających sutannę).
Drugi tom zatytułowany Śpiew Skrzekowyjca spodobał się Loni jeszcze bardziej. Dużo się w nim dzieje: są rabusie, zaginiony szafir, fałszujący potwór i muzyczne przedstawienie. Marietcie zawsze pomaga Celestyn, mieszkający na uboczu chłopczyk z fajką i czapeczką z muchomora z drewnianymi rogami. Córka zna już na pamięć obie części i sama często „czyta” sobie je na głos, przeglądając obrazki i przywołując z pamięci teksty. Bawimy się także, udając postacie z komiksu – Lonia zawsze jest Mariettą, z którą łatwo jej się zidentyfikować, a mnie każe być Celestynem…