Martwa gałązka i siła życia Martwa gałązka i siła życia
i
ilustracja: Ceija Stojka, 59; ©Marcus Meier
Doznania

Martwa gałązka i siła życia

Mateusz Demski
Czyta się 21 minut

W Muzeum Miasta Łodzi możemy oglądać wystawę romskiej malarki i pisarki Ceiji Stojki. Jej twórczość jest jednym z najbardziej przejmujących świadectw Holokaustu. To pierwsza indywidualna wystawa artystki w Polsce.

Wspomnienie najwcześniejsze: ma pięć lat, jest ciepły marcowy poranek. Ojciec robi jej spódnicę z popsutego parasola. Na obrazach, na których odmalowała swoje dzieciństwo, często biorą górę chwile beztroski, a tych nie miała w sumie wiele.

Pierwsze płótno pokrywa gruba warstwa czerwonej, pomarańczowej i czarnej farby. To pole maków ciągnące się po horyzont.

Na drugim ‒ tłum ludzi. Kobiety pilnują dzieci, mężczyźni gonią bydło. Tabor rozbija się na polanie. Człowiek na pierwszym planie w jednej ręce niesie wiadro wody, a w drugiej słoneczniki. Rama obrazu, podobnie jak w przypadku innych dzieł, też jest pomalowana na kolorowo: czerwienią, złotem, żółcią.

Po latach w wierszu E Kamesgi Luludschi – the sunflower [Słonecznik] Ceija Stojka napisze: „Słonecznik to kwiat Romów / zapewnia pożywienie, jest życiem” [Jeśli nie wskazano inaczej, tłumaczenia cytatów pochodzą od autora tekstu – przyp. red.].

Ceija Stojka, 3; ©Célia Pernot
Ceija Stojka, 67; ©Célia Pernot

Płaszcz, sukienka, kamizelka

Całą rodziną żyją w drodze, ciągle się przenoszą. Każda z trzech sióstr i każdy z trzech braci ‒ jeśli wierzyć temu, co zapisała w pamiętniku ‒ rodzi się w innym miejscu, gdzieś w podróży.

Jeżdżą po kraju i handlują końmi. Starsi śpiewają przy jednym ognisku i opowiadają taborowe legendy. Dzieci biegają wokół namiotów, huśtają się na gałęziach. Zabawa trwa nieraz do świtu.

Narodziny Ceiji zbiegają się z okresem, w którym Adolf Hitler obejmuje władzę w Niemczech. Tamtego roku tata robi jej z parasola sukienkę, a wojska III Rzeszy anektują Austrię.

Nagle muzyka i tańce przepadają w mroku.

Ceija orientuje się, że nadeszły nowe czasy, gdy Niemcy każą Romom się osiedlić i nie ruszać z miejsca. Tabory zostają przerobione na drewniane domy. Ludzie uczą się przygotowywać jedzenie w piekarniku, nie na otwartym ogniu.

Ceija Stojka, „Landleben”, 1993; ©Marcus Meier
Ceija Stojka, „Landleben”, 1993; ©Marcus Meier

Wokół domu Ceiji wyrasta metalowy płot. Nic nie jest dozwolone, nikomu nie wolno ruszać się poza ogrodzenie. To nie mieści się w głowie, ale trudno jest dostać dzbanek mleka,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kino w kraju zakazów Kino w kraju zakazów
i
Jafar Panahi w swoim autorskim filmie „Niedźwiedzie nie istnieją”, mat. prasowe Nowe Horyzonty
Marzenia o lepszym świecie

Kino w kraju zakazów

Mateusz Demski

Jak tworzyć, kochać i być szczęśliwym w kraju, w którym tak wiele rzeczy zostało zakazane? Nowy film Jafara Panahiego opowiada o irańskiej prowincji, cichych tragediach oraz wielkiej, nieraz aż prowadzącej do dramatu, sile marzeń.  

Wybitny reżyser wynajmuje pokoik z dala od Teheranu, przy samej granicy z Turcją, i próbuje kręcić film – na odległość, bo inaczej nie może. Jafar Panahi, mistrz współczesnego kina irańskiego, w najnowszym filmie Niedźwiedzie nie istnieją pokazuje, jak wygląda jego praca w obliczu zakazów nałożonych na niego przez władze, które zabroniły mu wykonywania zawodu, opuszczania państwa oraz udzielania wywiadów mediom w kraju i za granicą. Do rozmowy o sytuacji środowiska filmowego w Iranie z Aminem Jafarim, operatorem i bliskim współpracownikiem Panahiego, zaprasza Mateusz Demski.

Czytaj dalej