Nie podążaj z wiatrem Nie podążaj z wiatrem
Przemyślenia

Nie podążaj z wiatrem

Stach Szabłowski
Czyta się 6 minut

Jest marzec, a więc i rocznica katastrofy. Nie, nie chodzi o rocznicę dotarcia koronawirusa do Polski czy jubileusz pierwszego lockdownu. Świat nie kończy się na covidzie i raczej się z jego powodu nie skończy. Co innego energia jądrowa – ta ma potencjał, by zasilić autentyczną apokalipsę. Dziesięć lat temu, 11 marca 2011 r., u wybrzeży wyspy Honsiu doszło do jednego z największych w historii trzęsień ziemi.

Wstrząsy wywołały falę tsunami, której wysokość miejscami przekraczała 20 m. Woda wdarła się w głąb lądu i dosłownie zmyła z powierzchni ziemi nadmorskie wsie i miasteczka. Ofiar kataklizmu nie doliczono się do dziś. Było ich co najmniej 20 tys., ale wielu osób nie odnaleziono – cofające się wody prawdopodobnie porwały ich ciała do oceanu.

Koronawirus zmienił świat, ale nie inaczej było z trzęsieniem ziemi z 2011 r. W jego wyniku oś Ziemi przesunęła się o 10 cm, co spowodowało, że doba na całej planecie skróciła się o 1,6 mikrosekundy. To jednak nie koniec nieszczęść. Tamtej feralnej wiosny połączone siły trzęsienia ziemi i niszczycielskich fal uszkodziły kompleks elektrowni atomowej Fukushima Daiichi w miasteczku Ōkuma. Reaktory stopiły się i do dewastujących wschodnie wybrzeże Honsiu żywiołów dołączyło skażenie radioaktywne.

Marzec przynosi jeszcze

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Aniołki Czechowa Aniołki Czechowa
Przemyślenia

Aniołki Czechowa

Maciej Stroiński

Pod koniec 2020 r. ukazała się nowa książka Sylwii Frołow. Tym razem o Antonie Czechowie – facecie i z talentem, i z zawodem, bo po medycynie. No i o kobietach, które autorka wydobywa z cienia wielkiego pisarza.

Antonówki. Kobiety i Czechow (Wydawnictwo Czarne) to biografia serca, „biografia intymna”. Poprzednią w tym duchu Frołow napisała Dzierżyńskiemu! Nareszcie autorzy mogą mieć swoje biografie, a dzieła swoich autorów. Kiedyś, za strukturalizmu, czytanie „żywotem” to był grzech śmiertelny w filologii, ale to artyści budują pomniki trwalsze niż ze spiżu, a nie strukturalizm – wiadomo zatem, kto wygrał. Biografka oddaje sprawiedliwość pisarzowi, a to oznacza, że wsłuchuje się również w jego „muzykę serca” (Rachela w Weselu). Dobrze się to czyta, bo napisane jest stylem nieakademickim – słusznie zresztą, skoro filologia i tak nie docenia takich źródeł o artystach.

Czytaj dalej