Nie sami, ale bardziej sami Nie sami, ale bardziej sami
i
„Trzech filozofów”, Giorgione (źródło: Wikimedia Commons)
Przemyślenia

Nie sami, ale bardziej sami

Piotr Stankiewicz
Czyta się 2 minuty

Koronawirusowa zmiana konstelacji życia społecznego czyni możliwymi zdarzenia, które kiedyś wydawały się niemożliwe statystycznie, a przynajmniej towarzysko. W zeszłą sobotę w samym środku Puszczy Kampinoskiej (parking Pociecha – polecam!) wpadłem na znajomą niewidzianą na żywo od bardzo dawna, tj. od sprzed covidu. Leśne głębie to zwyczajowo ostoja nie tylko partyzantki czy maseczkowej dezynwoltury, lecz także szczerej rozmowy. Ale nie tym razem, a przynajmniej nie dla nas. Spotkanie było bardzo miłe, jednak trochę krindżowe. Tak bardzo odwykliśmy od spotkania twarzą w twarz, że aż nie wiemy, co i o czym mówić.

A przecież wiemy o czym. Rozmowa rozkwitła dopiero na Messengerze, po powrocie do miasta, do wymoszczonych miesiącami foteli i wyuczonych rozmów na komunikatorze. I bardzo szybko zeszła na standardy

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Czas wylinkowania Czas wylinkowania
Przemyślenia

Czas wylinkowania

Julia Fiedorczuk

Pewnego razu uczeń poprosił mistrza zen Shunryu Suzukiego (1904–1971), jednego z pierwszych nauczycieli buddyzmu mieszkających i pracujących na Zachodzie, o przedstawienie esencji buddyzmu „w pigułce”. Prośba to na pierwszy rzut oka dość absurdalna, wziąwszy pod uwagę bogactwo myśli buddyjskiej, rozwijającej się od tysiącleci i po drodze wchodzącej w symbiozę z różnymi kulturami, a mimo to Suzuki dał odpowiedź, rzeczywiście zwięzłą. Rzekł tylko: „wszystko się zmienia”.

Tylko tyle? Można powiedzieć, że nic w tym odkrywczego. Wystarczy wyjrzeć przez okno albo popatrzeć na własną twarz w lustrze. Owszem, wszystko się zmienia, jedne materialne formy przechodzą w inne, coś się kończy, coś zaczyna, ktoś rodzi się, ktoś umiera, zmieniają się relacje, uczucia, a nawet poglądy (choć akurat te ostatnie bywają szczególnie trwałe). Coś rośnie, coś ulega rozpadowi, wschodzi słońce, zapada noc.

Czytaj dalej