Ojcu Ojcu
i
"Wnętrze domu artysty, Strandgade 30", Vilhelm Hammershøi, 1900 r., Kansallisgalleria/Wikimedia Commons (domena publiczna)
Doznania

Ojcu

Magdalena Gałkowska
Czyta się 1 minutę

dopadła nas jesień i spóźniona miłość,
i te liście suszone pomiędzy kartkami.
planowałam pamiętać Cię analogowo,
a zmieniam baterie w tych sztucznych płomykach,

bo nie mogę znieść myśli, że coś się wypali,
że zalegnie ciemność, że Ty w tej ciemności.
ja – przy nocnej lampce, z wódką lub herbatą,
ze starymi wierszami i zewnętrznym dyskiem.

wciąż planuję kochać Cię analogowo,
wyszarpuję akordy do Sultans of Swing,
tak naprawdę nigdy nie przestałam śpiewać,
nie stosuję metafor, nie używam wierszy.

wciąż jesteśmy jak Twoje zrazy zawijane,
wszystko, co najlepsze, ukrywamy w środku,
dopadła nas jesień i spóźniona miłość,
mnie się kroi przyszłość, Tobie – tylko spokój.


Komentarz autorki:

Piszę tylko wtedy, gdy pomaga mi to uporać się z emocjami. Strata bliskiej osoby odciska piętno na każdym dniu, który spędzamy bez niej. Ten wiersz jest wyrazem tęsknoty i próbą pogodzenia się z rzeczywistością.

Czytaj również:

Nieopisana utrata Nieopisana utrata
i
ilustracja: Mieczysław Wasilewski
Przemyślenia

Nieopisana utrata

Paulina Wilk

Mało jest książek o umieraniu. Tego typu literatura nie jest rozchwytywana. Nie bójmy się jednak po nią sięgać, gdyż nawet najszczersze opowieści o odchodzeniu nie wyrządzają krzywdy. Uczą żyć: tutaj, teraz. No i kochać to życie – całe, od razu, bez odkładania na później.­

Pracuję w księgarni, więc wiem, o czym piszę. Tych książek nikt nikomu nie chce dawać w prezencie. W sezonie przedświątecznym ustępują miejsca premierom w barwnych okładkach. Szumnym biografiom, bogato ilustrowanym albumom, niezawodnym czytad­łom zdradzającym tożsamość zabójcy dopiero na ostatniej stronie. Publikacje o utracie są na tę porę roku zbyt smutne, a smutek w kulturze współczesnej jest – może nie formalnie, lecz skutecznie – zakazany, wypływa na księgarskie witryny tylko na krótko, w okolicy pierwszego listopada. Te książki są także niepozorne – gabarytowo niewielkie, nie żądają atencji. No i na ogół lądują na półce z napisem „eseje”. A już sama ta kategoria bywa, wybaczcie dosłowność, gwoździem do trumny. Stoją więc przytulone do siebie grzbietami, czekając na szczególnych amatorów, którzy są na życiowym zakręcie. Bo półka z esejami o żałobie przypomina gablotę z szybką, na której zamieszczono informację: „Stłuc tylko w razie potrzeby”.

Czytaj dalej