
Czysta przyjemność estetyczna. Wysmakowane powiększenia, precyzyjnie dobrane ramy, kolory, troskliwie zaaranżowana przestrzeń wystawy.
Osad to podsumowanie ośmiu lat pracy siedmiorga fotografów z kolektywu Sputnik Photos w byłych republikach ZSRR. Fotografowie postanowili prace wymieszać, nie podpisywać, porzucić serie autorskie.
Cmentarz w Tadżykistanie ukazany tak, że zachwyca, białoruski kadet roztkliwia, szare eminencje polityki gruzińskiej zaciekawiają. Dopiero w podpisach dotykamy nieprzyjemnego. Śladu ledwo przywołanej większej historii.
Wystawę uzupełnia publikacja [Niekompletny] spis rzeczy, która prócz zdjęć zawiera krótkie formy: wspomnienia, fakty, skojarzenia, plotki. Fascynująca lektura. Z całą pewnością ta książka jest niepodległa. I czyni nas uwikłanymi w temat. To chyba właśnie to, czego mi na wystawie brakuje. Emocji, które uderzą po żołądku, po wnętrznościach i po głowie. Uwikłania.