
Pan O podpisywał się zawsze tak samo, literą O. Następnie w środku litery stawiał kropkę. Jeśli nie stawiał kropki, robił co innego – otaczał O drugim okręgiem.
Nigdy nie wiedział z góry, którą wersję podpisu wybierze. Dopiero gdy domknął literę O, orientował się, co zrobi dalej, czy dorysuje obwódkę, czy punkt.
Nie zdarzyło mu się, by w jednym podpisie dodał i jedno, i drugie. Nie uważał jednak, że to niemożliwe.
***
Pan O ćwiczył kiedyś gimnastykę. Nie zabrakło mu wytrwałości, o nie! Po prostu któregoś ranka zrozumiał, że lepsze efekty uzyska, składając w akrobatyczne figury samo ubranie.
Potrafił tym nowym sposobem zrobić chociażby szpagat. Gdyby wewnątrz ubrania było jego ciało, nie dałby rady. Mógł też wykręcać łokcie i kolana pod dowolnymi kątami, a nawet zginać kończyny w miejscach, w których nie było stawów. Odkrywał w ten sposób nowatorskie pozy, niektóre relaksujące, w których trwał długie minuty, inne tak zabawne, że już po kilku chwilach wprawiały go w dobry humor.

Opowiadania z książki Łukasza Kaniewskiego O panu O, wyd. Nisza, Warszawa 2025.