Pokusa zmyślania Pokusa zmyślania
Przemyślenia

Pokusa zmyślania

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

Jako recenzent nie powinienem streszczać recenzowanej książki. A jednak w przypadku Autobiografii uczonej nie potrafię oprzeć się pokusie, by zadziałać na złość nachalnej promocji tej pozycji. Przede wszystkim chcę oszczędzić czas krajowych czytelniczek i czytelników: wydaje mi się to wręcz moją powinnością moralną.

Mamy bowiem do czynienia z niezwykle nieprzekonującym tekstem sprzedawanym nam jako zapis prawdziwych wydarzeń.

Autorka relacjonuje dzieje swojego śledztwa w sprawie współczesnych potomków Jezusa Chrystusa. Kiedy w 1997 r. opublikowała swoją pierwszą książkę poświęconą tej kwestii, otrzymała potężny przelew ze strony rodu Habsburgów, aby zaprzestać dalszych publikacji.

Niestrudzona badaczka, choć przyjęła pieniądze, nie poddała się. Nadal pisała kolejne monografie poświęcone Goethemu i innym wybitnościom narodu niemieckiego pochodzącym z najrozmaitszych epok, w których biografiach widziała boski pierwiastek. Inspiracje do swoich książek czerpała ze snów, które zdumiewająco zgadzały się ze świadectwami historycznymi i nowymi odkryciami archeologicznymi.

Dzięki międzynarodowemu sukcesowi dorobiła się majątku, który pozwolił jej na zamieszkanie w Genewie. Tej części jej życia poświęcono ostatni rozdział Autobiografii uczonej.

I tutaj pojawiają się pierwsze wątpliwości co do wiarygodności autorki.

Według słów Antonine Wilson w grudniu 2008 r. miała pośliznąć się na zamarzniętym chodniku i złamać nogę.

Pech chciał, że autorka trafiła na dociekliwego recenzenta: sprawdziłem wszystkie prognozy pogody z tamtego czasu: w całym grudniu 2008 r. w Genewie nie było ani jednego przymrozka.

Widać po tym blefie gołym okiem, że autorka próbuje w naiwny sposób ukryć kłopotliwy fakt zamachu na jej życie, prawdopodobnie ze strony Zakonu Syjonu.

Wielka szkoda. To mogła być książka roku, ale pokusa zmyślenia wzięła górę nad uczciwym sprawozdaniem z własnego życia.

Czytaj również:

Haft opowiadający o wojnie Haft opowiadający o wojnie
i
Berthe Morisot, „Embroidery”, 1899, Wikimedia Commons (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Haft opowiadający o wojnie

Elisabeth Åsbrink

Czasem przypadkowe znalezisko może wiele nam powiedzieć o historii, traumie i przeżyciach ludzi, które kryją się za pozornie zwykłymi przedmiotami. A także, być może, o nas samych.

Pewnego dnia, kilka lat temu, szłam z mężem ulicami Kopenhagi. Było to późnym latem, może pod koniec sierpnia lub na początku września, w każdym razie w jeden z tych dni, kiedy słońce świeci ciemnożółtym i miękkim światłem, ale i tak wprawia w przygnębienie, bo kres lata może nadejść w każdej chwili. Nie spieszyliśmy się. W mieście panował spokój, a większość sklepów była zamknięta. Ciemnozielone liście drzew pokrywał pył. Przechadzaliśmy się bez celu, właśnie przecięliśmy Israels Plads, gdzie w weekendy spontanicznie rozkłada się pchli targ, i planowaliśmy pójść gdzieś na kawę, kiedy nagle zobaczyłam coś, przez co musiałam przystanąć. Akurat tamtej niedzieli stał tam tylko jeden stół, obładowany starymi futrami z norek, mosiężnymi świecznikami, popielniczkami, biżuterią ze sztucznymi kamieniami i sztućcami z niepolerowanego srebra. Ale było tam też coś jeszcze. Na ziemi oparty o nogę stołu stał obraz. Dostrzegłam go, właściwie w ogóle na niego nie patrząc. Dopiero gdy przechodziliśmy obok, zauważyłam, że to tak naprawdę oprawiony w ramę haft i że właśnie przeczytałam na nim słowo „Hitler”. Wyszyte haftem krzyżykowym? Odwróciłam się, by się przyjrzeć, i wypatrzyłam kolejne wyhaftowane słowo: „Gestapo”. Tuż obok widniały litery „SS”. Nazistowska makatka? Postanowiłam kupić obraz. I tak też zrobiłam. Mąż niósł go całą drogę do domu wyszytym motywem skierowanym w stronę ciała.

Czytaj dalej