Ludziom wydaje się, że my, Romowie, tkwimy w pułapce przeszłości. Europa ma obsesję na punkcie integrowania nas. Wymyśliłam Cyber-wiedźmy i Romski Futuryzm, żeby pokazać im, że jesteśmy ludźmi przyszłości – mówi Miheala Dragan, jedna z bohaterek trzeciego odcinka Polowania na czarownice.
„W etnologii i antropologii nie ma wątpliwości co do tego, jak Cyganie zostali wróżbitami… Gdziekolwiek istnieje szamanizm lub czarnoksięstwo oparte na egzorcyzmach czy spirityzmie, jego adepci prowadzą dziwne, samotne życie. Wędrują i zaczynają wyglądać osobliwie, dziko. A kiedy ludzie mają taki wygląd, inni kojarzą go z tajemniczą mocą”.
Charles Godfrey Leland, Gypsy Sorcery and Fortune Telling, 1891
Maria Campina siedzi na tronie w swojej willi na północy Bukaresztu, ubrana w czerwoną suknię i koronę ze złota, która waży pół kilograma. Na ścianie po prawej stronie wisi jej zdjęcie z Królową Anglii Elżbietą II. To urodzinowy prezent od wnuka. Władczynie spotkały się tylko w photoshopie.
Campina, znana w całej Rumunii jako Królowa Czarownic, nie rozmawia z każdym, a jej czas jest cenny. Chce, żebyśmy zapłacili za rozmowę, bo, jak twierdzi, odwołała dla nas inne spotkania. Dopiero, gdy postanawiamy wyjść, udaje nam się dobić targu.
Królowa Campina mówi bez pośpiechu, od czasu do czasu zatrzymując się, by złapać oddech. Ma prawie 80 lat, choć nie ujawnia swojego dokładnego wieku: „Jesteśmy czarownicami od pokoleń”, zastrzega. „Tylko moje córki mogą odziedziczyć tę moc”.
Matriarchat
Wśród monumentalnych zdjęć rodziny królowej, są portrety jej zmarłego męża, który był sędzią w staborze, czyli nieoficjalnym trybunale tradycyjnych społeczności romskich. Klanem jednak rządzi Campina.
– Babcia jest głową rodziny – potwierdza jej nastoletni wnuk z uśmiechem, podczas gdy czekamy na rozmowę z królową – Jest najpotężniejszą czarownicą w Rumunii.
Wreszcie Campina wyłania się z sypialni położonej na szczycie marmurowych schodów i z majestatem schodzi, by nas przywitać. Następnie siada na jednym z dwóch złotych tronów (drugi należał do jej męża).
– Powiedzcie, czego chcecie. Mam zademonstrować, jak przepowiadam przyszłość? – dopytuje.
Królowa Campina jest przyzwyczajona do zainteresowania ze strony mediów. Często występuje w telewizji, gdzie przepowiada przyszłość lokalnych celebrytów. Jako jedna z najbogatszych osób w kraju, sama jest gwiazdą. Pełen przepychu ślub jej córki czy sesje zdjęciowe siostrzenicy Shakiry przyciągały rumuńskich paparazzi i tabloidowe programy telewizyjne. Nigdy wcześniej jednak nie udzieliła wywiadu na temat tajników swojej pracy.
– Odziedziczyłem moc po matce, a ona po mojej babci, która była potomkinią indyjskich maharadżów – wyjaśnia, niechętnie wchodząc w szczegóły.
Tytuł „Królowej czarownic” nadał jej ponad 20 lat temu Ion Tugui, rumuński pisarz, pasjonujący się zjawiskami paranormalnymi. Podczas programu telewizyjnego nazwał ją „oficjalną Królową Białej Magii” i powiedział, że przez sześć lat postępował zgodnie z jej przepowiedniami i wszystkie się spełniły. Campina pamięta to inaczej. Twierdzi, że zdobyła swój tytuł po udanym rytuale, który przeprowadziła podczas międzynarodowego konkursu z innymi czarownicami, czego świadkiem był Tugui.
Po rozmowie Campina prowadzi nas do sali ołtarzowej, gdzie stoi jej naturalnej wielkości posąg obok równie postawnej figury Jezusa Chrystusa. Na ołtarzu leżą ortodoksyjne ikony i lalki-„czarownice”, które, jak tłumaczy, uosabiają złowrogich adeptów czarnej magii. Campina pokazuje nam też ogromny jadeitowy przycisk do papieru, który rzekomo ma animistyczną moc i reprezentuje diabła, przeciwko któremu ona się modli. Oglądamy też muszlę, zwaną ghioc, której tradycyjni romscy wróżbici używają do przepowiadania przyszłości.
Królowa Campina otrzymuje wiele zleceń z zagranicy, głównie od rumuńskiej diaspory – piątej co do wielkości na świecie. Nie musi spotykać się z klientem osobiście. Przepowiada przyszłość przez telefon, a płatność przyjmuje elektronicznie (lokalni klienci wkładają pieniądze do muszli, kiedy Campina recytuje zaklęcia). Jednak prawdziwe rytuały odbywają się w nocy, na skraju stawu w jej ogrodzie: „Tylko ja i moje córki bierzemy w nich udział”, zastrzega.
– Są tacy, którzy pracują z czarną magią, ale nie ja. Jestem czysta – deklaruje, po czym dodaje nieco podejrzliwie – Byliście u kogoś innego? Nie idźcie. Tylko tu dostaniecie prawdziwą magię.
Państwo bez stosów
Po 1989 roku magia stała się w Rumunii lukratywną branżą, jednak była źródłem przywileju już w czasach komunizmu. Campina twierdzi, że nawet Elena Ceauşescu – budząca powszechny strach żona komunistycznego dyktatora Rumunii – konsultowała się z wróżbitami, w tym z nią.
– Ostrzegałam, że w przyszłości grozi jej niebezpieczeństwo, a ona się na mnie wkurzyła – wspomina – Bałam się, że mnie aresztuje. Campina dodaje, że w latach 90. wśród jej klientów było wielu znanych polityków, ale odmawia podania nazwisk.
W 2011 roku rumuńskie Ministerstwo Pracy wpisało czary do oficjalnego rejestru zawodów, co zobowiązało wróżbitów, astrologów, uzdrowicieli i czarownice do zgłaszania działalności oraz płacenia podatków. Rok wcześniej kilka ustaw regulujących ich działalność nie przeszło przez parlament, po tym, jak grupy samozwańczych adeptów magii protestowały przed parlamentem, przeklinając posłów.
– Tej roboty nie powinno się wykonywać na fakturach – powiedziała mediom Maria Campina w 2010 roku.
Między XVI a XIX wiekiem, kiedy sądy cywilne w całej Europie skazywały kobiety na stos, w Rumunii polowania na czarownice były rzadkością, szczególnie w południowej i wschodniej części regionu, które były prowincjami Imperium Osmańskiego.
Państwo rumuńskie i Kościół prawosławny nie były tak pochłonięte szaleństwem polowań, jak ich zachodnioeuropejscy odpowiednicy. Antropolog z Kluż Napoki, Ioan Pop-Curseu, autor książki Magic and Witchcraft in Romanian Territories, uważa, że do tego stanu rzeczy przyczyniło się kilka czynników. Jednym z nich był fakt, że rumuński Kościół Prawosławny prowadził milczącą politykę integracji i tolerancji wobec wierzeń przedchrześcijańskich, podczas gdy ludność praktykowała luźną, nieformalną formę Prawosławia.
– To nie znaczy, że społeczeństwo nie było patriarchalne czy że ortodoksyjny dogmat nie demonizował czarownic, wróżbitów i innych „czcicieli diabła ” –podkreśla Pop-Curseu. Dodaje, że w wielu rumuńskich kościołach prawosławnych, zbudowanych w czasach polowań, znajdują się przedstawienia piekła, w których czarownice są dręczone w kotłach. Jednak w praktyce kobiety oskarżone o czary nie były tu poddawane surowym karom, co najwyżej duchowym, takim jak post, modlitwa lub tymczasowe wykluczenie z Kościoła. Poza tym, w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, gdzie nowoczesna medycyna rozwijała się na uniwersytetach, ludność na terenach rumuńskojęzycznych była w dużej mierze zależna od wiejskich uzdrowicieli i zielarzy (z których niektórzy, o dziwo, byli księżmi).
– Czarownice były kluczowe dla społeczności wiejskich. Leczyły choroby i pomagały ludziom przechodzić przez ważne wydarzenia w życiu takie, jak poród, połóg czy żałoba – twierdzi Pop-Curseu – dzięki temu, że odgrywały precyzyjną i z góry określoną rolę, która była doceniana przez społeczność, odsetek procesów czarownic w Rumunii był tak niski.
Władza w ręce wiedźm
– Czarownice to jedyna matrylinearna plemię wśród Romów. Wszystkie inne przekazują dziedzictwo w linii męskiej – podkreśla Mihaela Dragan, 32-letnia rumuńsko-romska aktorka i dramaturżka. Stworzyła koncepcję Romskiego Futuryzmu (ang. Roma Futurism), czyli ruchu artystycznego, który promuje ideę wyemancypowanej Romki. – W naszej społeczności czarownice są silne. To jedyny romski klan nazwany na cześć zawodu wykonywanego przez kobiety – przekonuje Dragan.
Dla tutejszych Romek edukacja lub przynależność do klanu czarownic to jedyne drogi do niezależności. Badanie opublikowane w 2011 roku przez Stowarzyszenie Romskich Kobiet (Roma Women’s Association) pokazuje, że ok. 70% Romek wychodzi za mąż w wieku 16-20 lat. Wczesne małżeństwo oznacza zwykle wczesne macierzyństwo i koniec edukacji. W efekcie 67% kobiet jest później bezrobotnych i całkowicie zależnych od rodziny.
Według raportu Komisji Europejskiej z 2018 roku, który podsumował realizację rumuńskiej strategii na rzecz integracji społeczności romskiej, niewiele zmieniło się w sytuacji romskich kobiet. Są uwzględniane głównie w programach opieki zdrowotnej, rzadko kiedy w programach rozwojowych czy edukacyjnych. Doświadczają podwójnej dyskryminacji, zarówno we własnej, patriarchalnej społeczności, jak i w całym społeczeństwie rumuńskim.
Inaczej sprawa ma się z romskimi czarownicami, które, jak królowa Campina, są nie tylko zamożne, ale też powszechnie szanowane. Ślub wnuka Campiny z 31 października 2019 roku przyciągnął najbogatszych członków społeczności i był emitowany w kilku stacjach telewizyjnych jako „ślub roku”. Wystąpili na nim najbardziej znani romscy muzycy w kraju, tacy jak Adi Minune i Sorinel Pustiu.
Zdaniem Mihaeli Dragan, sukces romskich czarownic wykracza poza tradycje i folklor, stereotypowo postrzegane jako „egzotyczne”. Dostrzega w nim okazję do przedefiniowania wizerunku Romek, poprzez pokazanie, kim mogą zostać, jeśli pozwoli im się wykorzystać swój potencjał. Dragan chce, aby łatka “czarownicy”, którą społeczeństwo przypięło kobietom za ich egzotyczny wygląd, stała się powodem do dumy.
– Wyobrażam sobie wiedźmy przyszłości, cyber-czarownice – uśmiecha się, zaplatając włosy przed spektaklem Kali Traš, w którym występuje w podwójnej roli aktorki i dramaturżki.
Kali Traš, czyli w języku romani Czarny lęk, to obok Porajmos (“pochłonięcie”) i Samudaripen (“masowe zabijanie”) nazwa ludobójstwa Romów, zainicjowanego przez nazistów w trakcie II wojny światowej. Według różnych szacunków, zamordowano wtedy od 25% do 50% Romów żyjących w Europie. Sztuka Dragan opowiada o wróżce, lalkarce, muzyku i połykaczu mieczy, którzy zostali deportowani do Naddniestrza przez faszystowski reżim. Przez ostatnie dwa lata był jednym z najpopularniejszych spektakli w Narodowym Teatrze Żydowskim w Bukareszcie.
W jednej ze scen dwie główne bohaterki wróżą, śpiewając i rzucając na ziemię bób. Przepowiadają przyszłość Ioana Antonescu (faszystowskiego premiera, który rządził Rumunią podczas II wojny światowej) i losy swojego ludu w Naddniestrzu.
– Dziewczyno, czy nie wiesz, że to wszystko performans? To jest dla gadjii (przyp. red. “osoby z zewnątrz” w romani), a nie dla nas – mówi do Dragan jej partnerka na scenie, Zita Moldovan.
Jednak dla Dragan performans jest wszystkim. Na scenie opowiada historie Romek i walczy ze stereotypami na ich temat. Dorastała z dwiema siostrami w domu dziadków w Buzau, miasteczku położonym 108 km na północ od Bukaresztu, podczas gdy ich rodzice pracowali w rafinerii w Konstancy. Dziadek Dragan był skrzypkiem, grał na weselach i pogrzebach. Obserwując go, zaczęła marzyć o aktorstwie.
Cyber-czarownice
25 maja 2019 roku o 6:30 rano Dragan była gotowa na czary. Spotkała się z jednym z najsłynniejszych klanów czarownic w kraju, żeby przeprowadzić rytuał przed parlamentem Rumunii, w intencji „sprawnego przebiegu wyborów europejskich”.
Głowa klanu Mihaela Minca i jej córka Casanndra Buseums harowały przez całą noc, żeby móc udzielić błogosławieństwa wyborom.
„Obyśmy mieli antyrasistowskich polityków, którzy będą nas reprezentować w Parlamencie Europejskim!”, Dragan napisała na swoim profilu na Facebooku, zamieszczając zdjęcie Minci i Buseums.
Zgodnie z tradycją dar powinien pozostać w rodzinie, dlatego słynny klan Minci składa się wyłącznie z jej córek. Dwa tygodnie przed wyborami ogłosiła na Facebooku, że przeprowadzi rytuał „antykorupcyjny” na rzecz dobrobytu kraju. Rozpoczęła już 30 marca, transmitując modlitwy przeciwko rządowi.
– Wraz z najpotężniejszymi czarownicami w Rumunii postanowiłam zmienić świat polityczny na lepsze. Oglądajcie nas. Pracujemy przeciwko korupcji w naszym kraju – deklarowała.
Minca i jej córki korzystają z mediów społecznościowych, aby docierać do klientów, promować swoją pracę i utrzymywać kontakt z czarownicami z zagranicy. Minca i Buzea są aktywne na Facebooku, a druga córka, Anda, zajmuje się kontem na Instagramie.
Zdaniem Dragan saga Minci to nie tylko opowieść o udanym biznesie. To walka z rasizmem i długą historią prześladowań oraz prób „integracji” Romów. Fakt, że Romki są zwykle kojarzone z czarami, stał się piętnem, ale Dragan zamierza to odwrócić:
– Zainspirowana Afro-futuryzmem i Sino-futuryzmem postanowiłam stworzyć projekt o romskim futuryzmie – wyjaśnia z uśmiechem – Ludziom wydaje się, że tkwimy w pułapce przeszłości. Europa ma obsesję na punkcie integrowania nas. Wymyśliłam Cyber-wiedźmy i Romski Futuryzm, żeby pokazać im, że jesteśmy ludźmi przyszłości.
Projekt reporterski Polowanie na czarownice powstał w ramach programu grantowego Reporters in the Field fundacji Roberta Boscha. Poprzednie odcinki Polowania… ukazały się na łamach przekroj.pl:
Nie ma czarownic, są tylko kobiety
Ja się tylko modlę